2. 01

251 24 0
                                    

Cały koncert czułem się jakbym był w jakimś amoku. Przez chwilę myślałem, że po prostu mam zwidy, jednak gdy raz na jakiś czas widziałem ją w tłumie, moje serce zatrzymywało się na krótki moment.

Nadal ją kochałem. Bolało w chuj ale wciąż była moja.

- Kotku było zajebiście - od razu jak zszedłem z sceny doleciała do mnie Aurelia.

- Jak zawsze - uśmiechnąłem się.

- To co, lecimy do klubu?

- Wróćmy do domu, nie mam ochoty.

- No co ty! Udany koncert trzeba opić, zawsze to robiliśmy.

- Jak chcesz to idź do tego klubu, proszę bardzo. Ja wracam do domu.

- Stało Ci się coś?

Westchnąłem jedynie, omijając dziewczyne.

- Gdzie ty idziesz?! - krzyknęła, gdy stanęłem już niedaleko samochodu.

- Już mówiłem!

Szczerze miałem w dupie jak dziewczyna wróci do swojego mieszkania, nie powinienem też jechać samochodem. Wsiadłem do auta, zapinając pasy. Dostałem jakiś powiadomienie, więc spojrzałem na telefon.

Od Aurelia: Co się z tobą stało? Poważny jesteś? Wyślij mi może chociaż kasę ma taksówkę, co?

Prychnąłem jedynie i czym prędzej wysłałem dziewczynie kasę.

Była zupełnym przeciwieństwem Madzi. Od początku naszej znajomości, pokazywała się publicznie jako moja dziewczyna. Kurwa nie byliśmy nawet wtedy w związku, gdy wstawiła pierwsze insta story, gdzie wyszliśmy na miasto z oznaczeniem mnie. Ekstrawertyczka, która kochała uwagę.

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby pojechać przez las. Ten las. Spojrzałem na siedzenie obok, gdzie za każdym razem była brunetka.

- Kurwa - mruknąłem sam do siebie, podgłaśniając muzykę, starałem się zabijać myśli, jednak słabo mi to szło.

W końcu dojechałem do mieszkania. Nie wiem czy chciałem się najebać do nieprzytomności czy ogarnąć to wszystko na trzeźwo. Nie chciałaby, żebym pił.

Czemu teraz? Już było dobrze, wychodziłem powoli z tego całego gówna. Chwyciłem za telefon, widząc masę SMS-ów od Aurelii.

Od Aurelia: Robisz ze mnie idiotkę czy co do chuja?

Od Aurelia: Szykuj się bo jadę do Ciebie.

Przetarłem twarz rękami, rzucając telefon na blat w kuchni. Już niedługo potem była u mnie dziewczyna. Wparowała do mieszkania jak do siebie. Nie zdążyłem zakluczyć drzwi, gdy poczułem pieczenie na policzku.

- Normalna jesteś? - zapytałem spokojnie, gdy wszystko się we mnie gotowało.

- Jak mogłeś mnie tak zostawić. Musiałam jechać taksówką! Rozumiesz to? Taksówką!

- Korona księżniczce w głowy spadła?
Nawet nie wiem jak mi przykro - prychnąłem.

Przyjżałem się jej, widząc te wystrzelone oczka.

- Jesteś żałosny.

- Oczywiście, jak zawsze.

Podszedłem do szuflady, wyciągając blanta i wychodząc na balkon. Było bardzo ciepło. Zapaliłem, oddychając z ulgą. Nie wiem nawet kiedy osunąłem się na płytki. Momentalnie puściły mi nerwy. Czułem, że jest ze mną bardzo źle. Wyciągnęłem telefon, otwierając wiadomości z Madzią. Wciąż miałem jej numer.

Do Madzia<3: Tak cholernie mi ciężko.

Szybko jednak usunąłem wiadomości, nie wysyłając jej. Po tej całej sytuacji, gdy wyniosłem się z mieszkania nie mieliśmy ze sobą w ogóle kontaktu. Najmniejszego. W końcu postanowiłem wrócić do środka. Nie miałem nawet ochoty patrzeć na Aurelie.

Latała obok mnie, krzycząc ciągle, gdy po prostu położyłem się na łóżku. Na brzuchu, głową w dół. Potrzebowałem się odciąć.

- Nie mam sił się z tobą kłócić - mruknąłem w końcu - Wyjdź - nie zareagowała - Wyjdź - powtórzyłem, wyższym tonem.

- Skoro tak - wyszła nie tylko z pokoju ale i z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Ostatnimi siłami wstałem, zakluczyć drzwi. Chciałem zasnąć i już więcej się nie obudzić.

Cała Ty ~ Igor &quot;ReTo&quot; Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz