2. 04

248 20 3
                                    

Dotarłem do mieszkania Aurelii z bukietem kwiatów i butelką białego wina. Stanąłem na jednym z parkingów. Dziewczyna mieszkała na prywatnym osiedlu, a wszystkie bloki były śnieżno białe. Zaczynało się już ściemniać. Zdążyłem jeszcze spalić papierosa przy aucie, czytając ciągle wiadomość od Madzi.

Mam nadzieję że jesteś z nią szczęśliwy

- Taa - prychnąłem.

Zgasiłem papierosa, schowałem telefon do kieszeni, wziąłem prezenty i poszedłem do dziewczyny.

- Kto tam? - usłyszałem, gdy zapukałem do drzwi.

- To ja, otworzysz drzwi?

Po chwili drzwi się otworzyły. Nie zobaczyłem jej przed sobą więc pewnie znajdowała się za drzwiami. Tak też było. Gdy wszedłem do środka, zamknęła je prawie, że od razu i uwiesiła mi się na szyi.

- Igor, ja przepraszam nie chciałam tak napisać, nie wiem ja...

- Spokojnie - ściągnąłem ją z siebie - Chciałem przeprosić - wyciągnąłem ręce z prezentami.

- Boże nie trzeba było, jesteś taki kochany.

- Aurelia - westchnąłem - Czy ty coś teraz brałaś?

- Tylko kreskę...no albo może dwie.

Zdjąłem buty, odłożyłem rzeczy do kuchni i wróciłem do korytarza.

- Chodź - poszedłem z dziewczyną do salonu - Masz tutaj straszny syf - rozejrzałem się dookoła - Usiądź, posprzątam trochę.

- Ale Iguś, ja nie chcę siedzieć. Po coś chyba tutaj przyjechałeś tak? Otwórz to wino - dziewczyna chwyciła mnie za bluzę, przyciągając moją twarz do swojej.

- Nie - odsunąłem ją - Jesteś nafurana, więc nie myślisz normalnie i chyba oszalałaś jak myślisz, że dam Ci do tego jeszcze wino.

- Igi

- Żadnego kurwa Igi - chwyciłem ją za nadgarstki, gdy położyła ręce na moich ramionach - Wybacz - powiedziałam, gdy lekko syknęła.

- Dlaczego taki jesteś?

- Jaki niby znowu jestem? - wywróciłem oczami.

Za każdym razem w życiu słyszałem, że coś jest ze mną nie tak. Pytanie "dlaczego taki jesteś?" towarzyszyło mi chyba od przedszkola. Przestało mnie to ruszać już w chuj dawno temu. Ale od kogo nigdy nie usłyszałem takiego pytania? No właśnie.

- Jesteś chujem. Po prostu Igor chujem - usiadła na kanapie.

- Ta, możliwe - ukucnałem przed nią, kładąc ręce na jej kolanach - Co się stało wczoraj? Nic nie pamiętam, a z tych wiadomości co mi wysyłałaś nie wygląda to dobrze.

- Nie ważne - zmierzyła mnie wzrokiem.

- Ważne.

- Przecież i tak dla Ciebie liczą się tylko pieniądze. Miałeś kiedyś taką osobę, która była ważniejsza od nich? - spytała z wyrzutem - Szczerze w to wątpię. Nie masz nikogo w swoim życiu oprócz mnie? Rozumiesz? A i tak mnie nie doceniasz bo liczy się tylko ta durna muzyka i kasa.

- Dokładnie kurwa - prychnąłem - trafiłaś w samo sedno. Dziękuję za uświadomienie mi tego, jesteś najlepsza.

Aurelia obraziła się na mnie. Stwierdziłem, że nie ma sensu tego ciągnąć i wyszedłem na balkon. Zapaliłem fajkę, patrząc na panoramę Warszawy. Nienawidziłem tego miasta tak bardzo. Nie miałem przy sobie mojego notesu, więc zacząłem zapisywać wszytsko co mi przyszło do głowy w notatkach na telefonie.

Nadal teksty pisałem w tym starym, trochę podniszczonym zeszycie. Miałem do niego tak ogromny sentyment, że notatnika w telefonie używałem tylko, gdy już nie było innego wyjścia. Tylko teraz nie przeglądała go, czytając nowe teksty, ani nie pomagała mi go szukać, gdy jak zwykle go zgubiłem.

Straciłem poczucie czasu i z wyjścia na papierosa, zrobiłem sobie 20-sto minutowe posiedzenie na balkonie. W końcu postanowiłem wrócić do środka. Zobaczyłem, że dziewczyna śpi. Musiała ćpać dość dawno temu, że udało jej się normalnie zasnąć. Przykryłem ją kocem, który znalazłem w jej sypialni i postanowiłem posprzątać.

Zrobiłem pranie, posprzątałem kuchnie i jej sypialnie. Jej mieszkanie było naprawdę ładne oraz duże. Mieszkała sama, a mimo to posiadała trzy pokoje, duży salon i taką samą kuchnie. O utrzymanie bać się nie musiała, ponieważ robili to za nią rodzice. Studiowała.... No właśnie nawet nie mam pojęcia. Mało co wspominała o studiach, prawie w ogóle, więc nie mam nawet pojęcia na jakim kierunku jest. 

Stwierdziłem, że zostanę z nią na noc. Nie miałem tylko żadnych ciuchów na zmianę, a zazwyczaj siedzieliśmy u mnie, więc u niej w mieszkaniu też nic nie było. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego siedzimy akurat u mnie.

Wykąpałem się, ubierając tylko gacie z całego dnia. Usiadłem w kuchni, otwierając wino. Kiedy opróżniałem już ostatnią szklankę, wyjąłem telefon.

Do Madzia: A jak myślisz?

Nie oczekiwałem jakiejkolwiek odpowiedzi z jej strony. I tak czułem, że zrobiłem źle, odpisując na tą wiadomość. Ale przecież ja zawsze taki jestem.

Od Madzia: Myślę, że nie

Do Madzia: Już nigdy z żadną nie będę szczęśliwy
Do Madzia: Dobranoc Madzia.

Od Madzia: Dobranoc Igi.




Cała Ty ~ Igor "ReTo" Bugajczyk *ZAKOŃCZONA 1/2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz