Rozdział 24. Zabawa z ogniem

1.4K 67 2
                                    

– O matko! Tatiana! – krzyknęła jakaś kobieta, wychodząc nam na spotkanie. Jeszcze nie zdążyłam zacząć z nią rozmowy.

– Zna ją pani? – dopytałam bez grama zaufania. Kucnęła przed blondynką, uważnie ją oglądając.

– To moja siostra. Co jej się stało?

– Prawdopodobnie ktoś dorzucił jej coś do drinka – wyznałam, oglądając się za siebie. Pan Elsher stał z telefonem przy uchu, opierając jedną dłoń na biodrze. Powróciłam spojrzeniem na dwie kobiety, które dopiero wtedy wyglądały bardzo podobnie.

Nie kłamała.

– Boże, przepraszam. Miałam cię pilnować – załkała, obejmując siostrę. – Spotkała się z mężczyzną z portalu randkowego. Prosiła żebym poszła razem z nią i pilnowała by nic złego się nie wydarzyło. Kompletnie zawiodłam.

Położyłam dłoń na jej ramieniu. Uśmiechnęłam się lekko chcąc dodać jej otuchy. Wyglądała na załamaną i wcale jej się nie dziwiłam. Fakt, zawiodła, ale nie miałam serca jej tego powiedzieć. Na szczęście było już po wszystkim.

– Taksówka już jedzie. A pani to...? – urwał Pan Elsher, gdy do nas dołączył.

– Jessy, siostra Tatiany. Bardzo Państwu dziękuję za pomoc.

– Zabierze ją pani do domu? – zapytałam, doskakując do boku mojego szefa. On również ledwo się trzymał, ale starał się grać trzeźwego. Ciekawe jak wyglądała jego rozmowa z taksówkarzem.

– Oczywiście! Jeszcze raz bardzo dziękuję. – Uśmiechnęła się na chwilę a potem wróciła do siostry. Nie chcąc im przeszkadzać, złapałam Pana Elshera pod ramię i odeszliśmy od nich.

– Gratulacje bohaterskiego czynu, Panno Hughes – wybełkotał. Uśmiech powrócił na moją twarz a on objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie.

– Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo.

– Otóż nie każdy.

Postanowiłam nic więcej nie mówić. Zimny wiatr owiał moją sylwetkę wywołując drżenie. Wtuliłam się w bok mężczyzny czując te same perfumy które znałam już na wylot.

Sama podróż w taksówce upłynęła nam w milczeniu. Pokierowałam gościa od taksówki pod hotel, zapłaciłam ostatnimi groszami jakie przy sobie miałam i niezgrabnie weszliśmy do środka. Przystanęłam z mężczyzną u boku przed windą, nawet nie podejmując się wchodzeniem po schodach. Moje stopy i tak miały już dość.

W windzie byliśmy sami. Pan Elsher oparł się o ścianę i uniósł głowę, patrząc wprost na mnie. Nacisnęłam guzik z numerem odpowiadającym piętrze na którym znajdowały się nasze pokoje i stanęłam, wzdychając głęboko.

Nigdy więcej klubów.

Winda ruszyła a ja zachwiałam się. Zrobiłam krok w tył wpadając prosto w ramiona Maxima.

– Od samego początku wiedziałem, że na mnie lecisz – wypalił. Odwróciłam się, spotykając intensywne spojrzenie mężczyzny. Był pijany i wygadywał bzdury. Musiałam mu to wybaczyć.

– Oczywiście – skwitowałam z rozbawieniem. Złapał mnie za talię i przyciągnął jeszcze bliżej. Od razu zamilkłam, przełykając ślinę.

Mimo upojenia wciąż był pociągający.

– Nic ci nie zrobił?

– No... Cóż... W gruncie rzeczy nic.

Podniósł jedną brew do góry w oczekiwaniu na pełną odpowiedź. Nie było sensu kłamać. Musiał wiedzieć, że go uderzyłam a to powodowało, że przeze mnie stracił klienta.

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz