Krzyk ojca dobiegający zza drzwi łazienki przywrócił mnie z powrotem na ziemię. W chwilowej panice spojrzałam na zegarek, z ulgą odkrywając, że jest kilka minut po siódmej. Znowu to zrobiłam. Ponownie zatopiłam się we własnym świecie, pozwalając by myśli przejęły nade mną kontrolę. Skarciłam się za marnowanie czasu i zagęściłam ruchy szczoteczką, którą malowałam rzęsy. Łapiąc ostatnie resztki nadziei, mocno liczyłam na to, że tata nie zauważy iż mój dzisiejszy makijaż do szkoły był nieco mocniejszy niż zwykle. Chciałam po prostu poczuć się ładna.
Odłożyłam kosmetyk i zacisnęłam powieki w chwili gdy sztuczne światło wpadło wprost do moich oczu. Uderzenia w drzwi ponowiły się, tym razem z większą siłą. Upchałam tusz do stanika i siląc się na odrobinę uśmiechu, otworzyłam drzwi stając twarzą w twarz z rozgniewanym rodzicem.
– Ile mam na ciebie czekać do cholery? – zapytał z wyrzutem, zatrzymując wzrok na mojej twarzy o kilka sekund za długo. Moje serce przyspieszyło, jednak nie dałam po sobie tego poznać. Niespodziewanie tata chwycił boleśnie mój podbródek, unosząc go wyżej. – A co to ma być?
Przełknęłam ślinę nawet nie próbując się wyrwać. Uścisk taty był na tyle mocny, że i tak zostawi chwilowy czerwony ślad. Nie chciałam, żeby ktoś coś zaczął podejrzewać, dlatego stałam jak słup, pokornie milcząc.
– Zadałem ci pytanie gówniaro! Dla kogo się tak wymalowałaś, hm? – Zadał kolejne pytanie. Walczyłam ze łzami, które powoli zaczęły gromadzić się w kącikach moich oczu. Tata puścił mnie, sprawiając, że moja twarz poleciała w bok.
– Dla nikogo, przysięgam – odpowiedziałam, przerywając ciszę. Dotknęłam swój podbródek, lekko masując bolące miejsce. Miałam nadzieję, że do mojego dotarcia do szkoły, zaczerwienienie całkowicie zniknie.
– Edwardzie nie trzeba. Idźcie już bo się oboje spóźnicie. – Głos mamy pojawił się ni stąd ni zowąd obok nas. Mimo jej pojawienia się, tata wciąż wpatrywał się we mnie z chęcią kontynuowania swoich wywodów jednak westchnął ciężko, odpuszczając. Choć i tak byłam pewna, że po powrocie do domu czeka mnie długie kazanie na temat makijażu.
– Za dwie minuty widzę cię na dole – oświadczył, wyrzucając palec w moją stronę. Pokiwałam głową w milczeniu a gdy tylko zniknął z zasięgu wzroku mojego i mamy, wypuściłam głośno powietrze, napawając się ulgą, która wypełniła moje ciało.
– Nie prowokuj go więcej – poleciła mama, zaplatając ręce i układając je na piersiach. Posyłając mi pełne niezadowolenia spojrzenie, poszła w ślady ojca a ja odwróciłam się w kierunku wejścia do łazienki i uśmiechnęłam się sztucznie do swojego odbicia w lustrze. Następnie pognałam do swojego pokoju po torebkę i nie zwlekając zeszłam na dół.
Tata czekał na mnie przy drzwiach, gotowy do wyjścia i z surową miną.
Znowu go zdenerwowałam.
Bez słowa puścił mnie przodem natomiast ja od razu popędziłam do samochodu i zajęłam miejsce pasażera. Gdy tylko do mnie dołączył, odłożył swoją teczkę na tylne siedzenie a potem sięgnął do schowka, z którego wyjął chusteczki nawilżające. Rzucił mi je na kolana i tonem nieznoszącym sprzeciwu zapytał:
– Masz to zmyć, rozumiesz? Moja córka nie będzie wyglądać jak pierwsza lepsza panienka. Zdajesz sobie sprawę, jaki wstyd mi przynosisz?
– Tak, wiem. Przepraszam – mruknęłam i wyciągnęłam jedną chusteczkę. Opuściłam lusterko i zajęłam się zmywaniem makijażu podczas gdy tata zdążył wyjechać z podjazdu naszego domu. Przez drogę rzucał mi ukradkowe spojrzenia tak, aby sprawdzić czy na pewno zmywam z siebie produkty. Na szczęście wciąż miałam w staniku tusz do rzęs więc pocieszałam się, że w szkole będę mogła choć odrobinę to naprawić. Kilkoma łzom udało się popłynąć po moich policzkach jednak dzięki chusteczkom, szybko zdołałam je zetrzeć.
![](https://img.wattpad.com/cover/329279547-288-k816748.jpg)
CZYTASZ
Elsher
RomancePierwsza miłość jest wyjątkowa. Inna. Jest pełna motyli w brzuchu, przerysowania, idealizowania i euforii spowodowanej obecnością naszego obiektu westchnień. A co jeśli wam powiem, że moja pierwsza miłość była zakazana, niemoralna i... Niepoprawna...