Rozdział 28: Raz. Dwa. Trzy...

3.2K 276 39
                                    

Biegła tak szybko, jak tylko mogła. Słyszała swój ciężki oddech i czuła, jak szybko biło jej serce. Nie czuła zmęczenia, ani bólu, choć po takim wypadku powinna prawdopodobnie nie ruszać się z miejsca. Zwróciła uwagę paru napotkanych przechodniów, a także mieszkańców dzielnicy, w której się znajdowała. Wszystkich zaciekawił wybuch. Wyszli ze swoich domów, aby zobaczyć, co się stało. Obserwowali gęsty dym, niosący się coraz wyżej w niebo. Lori nie mogła na to patrzeć.

Nie wiedziała, dokąd biegła, ani nawet dlaczego. Czuła się, niczym w transie. Miała wrażenie, że jej ciało pokonuje kolejne metry bez jej kontroli. Czuła, jakby ktoś niż sterował, a ona jedynie biernie to obserwowała. Wiedziała jednak, że musi się w końcu obudzić.

Zatrzymała się. Ułożyła dłonie na udach i pochyliła się do przodu. Nagle zaczęły wstrząsać niż dreszcze, a po chwili żółć podeszła jej do gardła. Gdy zwymiotowała cały swój dzisiejszy posiłek, poczuła się jeszcze gorzej. Miała ochotę płakać, wyć i krzyczeć. A mimo wszystko jedne na co się zdobyła, to parę łez, które spłynęły w dół jej policzka.

- Wszystko w porządku?

Podskoczyła słysząc obok siebie męski głos z dziwnym akcentem. Spojrzała na stojącego obok niej mężczyznę. Był jej wzrostu, miał ciemną karnację i brązowe, długie włosy. Przyglądał jej się uważnie i wysunął przed siebie dłoń, jakby chciał dotknąć Lori. Dziewczyna odsunęła się.

- Wszystko okej. - Zastanawiała się, jak bardzo absurdalnie musiały brzmieć te słowa w kontekście tego, jak wyglądała aktualnie szatynka. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.

- To dobrze. Nie chciałbym tłumaczyć Moralesą, dlaczego dostarczam cię uszkodzoną.

To zdanie podziałało na Lori niczym wiadro zimnej wody. Zerwała się do biegu, nim mężczyzna zdołał ją chwycić za łokieć. Nie zdążyła zorientować się, gdzie dokładnie się znajdowała. Nie widziała nikogo, oprócz niej i Włocha na ulicy, co przeraziło ją jeszcze bardziej. Dostrzegając na horyzoncie stację benzynową, przyśpieszyła. Obejrzała się za siebie. Mężczyzna był coraz bliżej. Lori zacisnęła szczękę i przywołała resztki swojej siły. Prawie odetchnęła z ulgą, podbiegając do drzwi stacji. Widząc jednak karteczkę „PRZERWA", niemal przeklęła.

Mimo wszystko nie zatrzymała się. Obiegła budynek, a gdy dobiegła do otwartej łazienki wpadła do niej i zamknęła drzwi, akurat w momencie, gdy mężczyzna ją dogonił. Udało jej się przekręcić kluczyk, jednak wiedziała, że nie powstrzyma to jej napastnika na długo.

- Posłuchaj mnie - odezwał się zza drzwi, co sprawiło że Lori cofnęła się parę kroków - nie mam siły ani czasu się w to bawić. Zrobimy więc tak. Ty mi teraz grzecznie otworzysz, a ja zapomnę o twojej głupiej ucieczce i powiem, że nie stawiałaś oporu. Zgoda?

- Po moim trupie - mruknęła Lori, zaczynając się rozglądać po pomieszczeniu. Łazienka nie była duża. Mieściła w sobie ubikacje i umywalkę z szafkami i dużym lustrem. Płytki były zielonego koloru, co chyba miało ukryć bród, jaki panował wokół.

- Policzę do trzech - oznajmił mężczyzna. Lori rzuciła się do szafki, szukając czegoś, co mogłoby posłużyć jej za broń. - Raz. - Wyrzuciła papier toaletowy i stos kartek, które nie wiadomo co tam robiły. - Dwa. - Płyn do mycia podłóg. Żel antybakteryjny. Dezodorant w sprayu... - Trzy.

W tym momencie Włoch kopnął z całej siły w drzwi. Zamek puścił, a mężczyzna znalazł się w jednym pomieszczeniu z nastolatką.

- Ostrzegałem ci...

Gdy tylko znajdował się w odpowiedniej odległości, Lori wstała i psiknęła znalezionym dezodorantem prosto w twarz napastnika. Starała się celować głównie w oczy, co chyba jej się udało. Mężczyzna krzyknął zaskoczony i zatoczył się do tyłu, a Lori wykorzystała oszołomienie napastnika i z całej siły uderzyła kolanem w jego czułe miejsce. Mężczyzna krzyknął, a następnie upadł na kolana. Lori rzuciła dezodorant na ziemie i wybiegła z łazienki. Gdy tylko to zrobiła, poczuła jak ktoś chwyta ją w pasie. Automatycznie chciała zrobić zamach łokciem, ale wtedy kątem oka dostrzegła twarz drugiego napastnika.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz