– Jak zamierzasz pogodzić to ze szkołą? – Pytanie Paige sprowadziło mnie z powrotem na ziemię. Przytknęłam końcówkę długopisu do ust, nie spuszczając wzroku z tablicy.
– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. Musiałam na nowo zorganizować sobie plan dnia tak, żeby rodzice niczego nie zauważyli. Nie mogłam opuścić się w nauce na koszt mojej pracy. Miałam ochotę kogoś zabić i o dziwo, wcale nie była Paige.
– Ale cię załatwił. Skubany, dobry jest – rzuciła z podziwem. Posłałam jej mordercze spojrzenie od którego od razu skuliła się, wysyłając mi przepraszający uśmiech. Jej teksty wcale nie poprawiały mojego samopoczucia.
Dzwonek na lekcje oznaczał, że czas nauczyciela dobiegł końca, ale nie tylko. To również oznaczało początek mojej nowej pracy. Miałam jedynie pół godziny by dostać się do biurowca. Pożegnałam się z Paige w pośpiechu, całując ją w policzek.
– Powodzenia! – krzyknęła za mną. Pomachałam jej i zniknęłam za ścianą korytarza.
Dotarłam pod budynek dwadzieścia minut później. Czułam stres spowodowany zbliżającą się godziną i tym, że będę musiała spędzać z Panem Elsherem więcej czasu. Wolałabym nie spędzać go z nim w ogóle.
Minęłam Maddison bez słowa i od razu skierowałam się na schody. Biegnąc co drugi schodek, znalazłam się na piętrze szybciej niż tego chciałam. Jeśli znowu przekroczę próg tego gabinetu, będę mogła zapomnieć o swobodzie. Z każdym przebytym przeze mnie krokiem, rozglądałam się wokół upewniając się, że nigdzie nie ma mojego ojca. Powinnam być w szkole więc nie wiedziałam jak miałabym mu wytłumaczyć moją wizytę w jego miejscu pracy.
Zapukałam tak samo jak dzień wcześniej a gdy usłyszałam zaproszenie do środka, weszłam czując napięcie. Przymknęłam drzwi, czując jak wzrok Pana Elshera już spoczywał na mojej osobie.
– Jednak przyszłaś.
– Nie dał mi Pan innego wyboru – wypaliłam. Mimo moich starań, mój wzrok odnalazł jego szmaragdowe oczy wykazujące jedynie zainteresowanie. Tylko zainteresowanie czym?
– Będziemy sobie paniować tak? – spytał z nutą rozbawienia. Moja twarz pozostawała obojętna i poważna ponieważ nie miałam ochoty na jego gierki. Skoro miałam pracować, to dokładnie to przyszłam tu robić. Wszelkie wcześniejsze zainteresowanie jego osobą przeszło mi zaraz po tym jak zaczął mnie szantażować i pokazał jakim dupkiem jest naprawdę. Uroda nie zawsze chodziła w parze z uprzejmością i dobrym wychowaniem a on był tego idealnym przykładem.
– Na czym będzie polegać moje zadanie? – Przeszłam od razu do rzeczy. Musiałam już teraz wyznaczyć granicę i pokazać, że to nie był internet. Na żywo nie byłabym w stanie powiedzieć mu tych okropnych rzeczy, które pisałam. Nie byłam aż tak odważna.
– Na początek posegregujesz tamte papiery – zarządził, kiwając głową w stronę niemałego stosu kartek. Matko, przecież to mi zajmie wieczność. – Potem jeśli poradzisz sobie z tym w miarę szybko, dostaniesz coś lepszego.
– Świetnie – podsumowałam mało entuzjastycznie. Nie tracąc czasu podeszłam do drugiego biurka, którego jeszcze wczoraj tutaj nie było i odłożyłam torebkę. Odprowadzona uważnym wzrokiem przez mojego nowego szefa, powtarzałam sobie w myślach, aby nie dać mu tej satysfakcji i nie spojrzeć w jego stronę przez najbliższe godziny ani razu. Oddzieliłam od reszty niewielki stos dokumentów i obejrzałam je, zauważając w rogu litery alfabetu. Nie musiał mi tłumaczyć co mam zrobić. Domyśliłam się, że muszę poukładać je alfabetycznie. W milczeniu zajęłam się segregowaniem.
Nie wiedziałam ile czasu minęło gdy moją uwagę przykuł nagły ruch mężczyzny. Pogrążona w zadaniu nie miałam czasu aby rozglądać się po biurze więc gdy Pan Elsher wstał, poczułam jak moje oczy błagają o chwilę odpoczynku. Śledziłam go wzrokiem gdy uniósł telefon do ucha, wsuwając wolną dłoń do kieszeni spodni. Podszedł do wielkiego okna a w odbiciu zobaczył, że się na niego gapię. Pokręciłam głową jakbym została wyrwana z jakiegoś transu i spuściłam głowę z powrotem na papiery.
– To jak to było? – Niemal podskoczyłam na krześle gdy usłyszałam jego głos tuż przed sobą. Oparł się rękami o biurko, nachylając się nade mną. Ostatnio był tak blisko gdy trzymał mnie za nadgarstek na pikniku, powstrzymując mnie od upadku.
– O czym Pan mówi? – zapytałam. Odsunęłam się na krześle, czując jak tyłek wbija mi się w oparcie. Nie miałam dokąd uciec. Złapał mnie w pułapkę zielonych, intensywnych oczu. Poczułam uścisk w żołądku gdy woń męskich perfum dotarł do moich nozdrzy. Pachniał obłędnie. A może myślałam tak ponieważ stał przede mną prawdziwy mężczyzna a nie chłopczyk, któremu w głowie jedynie imprezy i dziewczyny?
– Czat – doprecyzował.
– Wolałby Pan nie wiedzieć – mruknęłam, spuszczając głowę. Znieruchomiałam gdy jego palce objęły mój podbródek i uniósł moją twarz na wysokości swojej.
W miejscu gdzie mnie trzymał, poczułam lekkie mrowienie. To było coś zupełnie nowego. Innego. Nieznanego dotychczas.
– A jednak.
Napiął mięśnie twarzy przez co wcześniej już i tak widoczne kości policzkowe stały się wyraźniejsze. Skanował mnie wzrokiem, nie znając żadnej litości. Miałam już dość tego dnia i pragnęłam znaleźć się w swoim ciepłym łóżku.
– Czyli zakład – stwierdził. Cholera Paige miała rację. Dobry był. Nie musiałam nic mówić ponieważ sam się domyślił. – Coraz głupsze te zabawy – dodał, puszczając mój podbródek. Wyprostował się i dopiero wtedy poczułam dopływ świeżego powietrza.
– Przepraszam, jeśli Pana zraniłam. Nie taki miałam cel – zaczęłam tłumaczyć jednak przerwał mi jego śmiech. Zrobił kilka kroków w tył.
– Zraniłaś? Nie, nie zraniłaś mnie. Jesteś tu, żeby zrozumieć, że każde czyny niosą za sobą konsekwencje. Nawet te po alkoholu.
– Ja nie...
– Błagam cię, też byłem w twoim wieku. Impreza bez alkoholu w tym pokoleniu nie ma prawa bytu – wyjaśnił, ucinając temat. Nie miałam nic więcej na swoją obronę. Fakt, postąpiłam głupio bo mogłam od razu usunąć konto, ale na boga to było nic w porównaniu do tego co na przykład wyrabiała Paige. Niemniej jednak to na mnie trafiło.
Po naszej małej wymianie zdań nie mogłam na nowo wbić się w rytm pracy. Ciągle coś przegapiałam i na nowo musiałam sprawdzać czy literki się zgadzały. Oparłam głowę o rękę, co chwilę wzdychając. Zmęczenie dawało się we znaki a jutro na nowo musiałam rozpocząć dzień. Oprócz tego co robiłam tutaj, miałam jeszcze masę lekcji do odrobienia. Przy dobrych wiatrach położę się grubo po północy.
– Możesz już iść. Dokończysz jutro – przemówił, nie patrząc w moją stronę.
– Naprawdę?
– Idź zanim się rozmyślę. Jutro o tej samej godzinie.
Wstałam, czując jak mój tyłek prawie wrósł się w fotel. Ile godzin minęło? Nie byłam pewna, ale na pewno sporo. Godziny normalnej pracy już dawno minęły więc ile on siedział w tym biurze?
– Do widzenia – rzuciłam na odchodne i odprowadzona ciszą, zamknęłam za sobą drzwi. Dopiero na korytarzu odetchnęłam pełną piersią.
Zdecydowanie wolałabym uczęszczać na kółko teatralne.
![](https://img.wattpad.com/cover/329279547-288-k816748.jpg)
CZYTASZ
Elsher
RomancePierwsza miłość jest wyjątkowa. Inna. Jest pełna motyli w brzuchu, przerysowania, idealizowania i euforii spowodowanej obecnością naszego obiektu westchnień. A co jeśli wam powiem, że moja pierwsza miłość była zakazana, niemoralna i... Niepoprawna...