Rozdział 11: Niezręczne śniadanie

4.2K 311 56
                                    

Alex stał już dobre parę minut przed drzwiami do mieszkania, zastanawiając się czy to co chciał zrobić, było dobrym pomysłem. Wydął dolną wargę w zamyśleniu i zaczął się zastanawiać co w takiej sytuacji powiedziałby Nathan, Luke albo Josh?

- Prawdopodobnie kazali by mi zawrócić - mruknął do siebie zawiedziony. - Na szczęście ich tutaj nie ma - dodał, po czym sięgnął do dzwonka i zadzwonił. Czekał chwilę, jednak nie widząc żadnej reakcji, zadzwonił ponownie. Dopiero po paru kolejnych sekundach, usłyszał jakieś dziwne dźwięki dochodzące z mieszkania. Wydawało mu się, że coś spadło a potem usłyszał stłumione przekleństwo. Gdy drzwi się przed nim wreszcie otworzyły, właścicielka mieszkania spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- Co ty tutaj robisz? - spytała Lucy, przykładając dłoń do bolącej ją głowy. Czuła się strasznie, żołądek przewrócił jej się na drugą stronę, wszystko jej wirowało przed oczami i ledwo stała na nogach. Nawet nie chciała wiedzieć, jak wyglądała, ale na szczęście oba lustra, które miała w mieszkaniu, rozbiła.

- Chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku, bo wczoraj nie wyglądałaś najlepiej. No i...

- Zaraz. Wczoraj? - Brunetka przerwała chłopakowi, marszcząc brwi. Oparła się o framugę drzwi, bo czuła słabość w nogach. - Co ty... - Zgięła się w pół, czując przeszywający ból w podbrzuszu. Przyłożyła dłoń do ust, po czym rzuciła się biegiem w stronę łazienki.

- Wszystko okej?! - krzyknął za nią Alex, nadal stojąc na korytarzu. Nie był pewien, czy może wejść do mieszkania, ale gdy dziewczyna długo mu nie odpowiadała, postanowił zaryzykować. Zamknął za sobą drzwi. Położył reklamówkę, którą ze sobą przyniósł, przy ścianie i ostrożnie ruszył w kierunku, z którego dochodziły nieprzyjemne odgłosy, wydalania wnętrzności swojego żołądka. - Lucy? - Zapukał do drzwi łazienki. W tym samym momencie usłyszał dźwięk spuszczanej wody. Po chwili stanęła przed nim znowu Lucy. Wyglądała jeszcze gorzej, niż te parę minut temu. Jej twarz była całkowicie pozbawiona kolorów, włosy przypominały gniazdo, a makijaż który wczoraj wyglądał pięknie, był wszędzie tylko nie tam gdzie powinien.

- Co ty tutaj wciąż robisz? - mruknęła, mierząc swojego gościa spojrzeniem. - I co mówiłeś o wczoraj? - Minęła go i skierowała się do salonu. Pomieszczenie wyglądało tak źle jak zapamiętał je Alex. Lucy owinęła się kocem, który leżał na oparciu kanapy i usiadła na niej.

- Chciałem sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku, bo wczoraj nie wyglądałaś najlepiej. No i bałem się, że ktoś mógł... - przerwał, rozglądając się po bałaganie. - A z resztą nieważne.

- Skąd ty... Przywiozłeś mnie?

Niebieskie tęczówki przeszywały Aleksa wzrokiem. Przez chwilę chłopak czuł się, jak w transie. Nigdy nie widział, tak intensywnego spojrzenia.

- Emm, tak. Spotkałem cię w klubie. Byłaś... ledwo kontaktowałaś, a twojej koleżanki nigdzie nie było... więc postanowiłem zachować się jak na dobrego obywatela przystało i cię zawiozłem do domu - odchrząknął. Nie był pewny, jak dziewczyna zareaguje na tę informację. Jednak Lucy nie wyglądała na złą czy zniesmaczoną. Obserwowała go chwilę, po czym skrzywiła się i opadła głową na poduszkę, która leżała na kanapie.

- Jezu, jaki wstyd - jęknęła, nakrywając kocem twarz. - Pierwszy raz od dawna się tak upiłam. Zachowałam się jak głupia nastolatka.

- W zasadzie to nią jesteś - zaśmiał się Alex, jednak gdy zdał sobie sprawę z sensu swoich słów, speszył się. - Znaczy nastolatką. Jesteś nastolatką, a nie głupia.

Lucy wydawała się kompletnie nie słuchać tego, co do niej mówił. Ewentualnie stwierdziła, że nie ma sensu komentować jego słów. Leżała dalej przykryta kocem, nie zwracając uwagi na niespodziewanego gościa, który nadal stał w salonie, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz