Rozdział 39. Świąteczna porażka

891 31 0
                                    

Święta nie rozpoczęły się dla mnie w radosnym nastroju. Mój telefon nie przestawał wibrować.

Odkąd wyszłam z samochodu Maxima, zamieniliśmy kilka wiadomości SMS i na tym się kończyło. Postanowiłam pójść za radą Tony'ego i dużo myśleć.

Czy to, co było między nami miało sens?

Niemal każde nasze spotkanie kończyło się kłótnią albo kilkoma dniami ciszy. Mimo to i tak nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że już więcej go nie zobaczę. Choćby mielibyśmy się kłócić kilka razy w ciągu dnia, wolałam to niż jak gdyby miałoby go nie być. To było niepokojące.

Uzależniłam się od niego. Nie tylko fizycznie.

Musieliśmy poważnie porozmawiać bo nie chciałam żyć dalej w takim błędnym kole.

– A gdzie moja śliczna wnusia? – Głos babci rozszedł się po całym domu a ja od razu zeskoczyłam z łóżka i ruszyłam pędem w stronę schodów.

– Babcia? Co ty tu robisz o tej porze? – zapytałam idąc jej na spotkanie z szeroko rozłożonymi rękami. Przy babci stała jedynie mama a brak obecności ojca nieco mnie zaniepokoił. Nie wspominał, że nie będzie go w domu.

– Przecież są święta, kochanie – odparła z ciepłym, babcinym uśmiechem. Spojrzałam na mamę, której kamienna mina mówiła mi, że coś jest nie tak.

Moi rodzice prawie nigdy się nie uśmiechali, ale byłam w stanie rozróżnić ich mimikę. Twarz rodzicielki jasno wskazywała, na to, że coś się stało.

– Mamo, wszystko w porządku? – zapytałam jednak moje pytanie zostało bez jakiejkolwiek reakcji. Babcia z wesołej, przepełnionej energią postawy, zamilkła. Napięcie wisiało w powietrzu a ja miałam przeczucie, że zaraz wydarzy się coś złego.

Stałyśmy krótką chwilę w niezręcznej ciszy do chwili, gdy do domu wpadł ojciec. Wściekły jak osa pierwsze co zrobił po wejściu, to podszedł do mnie twardymi krokami a gdy dzieliło nas kilka centymetrów, spojrzał na mnie z góry. Był cały czerwony i rozemocjonowany, a ja już podświadomie czułam, że dowiedział się.

O słodki Chrystusie. Dowiedział się.

Byłam skończona.

Świat na chwilę się zatrzymał. Zawisnęliśmy w pełnej napięcia ciszy. Marzyłam by zniknąć. Wiedziałam, że ten moment kiedyś nadejdzie, ale z pewnością, nie spodziewałam się go teraz. W momencie gdy moja babcia była w domu i mogła stać się świadkiem tego, co już przeczuwałam, że się wydarzy. Ojciec wyrzucił rękę w górę, a ja odruchowo zamknęłam oczy, godząc się na to co miało nadejść. Ciężka koperta upadła na stół obok, robiąc przy tym hałas, który odbił się echem w salonie. Zmusiłam się do otworzenia oczu i automatycznie przesunęłam spojrzenie na stolik, wytrzeszczając oczy. Opadłam na kolana z braku sił i ze łzami w oczach wgapiałam się w zdjęcia, które przedstawiały mnie i Maxima siedzących w samochodzie kilka dni temu. Pokój zaczął wirować a mój żołądek zwinął się w mocny supeł. Traciłam oddech a słone łzy już swobodnie spływały po moich policzkach.

Nie zarejestrowałam momentu w który ojciec złapał mnie za brodę i skierował tak, żebym patrzyła mu w oczy. Choć bardzo tego nie chciałam, nie miałam zamiaru jeszcze bardziej go denerwować bo sądząc po sile jego nacisku, był już naprawdę na granicy.

– Co zrobiłem nie tak? – zapytał szeptem, zaciskając szczękę. Przełknęłam ślinę, chcąc spojrzeć na babcię jednak ojciec przytrzymał moją twarz, nie pozwalając mi patrzeć nigdzie indziej jak w jego oczy.

– Przepraszam... – wydusiłam. Wcale nie było mi przykro przez to, co zrobiłam, ale wiedziałam, że jeśli nie okażę skruchy, to mogło się wydarzyć wszystko. Jeszcze w życiu nie widziałam go tak wściekłego.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz