Rozdział 42. Nowy rozdział

1.1K 41 0
                                    

– Sprzedałeś swoją część?!

– Dokładnie tak jest tam napisane – odparł ze stoickim spokojem mężczyzna. Uniosłam jedną brew, widząc zdenerwowanie brunetki. Nie sądziłam, że ta wiadomość wywoła u niej taką złość.

– Ale po co? Źle ci tu było?

– Nie o to chodzi, Natalie – zaczął. – Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego.

– Ale... ale przecież myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy podczas kolacji. A teraz znowu widzę tę małolatę u ciebie w domu! Kpisz sobie ze mnie?

Natalie zrobiła krok w moją stronę. Odruchowo odsunęłam się do tyłu, jednak dłoń mężczyzny mnie zatrzymała w miejscu. Kciukiem, pogłaskał mój nadgarstek, dając mi niemo do zrozumienia, że mam się niczego nie bać. Problem w tym, że czułam zalążek strachu na widok rozjuszonej kobiety. Po wczorajszej akcji ojca, nie wiedziałam czego jeszcze mogłabym się spodziewać po ludziach, którzy byli wyprowadzeni z równowagi.

– Przede wszystkim się uspokój. Nikt z nas nie potrzebuje takiego krzyku, zwłaszcza w święta.

– Ty mnie będziesz uspokajać? – Prychnęła i pokręciła z niedowierzaniem głową. – Dobre sobie. Ta gówniara już oplotła cię wokół palca, nie widzisz tego?

– Ostatni raz ją obraziłaś, czy to jasne? – zapytał Maxim nieco ostrzej. Zacisnęłam usta w wąską linię, milcząc tak, jakby mnie tam nie było.

– Nie wierzę...

– Nie chcę cię więcej widzieć Natalie. My to skończony temat.

– Tak? Jeszcze zobaczymy. A ty dziecko, uważaj. – Wskazała na mnie palcem i wyszła, mocno trzaskając drzwiami. Po tym wszystkim, głęboko odetchnęłam i opadłam na oparcie kanapy.

– Nie musisz się nią martwić, wiesz o tym, prawda? – dopytał Maxim z troską w głosie. Pokiwałam głową, choć w moich myślach pojawiły się wątpliwości. Kobieta wydawała się nie żartować.

– Chodźmy, coś ci pokażę – zaproponował, wstając z kanapy.

– A co takiego? – Pytanie samo opuściło moje usta. Nie byłam pewna, czy miałam humor na niespodzianki. Marzyłam o choć jednym, spokojnym dniu.

– Zobaczysz – odpowiedział tajemniczo.

Przebrałam się w bardziej wyjściowe ciuchy i kilkanaście minut później już zajmowałam miejsce pasażera. Kierowaliśmy się do centrum miasta jednak wciąż żaden pomysł odnośnie miejsca, do którego chciał mnie zabrać Maxim, nie przychodził mi do głowy. O dziwo zamiast niepewności czy lęku, czułam bardziej radość i podekscytowanie. Ufałam mu i wiedziałam, że nie naraziłby mnie na stres.

Wjechaliśmy na parking strzeżonego osiedla. Z zachwytem podziwiałam wysokie wieżowce i piękne ogródki. Nie miałam pojęcia co tu robiliśmy, choć głosy w mojej głowie podpowiadały mi pewną teorię w którą nie chciałam wierzyć.

– Powiesz mi wreszcie dlaczego tu jesteśmy? – zapytałam, chcąc wprost usłyszeć jasną odpowiedź. Nie byłam głupia, przeczuwałam, że Maxim chciał zabrać mnie do swojego nowego mieszkania. Z jakiegoś powodu wolałam się upewnić, że to o czym myślałam, było prawdą.

– Od kiedy stałaś się taka niecierpliwa? – Odbił pałeczkę z lekkim rozbawieniem. Podeszłam do niego a on objął mnie ramieniem i pokierował do wejścia do budynku.

Apartamentowiec wyglądał nieziemsko. Z zewnątrz bił od niego chłodny klimat, jednak po wejściu do klatki schodowej, wszystko wyglądało jakoś przytulniej. Szare i zimne kolory przełamywały rośliny, a wózki dodawały rodzinnego klimatu. Wchodziliśmy po schodach, mijając kolejne piętra, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed drzwiami znajdującymi się na trzecim piętrze. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to numerek na popielatych drzwiach.

8.

Uśmiechnęłam się widząc swoją ulubioną cyfrę. Maxim wyjął pęk kluczy a następnie zajął się otwieraniem drzwi. Gdy zamek ustąpił, zerknął na mnie przez ramię, naciskając klamkę. Puścił mnie przodem a ja wchodząc, zamknęłam oczy. Patrząc na wystrój samej klatki schodowej, wiedziałam czego mogłam się spodziewać.

Uchyliłam powieki w momencie, gdy dobiegł do mnie dźwięk zamykających się drzwi. Uniosłam brwi i rozchyliłam usta, śledząc wzrokiem każdy kąt przedpokoju.

– Jeśli chcesz coś zmienić, to śmiało – odezwał się za mną. Pokręciłam głową i odwróciłam się na pięcie, wodząc oczami po jego twarzy. Był po prostu wspaniały. Nie mogłam sobie wymarzyć nikogo lepszego.

– Jest pięknie – wydusiłam, czując jak mój głos powoli się załamuje. Nie chciałam płakać, ale łzy same pojawiły się w moich oczach. To były emocje. – Kocham cię – wyznałam. Dopiero po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, co powiedziałam. To nie był dobry czas na wyznawanie sobie takich rzeczy, ale słowa same opuściły moje usta. Maxim wbił swoje zielone spojrzenie w moją twarz i znieruchomiał na moment. Później złapał mnie za szyję i przyciągnął do siebie, zamykając mi usta swoimi.

– To jest nasz wspólny, nowy rozdział kochanie – wyszeptał. Staliśmy pośrodku holu, ciesząc się sobą i z nadzieją na nowe, lepsze jutro. 

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz