Rozdział 23. Nieprzyjemna sytuacja

1.5K 62 3
                                    

Nie miałam pojęcia ile czasu minęło odkąd ponownie przekroczyliśmy próg Voyeur Nightclub, ale po drugim drinku wyluzowałam. Mężczyźni nie zamienili ani jednego słowa na temat współpracy i to sprawiało, że nieco się martwiłam i zresztą nie tylko ja. Być może Pan Brown już dawno podjął decyzję, ale bawił się naszym kosztem.

Pan Brown wstał i złapał kompletnie pijaną Tatianę za rękę prowadząc ją w nieznane mi miejsce. Miałam ochotę coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknęłam buzię na kłódkę. Nie wiedziałam na jakich warunkach ta dziewczyna tutaj była ani jakie relację ich łączyły.

Mój szef ułożył się wygodnie na kanapie, sącząc jakiś trunek. Jego wzrok był skupiony gdy wpatrywał się w nieokreślonym kierunku. Odkąd wróciliśmy do naszych towarzyszy, wymiana zdań między mną a Panem Elsherem nie była owocna. Napotkałam go wraz z Tatianą żywo o czymś dyskutujących i nie chciałam przeszkadzać pomimo, że krew w moich żyłach zawrzała. To ze mną miał tak rozmawiać a nie z nią.

Wreszcie zostaliśmy sami. Pan Elsher nie wydawał się tego zauważyć. Wyglądał jakby odpłynął na inną planetę i był ze mną tylko ciałem. Nudziło mi się.

– Idziemy zatańczyć? – zaproponowałam patrząc na niego z nadzieją. Tak naprawdę, w głębi serca chciałam po prostu żeby jego dłonie znów znalazły się na moim ciele. Chciałam ponownie poczuć ciepło jakie od niego płynęło. Odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok był przyćmiony i z pewnością szło to za sprawą alkoholu.

– Ja nie tańczę, ale jeśli masz ochotę, możesz iść. – Wskazał ręką na pełny parkiet. Wzruszyłam ramionami i wstałam, wygładzając materiał sukienki. Zwykła czarna wydawała się być idealna do klubu jednak patrząc na ubiór innych dziewczyn, wyglądałam jakbym szła na spotkanie kółka różańcowego.

Głośna muzyka dudniła mi w uszach i tanecznym krokiem przystanęłam na środku, pozwalając by zawładnęła moim ciałem. Specjalnie nie odeszłam za daleko. Żywiłam wszelkie nadzieję, że mój szef zawiesi na mnie wzrok. Przez alkohol płynący w moich żyłach, zapragnęłam by jego uwaga całkowicie skupiła się na mojej osobie.

Nie na żadnej Tatianie.

Poruszałam zmysłowo biodrami, zamykając oczy. Po raz kolejny tego dnia czułam się wolno. Bez żadnych zakazów, pilnowania się czy strachu przed rodzicami. Dałam się ponieść muzyce i klubowemu nastojowi.

Miałam świadomość, że zwracałam uwagę mężczyzn na parkiecie. Co chwilę ktoś "przypadkiem" musnął moje ramię czy talię, ale zupełnie się tym nie przejmowałam. Interesował mnie tylko jeden facet który w tamtej chwili siedział rozłożony na kanapie.

– Gapią się na ciebie. – Usłyszałam zachrypnięty głos tuż przy uchu. Zaraz potem ciepłe dłonie odnalazły moje biodra i lekko je ścisnął. Wypuściłam powietrze gdy dotarło do mnie jak blisko mnie stał. Odchyliłam głowę a moja twarz znalazła się niebezpiecznie blisko jego twarzy.

– Myślałam, że pan nie tańczy.

– Zmieniłem zdanie – odparł. – Podoba ci się prowokowanie mnie, co?

Nawilżyłam językiem spierzchnięte usta. Czułam jak jego dłonie sunął powoli wyżej. Nie miałam nic przeciwko zwłaszcza, że właśnie taki miałam cel. Będę martwić się tym jutro.

– Nie, proszę pana – mruknęłam tak, że pewnie ledwo to usłyszał. Miałam wrażenie, że się uśmiechał.

– Kłamczucha – stwierdził, wargami zahaczając o płatek mojego ucha. Mój żołądek zacisnął się w supeł a oddech przyspieszył. Nagle zrobiło mi się koszmarnie gorąco.

– W zasadzie to jak poszła kontrola rodzicielska?

– Zaskakująco dobrze – wydusiłam, będąc kompletnie rozbita. Chciałam skupić się na słowach opuszczających moje usta, ale nie byłam w stanie. Jego dłonie wciąż błądziły po moim ciele, badając każdy fragment. Zaniemówiłam, gdy palcami skubnął kraniec materiału sukienki.

– Pójdę do łazienki – oświadczyłam i z wielką niechęcią odsunęłam się od niego. Nie oglądając się za siebie, ruszyłam w stronę drzwi z obrazkiem dziewczyny.

W środku uspokoiłam szalejące serce. O boże co to było! Istny huragan emocji, który cholernie mi się podobał. Gdyby nie był moim szefem, nadal znajdowałabym się na parkiecie.

– Proszę przestać. – Damski głos rozniósł się po łazience. Opuściłam brwi, nasłuchując dalej.

– Oh Tatiano, przestań się opierać. Będzie ci dobrze, zapewniam.

Wytrzeszczyłam oczy.

Co robić?

Wyszli kilka minut temu a Tatiana ledwo stała na nogach. Byłam niemal pewna, że dorzucił jej coś do drinka. Nie piła za dużo więc to jedyna opcja.

Zignorowałam wszystkie, krzyczące w mojej głowie sygnały, które namawiały mnie żebym po prostu stamtąd poszła. Musiałam jej pomóc.

Szarpnęłam za drzwi jednej z kabin i spotkałam się z plecami Pana Browna. Zacisnęłam dłonie w pięści, czując jak agresja zastępuje strach.

Złapałam za ramię mężczyznę i z całej siły odepchnęłam go od blondynki. Opierała się o ścianę z grymasem na twarzy.

– Co do... Oo, mamy towarzystwo. – Uśmiechnął się, przejeżdżając językiem po dolnej wardze. – Skarbie mogłaś po prostu powiedzieć, że chcesz dołączyć.

– Proszę ją zostawić – rzuciłam twardo. Wyciągnęłam rękę do dziewczyny, która niedbale ją złapała. Chciałam wyciągnąć ją z kabiny jednak Pan Brown przytrzymał ją w talii.

– Nie mieszaj się do nie swoich spraw – warknął. Nie odpuściłam i przyciągnęłam Tatianę do siebie. Objęłam ją i odwróciłam się z zamiarem wyjścia. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z moim planem. Pan Brown złapał mnie za tyłek i ścisnął.

– W porządku, zostawię ją pod warunkiem, że zajmiesz jej miejsce złotko.

– Proszę mnie nie dotykać! – krzyknęłam, strzepując jego ręce. Było to ciężkie zważywszy na to, że musiałam trzymać dziewczynę. Przeniosła cały swój ciężar ciała na mnie a sandałki jak na sobie miałam, jedynie utrudniały mi poruszanie się.

– Zamknij się – syknął, ponownie kładąc na mnie swoje dłonie. W panice zrobiłam zamach i uderzyłam go łokciem w klatkę piersiową. Gdy poczułam, że już mnie nie trzyma, ruszyłam najszybciej jak mogłam w stronę wyjścia.

Gorączkowo rozglądałam się po sali w poszukiwaniu Pana Elshera. Musieliśmy wiać jeśli nie chcieliśmy narazić się na gniew jego klienta.

Teraz z pewnością nie dostaniemy tej współpracy, ale wtedy zupełnie o tym nie myślałam. Chciał zrobić jej krzywdę i nigdy nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym wyszła. Zrobiłam to, ponieważ również chciałabym żeby ktoś w takiej sytuacji mi pomógł.

– Co się dzieje? Wszystko z nią w porządku? – Pytanie szefa sprawiło, że odetchnęłam z ulgą. Nie byłyśmy już same.

– Chciał ją skrzywdzić. Ledwo kontaktuje – wyjaśniłam pokrótce, pomijając to, że go uderzyłam. Powiem mu o tym w bardziej sprzyjających warunkach.

Spojrzenie Pana Elshera pociemniało ze złości. Zacisnął szczękę i podwinął rękawy. Zrobił krok w stronę łazienki jednak złapałam go za rękę.

– Nie! Proszę tam nie iść. Musimy ją odwieźć w bezpieczne miejsce.

– Wiesz coś na jej temat? – zapytał a mnie ogarnęło przerażenie. Nie miałam pojęcia, ale liczyłam, że Tatiana nie była na tyle odurzona, żeby nie móc mi powiedzieć nic.

– Dowiem się, ale ty dzwoń po taksówkę – odpowiedziałam szybko. Dopiero po chwili zorientowałam się, że powiedziałam do niego na "ty". To nie był teraz czas na przemyślenia.

Wyszliśmy całą trójką z klubu. Miałam nadzieję, że świeże powietrze pomoże Tatianie i że ta powie mi dokąd mieliśmy ją odstawić.

Westchnęłam ciężko i ułożyłam dziewczynę na murku. Opadła na niego, opierając głowę o rękę.

Błagam, niech ten dzień się już skończy.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz