Rozdział 8: To się źle skończy

3.8K 313 26
                                    

Muzyka dudniła jej w uszach, jednak pierwszy raz w życiu jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Pierwszy raz od dawna nie czuła się źle w tłumie ludzi. Fakt że w klubie było tyle osób, uspokajał ją. Czuła się tutaj bezpieczniej, niż w własnym mieszkaniu.

- Wedle zamówienia! – krzyknęła Alice, stawiając przed koleżanką zamówionego przez nią drinka. Następnie opadła na kanapę obok Lucy, która sięgnęła po, napełnioną procentowym napojem, szklankę. Włożyła do ust słomkę i pociągnęła spory łyk. Skrzywiła się, bo drink był mocny.

- Dzięki – odparła, mimo wszystko popijając kolejne parę łyków.

Alice przyglądała jej się z zainteresowaniem, zastanawiając się, co takiego skłoniło Lucy, aby zaproponować jej wyjście do klubu. Nie skłamałaby gdyby powiedziała, że rzadko się to zdarzało. A właściwie to wcale. Lucy była wyjątkowo zamknięta w sobie i ciężko było z nią nawiązać jakąkolwiek dłuższą konwersację, nie mówiąc już o zaproszeniu jej gdziekolwiek. Jasne, zdarzało im się wyjść na zakupy czy na kawę, ale klub był dla Alice nowością. Właściwie to nie była pewna, czy widziała aby młoda brunetka kiedykolwiek piła alkohol.

- Wszystko u ciebie w porządku? – spytała, bawiąc się rurką wsadzoną do jej drinka. Zerknęła z ukosa na koleżankę, gdy przez jakiś czas nie dostała odpowiedzi. – Lucy?

Dziewczyna westchnęła. Co miała jej powiedzieć?

- Tak, wszystko w porządku – powiedziała, wysilając się na uśmiech. Alice zmrużyła oczy i przybliżyła się do Lucy.

- Kłamiesz – stwierdziła, co sprawiło że Lucy się speszyła. – Ale skoro nie chcesz mówić, to nie musisz. Rozumiem. Każdy z nas ma swoje tajemnice, prawda?

Żebyś wiedziała – pomyślała.

- Po za tym, nie będę narzekać. Wreszcie opuściłaś swoje cztery ściany. – Mrugnęła okiem Alice, obejmując koleżankę ramieniem. – To będzie cudowny wieczór. Zobaczysz. Może nawet poznasz kogoś ciekawego.

Lucy wbiła wzrok w tłum tańczących ludzi. Wszyscy wydawali się dobrze bawić. Parkiet był pełen. Tańczący wręcz ocierali się o siebie wzajemnie i co chwila na siebie wpadali. Nie wyglądało to zbyt kusząco, ale dzisiaj Lucy przełamywała wszelkie swoje bariery.

Spojrzała na Alice i uśmiechnęła się do niej.

- Chodźmy zatańczyć.

***

- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł – mruknął Nathan, patrząc na wejście do klubu nocnego. – Wiesz że jest środek tygodnia? A ja jutro idę do pracy.

- Przecież ty i tak nie pijesz, więc co za różnica – zauważył Alex, odpinając pasy bezpieczeństwa. Spojrzał na przyjaciela, który siedział na miejscu kierowcy i przewrócił oczami, widząc jego zniesmaczoną minę. – Daj spokój. Wypije trochę i się zmyjemy!

- Trochę? Przecież wiem ile to dla ciebie znaczy „trochę" – powiedział, zerkając na wychodzącego z samochodu przyjaciela. – Że też nie masz dość po ostatnim razie... już zapomniałeś jakiego miałeś kaca?

- Oj tam, nie było aż tak źle. Po za tym, tobie też przyda się odrobina relaksu. Ja rozumiem, że laska dała ci kosza, ale żeby chodzić cały czas taki struty?

Nathan skrzywił się na słowa przyjaciela.

- Nikt mi nie dał kosza. Po prostu oboje stwierdziliśmy, że to nie to.

- Czyli dała ci kosza.

Loczek zaczął powoli tracić cierpliwość, co było u niego rzadkie.

- O co ci chodzi, co? Czego ty chcesz?

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz