Rozdział 21. Będę tam z tobą

1.4K 68 2
                                    

Jak do tego doszło?

Niemal trzy tygodnie temu byłam zamkniętą w złotej klatce nastolatką, robiącą za plecami rodziców małe występki a teraz stałam przed klubem nocnym z mężczyzną, który był moim szefem.

W teorii.

W praktyce byłam szantażowana przez gorącego faceta z apki.

Dlaczego się nie zbuntowałam? Dlaczego nie udawałam, że wegańskie jedzenie mi zaszkodziło i nie zostałam w pokoju?

W rzeczywistości znałam odpowiedź na to pytanie.

Pan Elsher intrygował mnie pod każdym względem. Odmowa skierowana do jego osoby wydawała mi się niemożliwa. Chciałam wykonać swoje zadanie najlepiej jak tylko mogłam. Nie chciałam go zawieść.

Pieprzona cecha perfekcjonistki.

No i może nie chciałam, żeby jakaś kobieta położyła na nim swoje łapy. Wiedziałam, że przecież nie miałam prawa niczego mu zabraniać, ale sama myśl o tym, że mógłby dać się ponieść chwili, sprawiała, że krew w moich żyłach wrzała.

Byłam zazdrosna o swojego szefa?

Być może. Sposób w jaki na mnie patrzył kazał mi myśleć, że również mógł odczuwać coś podobnego. W końcu to on mnie pocałował, nie ja jego.

Nadal pamiętałam miękkość jego ust i dotyk, który wywoływał na mojej skórze małe wyładowania. Dla niego może nie było to nic takiego, ale dla mnie? Był to pierwszy pocałunek jaki przeżyłam w swoim dziewiczym życiu.

To stawało się chore. Musiałam przestać.

Ale co jeśli ja nie potrafiłam? Pomimo moich prób i odpychania od siebie niestosownych myśli, on wracał jak bumerang. Za każdym razem uderzając we mnie mocniej. Jak miałam poradzić sobie z czymś tak intensywnym?

– Chyba się nie denerwujesz – odparł Pan Elsher. Słyszałam nutkę rozbawienia w jego głosie. Nie przyznałam mu się do tego, co wygadywał Pan Brown gdy zostaliśmy sami. Chciał zdobyć go jako klienta więc kim ja byłam, żeby mu w tym przeszkadzać? To jedynie skomplikowałoby sytuację.

– Nie... – odpowiedziałam niepewnie. Podniósł jedną brew, dając mi do zrozumienia, że wyczuł kłamstwo. – Może troszeczkę. Nigdy nie byłam w żadnym klubie. Zawsze imprezowałam tylko na domówkach.

– Nie martw się. Będę tam z tobą – zapewnił. Ciepło rozlało się po moim wnętrzu.

Będzie ze mną. Nic mi się nie stanie – przekonywałam siebie w myślach. Tak naprawdę najmniej bałam się samego klubu. Bardziej obawiałam się tego, że Pan Brown pod wpływem alkoholu, stanie się jeszcze bardziej natarczywy.

W środku uderzyła we mnie głośno dudniąca muzyka i nieprzyjemny zapach potu zmieszanego z alkoholem. Skrzywiłam się jednak nic nie powiedziałam.

Zaciśnij zęby i wytrzymaj

– Nigdzie nie odchodź – polecił, nachylając się do mojego ucha. Poczułam dreszcze spowodowane jego bliskością i brzmieniem tembru głosu. Jak długo jeszcze byłam w stanie się powstrzymywać?

Prowadzona przez mężczyznę, podziwiałam tańczących ludzi na parkiecie, obmacujące się pary na fotelach i pijących przy barze grupek przyjaciół. Wszystko wyglądało tak lekko. Ludzie nie przejmowali się jutrem, bawili się tak, jakby zaraz miał nadejść koniec świata. Lekka zazdrość zaczęła przeze mnie przemawiać. Też tak chciałam, ale nie mogłam. Xylia Hughes była idealną uczennicą a jeszcze lepszą córką. Nieskazitelna i posłuszna. Nie miałam możliwości by pokusić się choć o jeden błąd w swoim życiu.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz