Rozdział 27: Spokojny oddech

3.2K 278 33
                                    

Pip. Pip. Pip.

Kobieta ostrożnie pogładziła szorstką dłoń ukochanego. Wzrok miała wbity w kołdrę, którą był przykryty. Nie lubiła patrzeć na jego twarz. Nie, kiedy był w takim stanie. Czasami miała wrażenie, że już odszedł. Wyglądał, jak trup i ciężko jej było uwierzyć, że kiedykolwiek faktycznie do niej wróci.

Jednak wtedy docierał do niej pisk maszyny monitorującej pracę serca jej męża. Sprawdzała także puls na jego nadgarstku, żeby mieć pewność, że technologia jej nie okłamywała. Za każdym razem kamień spadał jej z serca. Jednak bała się tego jednego razu, gdy nie wyczuje bicia serca mężczyzny...

Pokręciła głową, odganiając te myśli od siebie. Nie chciała nawet sobie wyobrażać takiej sytuacji.

Patrząc na nieprzytomną twarz Thomasa, Kate zastanawiała się, ile jeszcze będzie musiała znosić te tortury. Ethan ciągle powtarzał, że trzeba było czasu, aby organizm mężczyzny się zregenerował. Spał właśnie po to, aby odzyskać siły. Ale operacja się udała, kula została wyjęta z jego ciała, a wszelkie inne obrażenia nie były aż tak poważne, jak rana postrzałowa.

Dlaczego więc się nie budził?

Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że Kate drgnęła delikatnie. Nie sprawdziła jednak, kto tym razem zaszczycił ją swoją obecnością. Szpital był tak dobrze chroniony przez ludzi Thomasa, że wiedziała, iż nikt niepożądany nie wejdzie na salę, gdzie leżał jej mąż.

- Przyniosłam ci kawę.

Blondynka odetchnęła na dźwięk głosu Marty Abbott. Towarzystwo kobiety było o wiele przyjemniejsze, niż większości znajomych jej czy Thomasa. Przynajmniej szanowała to, że Kate nie zawsze miała ochotę na rozmowę. Potrzebowała, aby ktoś pobył z nią w ciszy. Denerwowały ją już ciągłe frazesy typu: „Wszystko będzie dobrze", „Thomas na pewno nie chciałby, żebyś tu siedziała cały czas. Wolałby, po obudzeniu zobaczyć przed sobą uśmiechniętą i wypoczętą żonę.", „ Nie chciałby, żebyś się smuciła".

Do licha! Skąd oni mogli wiedzieć, czego chciałby Thomas? Jak śmieli mówić jej, co miała robić w tej sytuacji?! Właśnie z tego powodu poprosiła Bruce'a i Dawida, aby nie wpuszczali więcej do niej tych palantów. Bo, przysięgała, że gdyby usłyszała taki głupi tekst ponownie, potrzeba by było kolejnego łóżka na ich połamane ciała.

- Jesteś kochana – mruknęła, przyjmując od kobiety papierowy kubek. Przyjemny aromat kawy przypomniał jej, jak niewiele dziś jadła. Mimo to nie czuła głodu. Wiedziała, że było to zabójcze dla jej zdrowia, ale nic nie mogła na to poradzić. Nie potrafiła niczego przełknąć.

Marta zajęła fotel w rogu sali. Kate siedziała tyłem do niej i prawdopodobnie po chwili, nawet zapomniała, że Marta przebywa z nią w jednym pomieszczeniu. Od paru dni, pani Clayton żyła, jak w transie. Martwiło to Martę. Bała się, że jej przyjaciółka się wykończy, dlatego cieszyła się, gdy Dawidowi i Bruce'owi udało się ja namówić, aby wróciła na chwilę do domu i odpoczęła. W tym czasie przy łóżku Thomasa czuwał Josh. Kate uparła się, że nie zostawi swojego męża samego, bez nadzoru.

- Gdzie Josh i Alex? – Marta drgnęła nerwowo. Zaczęła powoli przysypiać i pytanie Kate wyrwało ją z letargu. Jednak blondynka nawet nie spojrzała w jej kierunku.

- Z tego co mi wiadomo w mieszkaniu Josha. Lori z nimi jest.

- Dobrze – mruknęła Kate, ściskając dłoń męża. Wsłuchiwała się w jego spokojny oddech, wspomagany przez niezliczoną ilość maszyn. - Wiem, jak to przeżywają. Nie chciałabym, aby byli sami. Nie powinni także gnić w szpitalu i patrzeć na swojego ojca w takim stanie. Nawet dla nich to za wiele.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz