Rozdział 32: Wróg mojego wroga

191 17 7
                                    

Jake przez całą drogę obmyślał plan. Dokańczał każdy szczegół w swoim umyśle, zastanawiając się, co mogło pójść nie tak. Obrał sobie jeden cel i miał zamiar zrobić wszystko, aby go osiągnąć.

Uratować Lucy.

Zniszczyć Moralesów.

Z takim nastawieniem zebrał wszystkie potrzebne mu środki. Nie miał na to dużo czasu. Dlatego podczas gdy Nathan, Luke i Josh gawędzili sobie wśród zarośli, Jake postanowił wykonać telefon.

- Żyjesz? – Usłyszał po drugiej stronie na powitanie. Mimowolnie uniósł delikatnie kąciki ust w górę. Czasami zastanawiał się, czemu aż tak bardzo lubił tę ciemnowłosą kobietę.

- Jak się czujesz, Esmo?

- Dzwonisz po to, aby zapytać o moje samopoczucie? Nowość – parsknęła kobieta. – Jak na postrzeloną, całkiem nieźle.

- Cieszę się.

- Po co tak naprawdę dzwonisz, Jake? – spytała po chwili ciszy. Nie była głupia. Wiedziała, że telefon od Jake'a Baxtera wcale nie oznaczał jego troski. Potrzebował jej do czegoś.

- Potrzebuję, żebyś wykonała parę telefonów.

- Do kogo?

- James, Colin i Lucien. I Patrick oczywiście. Powiedz mu, żeby przygotował specjalne paczki. Będzie wiedział, o co chodzi.

- Pokaźna ekipa – zauważyła Esma. Doskonale znała ludzi, o których mówił Jake. Nie byli jego pracownikami, ale mieli sporo długów do odebrania od niego. Długów, które Baxter zbierał od lat. Wiedziała, że nie wykorzystał ich przez ten cały czas, bo czekał na odpowiedni moment. Na coś, z czym sobie sam nie poradzi. – Co się dzieje?

- Idziemy na wojnę.

- Lucy?

- Mają ją. Zabiją ją, nawet jeśli dam im to, czego chcą – powiedział, zastanawiając się, czemu wypowiadając te słowa nie czuł aż tak dużego strachu, jak powinien. – Muszę ją uratować.

- Wiem. Zadzwonię, gdzie trzeba.

- Powiedz im, żeby czekali pod starym magazynem na przedmieściach. Tam gdzie my...

- Wiem, który. Pamiętam.

Jake ponownie się uśmiechnął. Rzadko komu pozwalał wchodzić sobie w zdanie. Jednak Esma była inna. Nie wiedział z czego to wynikało, ale pozwalał jej na więcej, niż jakiemukolwiek swojemu pracownikowi.

- Mam nadzieję, że po wszystkim, chociaż odwiedzisz mnie w szpitalu. Chyba mogę tego oczekiwać, po tym jak zmuszasz mnie do pracy z dziurą w nodze. Chyba będę się ubiegać o jakieś odszkodowanie od ciebie, albo o premię.

Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nagle zrobiło mu się strasznie ciepło. Poczuł ucisk w klatce piersiowej, a dziwne uczucie, którego nie czuł od lat, zaczęło w nim narastać.

Strach.

- Nie wiesz czy wrócisz... - zrozumiała wreszcie kobieta, na co Jake przełknął gulę, która utworzyła się w jego gardle.

- Zrobię wszystko, co będę musiał, żeby ją uratować, Esmo – wycharczał. Odchrząknął, nie rozumiejąc, skąd nagle wzięła się u niego ta chrypka.

- Wiem.

- Posłuchaj, ja... - przerwał, bo nie za bardzo wiedział, co powinien teraz powiedzieć. Co ludzie mówią na pożegnanie? Dlaczego nagle kwestia pożegnania się z Esmą stała się dla niego taka ważna? Co chciał jej powiedzieć?

- Wiem – powiedziała kobieta, wzdychając głośno. – Wiem, co mam robić. Omawialiśmy wszystko na wypadek twojej śmierci. Po prostu... chyba nie sądziłam, że nastanie to tak szybko.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz