Rozdział 14: Przegrałaś

3.9K 288 40
                                    

Lucy szybko zlokalizowała laptopa. Zdążyła ogarnąć większą część sypialni i posprzątać rozbite lustro, więc zdecydowanie łatwiej jej było odnaleźć się w swoich własnych czterech ścianach.

Przeprowadzka do Alice wydała jej się najbardziej logicznym wyjściem z sytuacji, w której się znalazła. Jasne, mogła w końcu przyjąć pieniądze brata i wyjechać, jednak nie chciała. I to nawet nie dlatego, że duma jej nie pozwalała. Nie chciała być nic winna bratu, a przygarnięcie tak ogromnej sumy pieniędzy, dokładnie to by oznaczało. Miała zamiar się od niego odciąć, jednak chciała zrobić to po swojemu. Najpierw zamieszkanie z Alice. Podzielenie wydatków na dwie osoby, mogło pomóc jej zaoszczędzić trochę pieniędzy. Wcześniej nie miała takiej możliwości, ponieważ blondynka miała współlokatorkę, jednak teraz, gdy dziewczyna się wyprowadza, jak Lucy mogłaby nie skorzystać z takiej oferty?

Jasne, bolało ją serce na myśl, że będzie musiała wyprowadzić się z mieszkania babci, ale jakoś to przeżyje. Aktualnie zależało jej na tym, aby w końcu poczuć się bezpiecznie. Zakupiła sobie nawet nowy telefon. Miała nadzieję, ze dzięki temu jej brat będzie miał utrudniony z nią kontakt. Nowy numer telefonu dostała tylko Alice i szefowa brunetki.

Dlatego tak się zdziwiła, gdy dostrzegła wiadomość na swoim telefonie.

Od: Nieznany

Wyproś Claytona, albo ja to zrobię.

Nie musiała pytać, kto krył się za nieznanym numerem telefonu. Jak zdobył jej numer? Skąd wiedział, kto jest u niej w mieszkaniu? Obserwował ją? Nadal miał gdzieś tutaj kamery?

Miała już dość. Bezsilność, jaką czuła przez brata, sprawiała że przestawała mieć ochotę na walkę. No bo jak mogła walczyć z kimś, kto wyprzedzał ją na każdym kroku?

Spojrzała jeszcze raz na wiadomość. Cokolwiek nie robiła, Jake wydawał się czytać w jej myślach. Czy jeśli wyprowadzi się z miasta, również za nią pojedzie?

Nagle poczuła wściekłość. Strach, bezsilność i samotność na stałe zagościły w jej życiu, a to wszystko była jego wina. Jego. Był potworem, który toczył z nią jakąś dziwną grę, której zasad nawet nie znała. Była już tym zmęczona. Chciała normalnego życia z dala od kłopotów i z dala od niego. Dlatego w przypływie emocji, wystukała jedną prostą odpowiedź.

Do: Nieznany

Pierdol się.

Po czym zrobiła coś, co powinna zrobić już dawno.

Numer został zablokowany.

***

Gdy Lucy wróciła do salonu, Alex siedział już na kanapie. Tupał nerwowo nogą w miejscu, wpatrując się przed siebie. Dziewczyna odchrząknęła, zwracając tym samym na siebie jego uwagę.

- Oglądamy? - zapytała, uśmiechając się lekko. Miała ochotę spędzić miło czas, na chwilę chociaż zapominając o bracie. Jednak widząc minę Aleksa, uśmiech zniknął z jej twarzy. - Coś się stało?

Nie wiedział, co jej na to odpowiedzieć. Właściwie, to sam nie miał pojęcia, co się działo wokół niego. Wysilił się na uśmiech, aby choć na chwilę przekonać Lucy, że wszystko w porządku.

- Nie, wszystko gra - mruknął, rozglądając się wokół. - Choć w sumie... może to ja powinienem cię o to zapytać? - Uniósł brwi, zerkając znowu na brunetkę. - Wiem, że nie masz powodu, aby mi ufać... ale jeśli coś złego się dzieje, naprawdę mogę ci pomóc.

- Wszystko w porządku.

Alex parsknął na te słowa i pokręcił głową.

- Jasne. Twoje mieszkanie przeszło istną apokalipsę, po której zdecydowałaś się z niego wyprowadzić. A dopiero co mówiłaś, jak bardzo je kochasz. A to wszystko po tym, jak pomogłaś nam namierzyć miejsce pobytu twojego brata - zauważył, wstając. Nie chciał wywierać presji na Lucy. Nie miał takiego prawa. Jednak fakt, że jego brat interesował się brunetką cholernie go zaniepokoił. Dlatego postanowił szczerze z nią porozmawiać przed przyjazdem Josha. - Myślę, że coś strasznego musiało zmusić cię do podjęcia decyzji o przeprowadzce.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz