Rozdział 5. Bunt

1.8K 69 2
                                    

– Zwariowałaś? – zapytałam gdy Paige wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy. Zmarszczyłam brwi gdy przyglądałam się jak moja przyjaciółka, nucąc sobie coś pod nosem, czegoś szuka. Nie próżnowała w poszukiwaniach przy okazji wywalając wszystkie moje starannie ułożone ubrania. Wykrzyknęła radośnie, unosząc jakiś kawałek materiału do góry.

– Idealna!

Odwróciła się do mnie z diabelskim uśmieszkiem zwiastującym same grzeszki. Widząc bluzkę, a właściwie kawałek materiału, który w żadnym stopniu nie przypominał t-shirtu, których w szafie miałam multum, stwierdziłam, że moja przyjaciółka była napaloną psychopatką.

– Tak, z pewnością zwariowałaś – wypowiedziałam te słowa powoli, zauważając jak sylwetka Paige zbliżała się do mnie a z każdym jej krokiem, uśmiech zdobiący jej lekko zaróżowioną twarz, poszerzał się.

– Nawet jeszcze nie wiesz co wymyśliłam – rzuciła z pretensjami, przerzucając cały ciężar swojego ciała na lewe biodro. Zaplotła ręce, przechyliła głowę i dokładnie zmierzyła mnie swoim spojrzeniem jakby w myślach wyobrażała sobie, jak wyglądam mając na sobie tą część ubrania. Poczułam się niekomfortowo i miałam ochotę przykryć się czymkolwiek albo najlepiej stąd zniknąć.

– Domyśliłam się po twoim spojrzeniu ty mała, przebiegła diablico. A tak właściwie skąd ja mam coś takiego w swojej szafie?

– A bo ja wiem – Wzruszyła ramionami. Niedługo potem poczułam materiał na swoich kolanach. Podniosłam na nią wzrok a ona nadal się uśmiechając, kiwnęła głową.

– Zakładaj – rozkazała a potem znowu złapała mój telefon.

– Nie ma mowy – stanowczo zaprzeczyłam, odrzucając w jej stronę cienki materiał, który mogłam dopasować do kategorii bielizny. Nawet nie zorientowałam się, kiedy koronkowa narzutka ponownie leżała na moich kolanach.

– Wymiękasz? No daj spokój. To tylko zdjęcie.

– Po co mam to robić? – zapytałam, przewracając oczami. Paige westchnęła teatralnie i opadła na materac tuż obok mnie, obejmując moje dłonie.

– A dlaczego nie? Troszkę adrenaliny w życiu ci nie zaszkodzi. Nie znasz go i nigdy nie zobaczysz. Nie pokażesz twarzy, więc nawet gdyby to gdzieś rozesłał, nikt nie posądziłby o to ciebie, matko dziewico.

Zawahałam się. Miala rację choć nie całkowitą, to i tak większą część. Może faktycznie przesadzałam? Mimo to, bałam się konsekwencji ze strony ojca. Gdyby tylko się dowiedział, mogłabym być od razu martwa.

Nie chciałam bać się własnego ojca, ale on sprawiał, że pod jego jednym spojrzeniem trzęsłam się jak galareta. Miałam dość bycia posłusznej, grzecznej i ułożonej. Chciałam się bawić, popełniać błędy po to, żeby potem wyciągać z nich lekcje, chciałam mieć chłopaka i większe grono przyjaciół. Pragnęłam przestać pilnować się na każdym kroku i po prostu w spokoju przeżywać swoje porażki. Zacisnęłam zęby czując swego rodzaju determinację i chęć zmienienia rzeczywistości. Byłam panią własnego losu. Nikt nie miał prawa kierować mną jak i moim życiem. Ono należało tylko i wyłącznie do mnie.

Zdjęłam moją ówczesną koszulkę i zastąpiłam ją siateczkowym topem przez który widać mi było stanik i każdy najmniejszy detal mojej skóry. Można by rzec, że byłam półnaga. Na początku czułam się niekomfortowo lecz po kilku minutach uczucie zawstydzenia i zażenowania ulotniło się bezpowrotnie.

– Co robisz? – spytałam gdy zobaczyłam jak zaczyna coś wystukiwać w moim telefonie. Przejechała językiem po wargach a potem posłała mi przelotne spojrzenie.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz