Rozdział 2: Zraniona dusza

6K 387 83
                                    

Koniec końców, Nathan zlitował się nad przyjacielem i zdecydował się zawieźć go do domu rodzinnego. Przez całą podróż Alex wyglądał, jakby miał zwrócić zjedzone przed chwilą naleśniki. Wpadł na genialną teorię, że ten rodzaj śniadania może nie był do końca dobrym pomysłem na zatruty alkoholem żołądek. Jednak mleko się rozlało, a naleśniki zostały zjedzone, więc pozostało mu teraz cierpieć. Miał nadzieję, że będzie mógł odpocząć na wygodnej kanapie w salonie i obejrzeć jakiś fajny serial na wielkim telewizorze, którego brakowało w jego pokoju. Dlatego mocno się zawiódł, gdy zobaczył w jakim stanie znajdowało się wcześniej wspomniane pomieszczenie.

- Mamo? Co tu się dzieje? – spytał, widząc swoją rodzicielkę na drabinie. Ściągała właśnie ostatni wiszący obraz na jasnej ścianie salonu. Kanapa, która stała po środku pomieszczenia, została przykryta przeźroczystą folią. Pozostałe meble, które wcześniej stały w salonie, zostały gdzieś wyniesione.

- Och, cześć skarbie! – Blondynka uśmiechnęła się na widok chłopaka. Zeszła z drabiny i odstawiła obraz na ziemię, opierając go o ścianę. – Jak minęły ci urodziny? – spytała, ściskając swojego młodszego syna. Była ubrana w dresy i rozciągnięty podkoszulek, który prawdopodobnie leżał w jej szafie od lat. Alex nie był pewien co bardziej go zdziwiło. Niespodziewany remont czy niechlujny strój jego matki?

- W porządku. Dobrze się bawiłem – powiedział chłopak, odsuwając się od matki. – Coś się stało?

Kate wzruszyła ramionami i ułożyła dłonie na biodrach.

- Stwierdziłam, że naszemu domowi przyda się trochę odświeżenia.

- Potrzebujesz pomocy? – spytał chłopak, zerkając na bałagan jaki teraz panował w salonie. Zastanawiał się, czemu jego matce nie pomagał Thomas i Tylor i czy w ogóle ktokolwiek wie, o niespodziewanym remoncie. Kate machnęła dłonią.

- Ależ skąd. Dostałam parę dni wolnego, więc przyda mi się zajęcie.

- Normalni ludzie, jak mają wolne, to wyjeżdżają na wakacje, mamo – mruknął rozbawiony Alex. – Na pewno ci nie pomóc? Ta drabina nie wygląda zbyt stabilnie.

- Synku, kochany jesteś, ale jak kobieta mówi, że sobie poradzi, to sobie poradzi – oznajmiła, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Po za tym, jak będę potrzebować pomocy, zaprzęgnę do tego twojego ojca i Tylora.

- Jasne. Skoro o ojcu mowa, to gdzie jest? Podobno chciał ze mną porozmawiać.

- A gdzie może być twój cudowny ojciec? Na zewnątrz. Truje się. Znowu. – Przewróciła oczami. – Jak będziesz z nim rozmawiać, powiedz mu, że pojechałam do sklepu. Muszę kupić parę puszek farby. – Kobieta obejrzała się na pomieszczenie, które do niedawna było salonem. – Myślisz, że chłodna szarość będzie pasować?

Alex uniósł brwi, bo nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć.

- Jasne, czemu nie. Może pojechać z tobą? Mogę pomóc wybrać kolor albo... nie wiem, tachać puszki z farbą?

Uśmiechnął się niewinnie, mając nadzieję, że jego matka nie domyśli się, że chce w ten sposób uniknąć rozmowy z ojcem. Miał co do tego bardzo złe przeczucia.

- Och, dzięki skarbie, ale świetnie sobie radzę.

Brunet skinął zawiedziony głową i minął matkę, kierując się do ogrodu. Tak jak mówiła Kate, zastał ojca na leżaku z papierosem w ustach. Na widok syna, zgasił go i uśmiechnął się.

- Hej tato. – Alex usiadł na leżaku obok starszego Claytona.

- Cześć synu. Wszystkiego najlepszego.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz