Rozdział 30. Wyjaśnienia

1.3K 60 2
                                    

 Znajomy zapach przeszył mnie na wskroś, gdy tylko wsiadłam do samochodu. Niemal od razu przywołałam wspomnienia z naszej wycieczki do Filadelfii, walcząc z uśmiechem, który cisnął mi się na twarz. Maxim nie odezwał się przez pierwsze kilka minut, starając się wybadać mój nastrój. Musiałam grać. Nie miałam innego wyboru.

– To gdzie jedziemy? – zapytałam, jako pierwsza przerywając milczenie. Patrzyłam przed siebie aż w pewnym momencie poczułam na sobie jego wzrok. Postanowiłam zachowywać się normalnie dlatego też, odwróciłam się i złapałam z nim kontakt wzrokowy. Jedną rękę trzymał na kierownicy a drugą na drążku od biegów. Oparł się o siedzenie i wyglądał na rozluźnionego. Chciałam, żeby jego nastrój udzielił się również mnie.

– Zobaczysz – odpowiedział tajemniczo, unosząc kąciki ust. Potem odpalił silnik, poklikał coś na ekraniku i ruszył spod domu.

Uniosłam brwi gdy usłyszałam jak po samochodzie rozniosły się pierwsze dźwięki mojej ukochanej piosenki.

– A podobno nie słuchasz muzyki – odparłam, opierając głowę o zimną szybę.

– Ta mi się spodobała.

– Doprawdy? Taki ktoś jak ty polubił Imagine Dragons? – zapytałam choć nie do końca wierzyłam w jego słowa. Intuicja podpowiadała mi, że nie zrobił tego ze względu na siebie.

– To aż takie dziwne?

– Nie, po prostu nie chcę mi się w to wierzyć – powiedziałam szczerze, patrząc na ulicę. Mijaliśmy znane mi drogi a lampy uliczne oświetlały mi twarz. W samochodzie leciała piosenka, której nie umiałam nie śpiewać. Dlatego cicho, pod nosem leciałam z pamięci, przymykając oczy.

– Masz rację. – Odezwał się zaraz po skończeniu piosenki.

– W czym?

– Nie puściłem jej dla siebie.

– Cóż za niespodzianka. Jeśli chciałeś mnie tym udobruchać to ci się nie udało – odrzekłam. Nie chciałam żeby myślał, że pomiędzy nami było w porządku, bo nie było. Nadal pamiętałam jego przykre słowa, które usłyszałam w gabinecie. I niby nie powinny mnie zaboleć ani obejść jakkolwiek, ale ku mojemu zaskoczeniu, uderzyły we mnie bardziej niż to co mówił do mnie ojciec. A to znaczyło tyle, że niebezpiecznie zaczęło mi na nim zależeć. Niestety bez wzajemności.

Był pierwszym, którego do siebie dopuściłam i pierwszym, który mnie zranił.

Maxim nie skomentował mojej niemiłej uwagi a ja też nie czułam potrzeby by ponownie się odezwać. Miałam wrażenie, że i tak poruszymy ten temat w miejscu do którego właśnie dotarliśmy.

Restauracja nie była duża, ale za to wyglądała na dość ekskluzywną. W duchu dziękowałam sobie, za wybór swojego ubioru bo jako tako się wpasowywał. Wcześniej, będąc w samochodzie nie zwróciłam uwagi na ubiór mojego towarzysza jednak po opuszczeniu pojazdu zauważyłam, że miał na sobie koszulę i eleganckie spodnie. Miał charakterystyczne dla niego podwinięte rękawy i rozpięte dwa guziki przy szyi. Skupiłam się na wytatuowanym sztylecie, łapiąc się na tym, że nigdy nie zapytałam go o ten tatuaż. Nie mając innego, lepszego tematu, postanowiłam zagadnąć.

– Co on oznacza? – zapytałam, wskazując na czarny tusz prezentujący wzór.

– Zwykły, nic nie znaczący tatuaż. Zrobiłem go w chwili gdy ojciec przepisał na mnie firmę – odpowiedział niemal od razu. Następnie wysunął ku mnie swoje przedramię, które oplotłam palcami i poprowadził mnie w stronę stolika.

Restauracja nie była pełna pomimo, sobotniego wieczoru. Pan, ubrany w szykowny smoking i stojący przy wejściu wziął nasze nakrycia z uśmiechem nas witając. Odwzajemniłam miły gest a potem ponownie złapałam Maxima za rękę. Jak na dżentelmena przystało, Maxim odsunął mi krzesło a ja cicho podziękowałam po czym obserwowałam jak sam zajmuję miejsce na przeciwko mnie. Usiedliśmy przy oknie dlatego miałam niezły widok na Baltimore nocą.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz