Rozdział 22: Ryzykowny pomysł

3.6K 255 17
                                    

Na szczęście Aleksowi udało się zbiec pościgowi. Mężczyźni długo jeszcze przeczesywali las. Chłopak nie był pewny, w którym momencie dokładnie odpuścili. Zaczęło się ściemniać, gdy wypełzł ze swojej kryjówki pod przewalonym pniem drzewa, który idealnie zakrywał wejście do nory na tyle dużej, ze Alex był w stanie się w nią wcisnąć.

Otrzepał się z leśnego brudu, a następnie rozejrzał wokół. Musiał być ostrożny. Głupio postąpił, dając się tak łatwo podejść. Co prawda, nie mógł być pewny, że jego przeczucia co do kryjówki Jake'a okażą się prawdziwe, ale mógł zachować choć minimum rozumu.

I zabrać ze sobą broń.

Choć nawet mając ją przy sobie nie miał szans z trzema przeciwnikami jednocześnie.

Wiedząc, że nie jest sam, poruszał się dużo wolniej i ciszej. Dotarcie pod dom Baxtera zajęło mu dużo więcej czasu niż poprzednio. W pewnym momencie nawet zastanowił się, czy nie zawrócić. Na zewnątrz było już praktycznie całkowicie ciemno, a on nie miał pewności ze Lucy jest w tym budynku, ani planu jak ją stamtąd wyciągnąć. Z resztą czy ona w ogóle chciała być ratowana?

Wreszcie postanowił, że skoro już tu dotarł, będzie obserwował budynek. W końcu, jeśli faktycznie znajdował się tam Baxter, powiadomiłby Josha, a ten z kolei zadzwoniłby do ludzi, którzy mu grozili i jednak sprawa byłaby z głowy. Tak, to był dobry plan.

Nasłuchiwał jakiegokolwiek hałasu. Wiedział, że jeśli znowu da się podejść, może nie wyjść z tego obronną ręką. Szczęście może i mu sprzyjało, ale nie było powiedziane, że będzie tak już zawsze.

Nie był pewien, która była godzina, gdy dostrzegł jakieś zamieszanie. Była ciemna noc, księżyc był wysoko na niebie, a jemu zaczęło się przysypiać. Dopiero pierwsze strzały sprawiły, że poderwał się na równe nogi.

Początkowo myślał, że znowu został przyłapany. Jednak po paru sekundach zorientował się, że zamieszanie pochodziło z posiadłości Baxtera. Chwilę przyglądał się, albo raczej starał się cokolwiek dostrzec w ciemności, jednak było to na marne. Słyszał jakieś krzyki, co jakiś czas wystrzał z broni, ale nie wiedział, co się działo.

Powinien w tym momencie zawrócić, zawiadomić o wszystkim co odkrył brata i nie wplątywać się w coś, z czego mógł nie wyjść żywy. Jednak wizja tego, że gdzieś tam mogła być Lucy sprawiła, że przestał myśleć logicznie.

Jego plan był bardzo ryzykowny i miał nikłe szanse powodzenia. Mimo to, wyszedł ze swojej kryjówki i zaczął biec w stronę ogromnego domu, mając nadzieję, że nie wyczerpał jeszcze w całości swojego pakietu szczęścia.

***

- Zostaliśmy zaatakowani. Muszę wyprowadzić cię z budynku i wywieźć w bezpieczne miejsce. Ruszaj się! – Esma nie pozostawiała Lucy jakiegokolwiek czasu na zastanowienie się nad tym, co mówi. Chwyciła nastolatkę za rękę i wyciągnęła ją z pokoju, ciągnąc za sobą. W biegu Lucy zdążyła jeszcze chwycić czarną torbę, którą tak zażarcie pakował Jake. Nie była pewna, czemu to zrobiła. Zadziałała instynktownie i teraz ściskała czarny pasek torby w dłoniach.

Przemieszczały się długimi korytarzami, co jakiś czas wpadając na ochroniarzy Jake'a. Każdy z nich wyglądał na względnie opanowanego, mimo faktu, że co jakiś czas z góry dobiegały odgłosy strzelaniny. Esma mocno ściskała nadgarstek młodszej od siebie dziewczyny, jakby bała się, że przez przypadek się jej wyślizgnie.

Nie wiedziała, dokąd zmierzają, ani kim dokładnie była prowadząca ją kobieta. Jednak w tym całym zamieszaniu, nie miała nawet kiedy jej o to zapytać. Widząc co się dzieje i słysząc hałasy dobiegające z górnego piętra, zaczęła się naprawdę bać.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz