Rozdział 40: Pożegnanie

239 15 10
                                    

Minął miesiąc. Zarówno Lucy jak i Alex opuścili szpitalne mury. Dziewczyna była zmuszona wrócić do mieszkania babci, choć dziwnie się czuła, wracając tam po tym wszystkim, co się wydarzyło. Ku jej zdziwieniu, w jej mieszkaniu nie było śladu po wtargnięciu tajemniczego mężczyzny. Wszystko było naprawione i posprzątane. Domyśliła się, że była to sprawka Jake'a, co sprawiło, że ponownie była przygnębiona. Postanowiła wziąć radę Aleksa do serca i pozwolić sobie na parę dni żałoby. Pogrzeb jej brata miał być następnego dnia, więc obiecała sobie, że da sobie tydzień na dojście do siebie. Po tygodniu zacznie układać swoje życie na nowo i pomyśli, co zrobić z majątkiem po Jake'u.

Jednak tak się nie stało.

Mijały kolejne dni, a ona coraz bardziej pogrążała się w smutku. Praktycznie nie wychodziła z domu. Nie otwierała nikomu, nawet zmartwionej Alice, która od dawna nie miała kontaktu z koleżanką. Z resztą oprócz niej, mało kto ją odwiedzał. Czasami przychodziła Esma, ale z nią Lucy też nie chciała rozmawiać. Chciała jedynie, aby wszyscy zostawili ją w spokoju.

No i był jeszcze Alex. Trzeba było przyznać, że chłopak był uparty. Potrafił pół dnia siedzieć pod drzwiami brunetki, gdy ta nie chciała go wpuścić. Opowiadał jej wtedy różne rzeczy, choć nie mógł być pewien, czy go słucha. Choć słuchała. Lucy siedziała wtedy po drugiej stronie drzwi, czekając na moment aż Alex odejdzie. Czasami przynosił jej coś do jedzenia i zostawiał pod drzwiami, szanując fakt, że chciała być sama. Była mu bardzo wdzięczna z tego powodu, bo jako jedyny nie był nachalny.

Musiała przyznać sama przed sobą, że to jego wizyt wyczekiwała najbardziej. Mimo że nie mogli się widzieć, sam dźwięk jego głosu przyprawiał ją o szybsze bicie serca. Żałowała, że jest tak wielkim tchórzem, że nie jest w stanie otworzyć drzwi i wypłakać się ponownie w ramionach chłopaka. Jednak miała w sobie jakąś blokadę. Zamknęła się w bezpiecznych czterech ścianach, w których przeżyła najlepsze lata swojego życia i nie była jeszcze gotowa na to, aby zmierzyć się z rzeczywistością. Może zachowywała się niedojrzale, ale nieszczególnie obchodziło ją teraz, co inni myśleli. Chciała być sama.

Wiedziała jednak, że ten stan nie może trwać wiecznie.

We wtorek minął dokładny miesiąc od śmierci Jake'a. Nie sądziła, że jakoś szczególnie ją to obejdzie, a jednak tak było. Nie wychodziła z łózka cały dzień, ignorując dzwonienie do drzwi. Czuła się zmęczona tym wszystkim i chciała jedynie spać. Przetrwać ten dzień w jak najmniej bolesny sposób.

Nastała środa, a wraz z nią miała również nastąpić zmiana. Lucy jej nie planowała. Gdy przyszedł Alex, chciała jak zawsze usiąść pod drzwiami i wsłuchać się w jego głos. Zamiast tego zamarła z dłonią na kluczu wepchniętym do zamka. Wahała się tylko chwilę, nim go przekręciła, a następnie otworzyła drzwi. Nie była pewna, kto był bardziej zaskoczony; ona czy Alex.

- Lucy? – Chłopak odetchnął na widok brunetki. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, dziewczyna wpadła w jego ramiona, zaciskając swoje ręce wokół jego klatki piersiowej. Początkowe zaskoczenie szybko minęło i wkrótce Alex również objął ciało brunetki, przyciskając je do siebie. – Cieszę się, że w końcu do mnie wyszłaś.

Lucy odetchnęła, ciesząc się zapachem perfum chłopaka i ciepłem drugiego ciała. Nawet nie wiedziała, jak jej tego brakowało.

- Ja też.

***

Był jeden zasadniczy powód, dla którego Lucy tak bała się wyjść z mieszkania i skończyć żałobę. Wiedziała, że oznaczało to podróż do rodzinnego domu. Jake zostawił jej klucz i wiedziała, że gdy jej noga przekroczy próg tamtego miejsca, będzie mogła poznać prawdę. Dowie się, jakimi złymi ludźmi byli jej rodzice, lub że jej brat był kłamcą. Tylko czy teraz miało to znaczenie? Cała trójka nie żyła. Lucy nie miała już kogo przepraszać i nienawidzić. Pozostała jedynie pustka.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz