– Naprawdę bardzo ci dziękuję, że przyjechałeś – szepnęłam, pomagając Paige wejść do samochodu. Była późna noc i całą sobą pragnęłam, żeby rodzice niczego nie usłyszeli. Ojciec miał lekki sen i najcichszy dźwięk z podwórka mógł go obudzić. Nerwowo spoglądałam na okno rodziców, modląc się by światło w ich pokoju się nie zaświeciło. Tony zamknął drzwi i odwrócił się w moją stronę.
– Wyprawiałaś imprezę? I mnie nie zaprosiłaś?! – zapytał nie ukrywając oburzenia. W gruncie rzeczy wiedziałam, że mój przyjaciel tylko żartował. Chłopak nie mógł długo wytrzymać z poważną miną, gdyż krótką chwilę później na jego twarzy rozpostarł się tak promienny uśmiech, że czułam jak zdradziecka czerwień zalewa moje policzki.
– Masz jaja, Xy. Twoi starzy są jacy są a ty im wywijasz takie numery, i to tuż pod ich dachem.
– Nie miałam wyjścia. Potrzebowałam się rozluźnić a wiesz, że Paige zawsze umie mi to zagwarantować – wyjaśniłam, unosząc kąciki swoich ust. – Zaraz, zaraz. Nazwałeś mnie Xy?
– Tak, uznałem, że skoro ty nazywasz mnie Tonym, ja będę nazywać cię Xy.
– Ale to nie ma sensu – burknęłam, zaplatając ręce,
– A musi mieć? – zapytał a gdy widziałam, że chciał coś jeszcze dodać, w tle odezwała się nasza mała alkoholiczka.
– Będę rzygać – wybełkotała. Anthony natychmiast ruszył do drzwi i pomógł Paige, trzymając jej poplątane włosy. Miałam nadzieję, że przyjaciółka zadzwoni następnego dnia z informacją, że żyje bo póki co wyglądała, jakby miała zaraz zejść z tego świata.
Jak to możliwe, że aż tak się upiła? Przecież nie wypiłyśmy dużo...
– Przysięgam, że jeśli zarzyga mi samochód, to ciebie pociągnę do odpowiedzialności – oznajmił, kryjąc za tymi słowami cień uśmiechu. Wcale mu się nie dziwiłam, że był zły. Każdy na jego miejscu by był. Musiał zrywać się ze snu by jechać po pijaną przyjaciółkę a na dodatek ryzykował wioząc ją swoim samochodem. Wiedziałam ile znaczył dla Tony'ego dlatego tak bardzo prosiłam w myślach Paige, by dotrwała do swojej łazienki.
– Tak jest! – zasalutowałam mu a ten poszerzył uśmiech, pokręcił głową i wsiadł na miejsce kierowcy. Puścił mi oczko zza okna i odjechał, zabierając ze mnie cały ciężar z kilku godzin. Zatrzymałam się w kuchni, sącząc wodę ze szklanki. Już dawno zdążyłam wytrzeźwieć, ale wciąż dolegało mi męczące uczucie suchości w ustach. To jednak były niewielkie konsekwencje świetnie spędzonego czasu. Cudownie się bawiłam, nie myśląc o konsekwencjach. Zapewne gdyby ojciec dowiedziałby się o tym co działo się pod jego nieobecność, miałabym dożywotni zakaz spotkania się z ognistowłosą i w ogólnie wychodzenia z domu.
Reszta weekendu wyglądała jak każda inna. Uczyłam się, oglądałam po raz kolejny swój ulubiony serial i sprzątałam. Wszystko wydawało się być tak samo a jednak jedna rzecz różniła się od nudnej codzienności. Mój tajemniczy kumpel z czatu nie dawał o sobie zapomnieć a mimo upływu czasu, wciąż nie byłam na tyle odważna by zobaczyć co odpisał. Wiadomości wciąż przychodziły, telefon podświetlał się regularnie jednak nie mogłam się przemóc. Wiele razy mało brakowało a weszłabym na czat, ale ostatecznie zrezygnowałam.
Nie spodziewałam się, że po jednym pechowym zdjęciu nagle zapragnie mojej uwagi. Schlebiało mi to i sprawiało, że czułam coś czego jeszcze nigdy nie dane mi było czuć. Męska uwaga. Nigdy nie wiedziałam jak to jest być adorowaną przez faceta. Paige mówiła, że Tony robił do mnie maślane oczy, ale to nie było to. Traktowałam go jak brata aniżeli materiał na chłopaka. Aczkolwiek problem nie polegał we mnie tylko w moim ciągłym siedzeniu w domu. Jak miałam kogoś poznać, leżąc w łóżku i ciągle przeglądając media społecznościowe? Przyjaciółka nieraz proponowała mi założenie apki randkowej, ale odmawiałam. A teraz proszę, zrobiłam to przez głupie wyzwanie. Najgorsze było to, że wcale nie żałowałam, że to zrobiłam.
CZYTASZ
Elsher
RomansaPierwsza miłość jest wyjątkowa. Inna. Jest pełna motyli w brzuchu, przerysowania, idealizowania i euforii spowodowanej obecnością naszego obiektu westchnień. A co jeśli wam powiem, że moja pierwsza miłość była zakazana, niemoralna i... Niepoprawna...