Rozdział 10: Początek problemów

3.7K 303 30
                                    

Josh miał złe przeczucia. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale od jakiegoś czasu nie mógł się ich wyzbyć. Nie rozumiał, skąd się brały, ponieważ w jego życiu od dawna panował względny spokój. Interesy szły pomyślnie, między nim a Lori również było dobrze... nic nie zapowiadało kłopotów w jego życiu. A jednak jakieś dziwne napięcie nie pozwalało mu być spokojnym.

Może po prostu zaczynał popadać w paranoje? Czekał na najgorsze, zamiast cieszyć się otaczającym go spokojem. Musiał chyba udać się na jakąś terapię. Zdecydowanie ostatnie wydarzenia źle na niego wpłynęły. Westchnął i przetarł twarz dłońmi. Może jego niepokój wynikał ze zmęczenia? Ostatnio miał sporo roboty. Nie pomagał mu też fakt, że Thomas coraz mniej mieszał się w interesy i większość spraw było na głowie Josha. Dodatkowo starał się być dobrym chłopakiem i poświęcać swojej dziewczynie tyle czasu, ile na to zasługiwała.

Potrzebował wakacji, to było pewne. W zasadzie, to już po całej akcji z Baxterem powinni wyjechać gdzieś z Lori na tydzień czy dwa. Dziewczyna aktualnie była po zakończeniu szkoły i mogła pozwolić sobie na parodniowy wyjazd. Josh chciał wykorzystać okres wakacyjny, bo zdawał sobie sprawę z tego, że gdy zaczną się studia, ciężko będzie namówić Lori na wakacje w trakcie roku.

W głowie zaczął układać już plan, gdzie mogliby pojechać. Wiedział, że Lori marzył się Rzym i Malediwy. Nie był w stanie zabrać ją w te dwa miejsca naraz, aczkolwiek sam nigdy nie był we Włoszech...

Pisk opon sprawił, że odrzucił wszelkie rozmyślania o wakacjach.

Nadjeżdżający znad przeciwka samochód zahamował gwałtownie, a następnie stanął bokiem do jezdni, blokując możliwość dalszej jazdy Joshowi. Brunet zmuszony był zahamować. Spojrzał w lusterko wsteczne, a widząc że jadący za nim samochód wykonał taki sam manewr, jak ten z przodu, przeklął cicho. Sięgnął zza pasek spodni, gdzie trzymał naładowaną broń, a następnie wykręcił numer do jednego ze swoich ludzi.

- Co się dzieję, Josh? – Głos Drake'a rozbrzmiał w samochodzie, podczas gdy Josh obserwował zmierzających w jego stronę mężczyzn.

- Namierz mój telefon i przyjeżdżajcie z chłopakami dokładnie w to miejsce. Tylko pośpieszcie się z łaski swojej.

Drake coś odpowiedział, jednak Josh nie słuchał. Skupił całą swoją uwagę na mężczyznach, którzy otoczyli jego samochód. Jeden z nich stanął tuż obok drzwi kierowcy. Był wysokim, opalonym mężczyzną o ciemnych włosach i czarnych oczach. Uśmiechnął się krzywo, a następnie gestem dał znak Joshowi, żeby otworzył drzwi.

- Pewnie, bo mam debil wypisane na czole – mruknął do siebie, a następnie spojrzał na zawadzające mu auto. Gdyby ruszył gwałtownie dałby radę staranować samochód. Pomysł był ryzykowny i straciłby własne auto, ale...

Pukanie w szybę przerwało jego rozmyślanie planu ucieczki. Gdy spojrzał na ekran telefonu, który nieznajomy przystawił do szyby samochodu, poczuł niemal jak cała krew spływa z jego twarzy. Wpatrywał się chwile w zdjęcie Lori, która stała za ladą recepcji na siłowni. Za chwilę na ekranie pojawiło się kolejne. Dziewczyna zajęta była obsługą klientów i nawet nie zorientowała się, że jest fotografowana.

Gdy spojrzał na usatysfakcjonowany wyraz twarzy nieznajomego, zrozumiał, że naprawdę była to groźba. Jeśli Josh nie wysiądzie, Lori stanie się krzywda.

- Kurwa! – warknął, jednak nie musiał nawet zastanawiać się nad kolejnym krokiem. Był w tym momencie w szachu i nie miał zamiaru ryzykować próbą ucieczki, życia Lori. Nie był pewien, czy Claire i Matt byli w pobliżu, a nawet jeśli to mógł nie zdążyć ich powiadomić.

Gdy wysiadł z samochodu z uniesionymi dłońmi, nieznajomy po raz kolejny się uśmiechnął.

- Broń – rozkazał, wyciągając przed siebie dłoń.

He's psychopath ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz