Rozdział 32. Kobiecy głos

987 36 0
                                    

Szkolny huk skutecznie wyrwał mnie z rysowania. Uniosłam głowę i rozejrzałam się po korytarzu a potem znów wróciłam do szkicownika, którego dostałam od przyjaciół. Powoli zaczynałam się martwić, ponieważ wciąż nigdzie ich nie widziałam. Ani na lekcjach, ani na przerwach, ani też w stołówce podczas lunchu. Nie odpisywali też na smsy ani nie odbierali telefonów. Po prostu gdzieś przepadli a mnie coraz bardziej się to nie podobało.

Na szczęście w sobotę udało mi się wejść niepostrzeżenie do domu. Rodzice raczej nie wiedzieli o mojej nocnej wycieczce, bo gdyby było inaczej, zapewne miałabym niezły ochrzan i dożywotni szlaban.

Nie miałam kontaktu z przyjaciółmi cały weekend a w poniedziałek się nie pojawili. Czułam złość, ale jednocześnie niepokój. Nigdy, żadne z nich nie wykręciło mi takiego numeru a teraz zrobili to i to oboje. Dzwonek na ostatnią lekcję nieco otrzeźwił mój umysł. Wciąż byłam w szkole, gdzie musiałam mocno się skupić. Rodzice nie będą wysłuchiwać moich wyjaśnień, jeśli dostanę jakąś złą ocenę.

Schowałam szkicownik, zapięłam plecach i wstałam z ławki, kierując się do sali. Pan Herman widząc zaangażowanie uczniów, które było gorsze niż dotychczas, zadał kilka zadań, które musieliśmy zrobić w ciągu godziny lekcyjnej. Przez sytuację z przyjaciółmi byłam nieco rozkojarzona, ale ostatecznie udało mi się je zrobić i to kilka minut przed czasem.

Po lekcjach, czekając na mamę, postanowiłam zadzwonić jeszcze raz. Poczta Paige i Tony'ego na nowo rozbrzmiała tuż przy moim uchu dlatego ze zrezygnowaniem, opuściłam telefon. Niespodziewanie jednak zaczął wibrować a ja byłam pewna, że nigdy wcześniej nie odebrałam tak szybko połączenia.

– Mam nadzieję, że żyjecie – odezwałam się zaraz po odebraniu. W odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech Maxima. Przewróciłam oczami i rozejrzałam się w poszukiwaniu forda, którego jeszcze nie było pod szkołą.

– Żyję i mam się świetnie, ale nie wiem o kim jeszcze mówisz.

– Bardzo śmieszne – burknęłam, kopiąc przypadkowy kamień, który akurat napatoczył się przed moją stopą. – Przez cały weekend nie mogłam się skontaktować z Paige i Tonym, a dzisiaj oboje nie przyszli do szkoły. Martwię się.

– Może nie ma o co? Wyjechali gdzieś we dwójkę na weekend i wyłączyli telefony – rzucił luźno a ja opuściłam ciemne brwi.

– Jak to we dwójkę?

– No, przecież mówiłaś, że coś pomiędzy nimi jest.

– Bo tak myślałam. Tony mi się do tego przyznał, choć nie otwarcie. Paige również się zarzekała, że to tylko przyjaciel. Nie rozumiem – wyznałam choć chyba w głębi duszy wiedziałam, co się wydarzyło.

Musieli wreszcie pogadać.

– Cóż, może wspólnie uznali, że faktycznie coś do siebie czują? – zaproponował rozsądne rozwiązanie z którym chcąc nie chcąc, musiałam się zgodzić. Westchnęłam, widząc samochód mamy, parkujący prawie przy samej bramie.

– Muszę kończyć, mama podjechała. Zadzwonię później.

Pożegnawszy się z Maximem, powędrowałam do samochodu, gdzie zajęłam miejsce pasażera.

– Z kim rozmawiałaś? – zapytała mama, patrząc na mnie kątem oka. Spięłam się choć zaraz wróciłam do swojej wcześniejszej postawy. Nie mogła wyczuć u mnie ani krzty kłamstwa.

– Z Paige. Nie było jej w szkole i zadzwoniłam, żeby dowiedzieć się czy u niej wszystko w porządku – odparłam jak gdyby nigdy nic. Na moje szczęście mama łyknęła kłamstwo bo już po chwili pokręciła głową z dezaprobatą.

– Ta dziewczyna jest niemożliwa. Opuszcza szkołę, imprezuję, cały czas spotyka się z jakimiś nowymi chłopakami i namawia cię do robienia złych rzeczy. Powinnaś przestać się z nią zadawać. Ma na ciebie zły wpływ – wyrzuciła swoim standardowym monologiem. Przewróciłam ledwo widocznie oczami, błagając o więcej cierpliwości.

– Lubię ją mamo. Nie sprowadza mnie na złą drogę, to mogę ci zapewnić. – Starałam się bronić przyjaciółki jak zawsze, ale moje argumenty nigdy nie trafiały do mojej rodzicielki. Ona wiedziała najlepiej, zresztą tak samo jak tata.

– Musisz ograniczyć z nią kontakty. Wiesz, że razem z ojcem chcemy dla ciebie wszystkiego co dobre. A ona nie jest dobra – warknęła mama. Nie odezwałam się już więcej słowem, czekając aż dotrzemy wreszcie do domu, gdzie będę mogła pogadać dłużej z Maximem.

Opadłam na łóżko z jękiem. Moje stopy jak i plecy potwornie bolały od twardych ławek i jak tak dalej pójdzie to w wieku pięćdziesięciu lat będą chodzić z laską. Przewróciłam się na brzuch i wyciągnęłam z plecaka, leżącego tuż przy łóżku, telefon. Brak wiadomości od przyjaciół jedynie spotęgowało mój niepokój. Mimo to postanowiłam zadzwonić do Maxima. Tylko on wiedział jak uspokoić moje rozszalałe nerwy.

– Umieram z nerwów – powiedziałam zaraz po tym jak mężczyzna odebrał. Cisza po drugiej stronie słuchawki nieco obudziła moją czujność i odsunęłam telefon od ucha by sprawdzić, czy przypadkiem się nie rozłączył. Ale nie, połączenie trwało a po drugiej stronie odpowiedziała mi cisza.

– Halo? Jesteś tam? – dopytałam.

– A więc to dlatego trzyma mnie na dystans.

Zaniemówiłam słysząc kobiecy głos. Ponownie upewniłam się, że dobrze wybrałam numer, ale wyraźnie widziałam imię Maxima na wyświetlaczu.

– Przepraszam, ale kto mówi?

– Natalie, miło poznać – odparła pewnym siebie tonem. Zmieniłam pozycję, siadając na brzegu łóżka.

– Gdzie Maxim? – zapytałam udając niewzruszoną. Ktokolwiek to był, wiedziałam, że zanim zacznę snuć jakieś domysły, po prostu go o nią zapytam.

– Bierze prysznic. – Padła odpowiedź po drugiej stronie. Ułożyłam usta w prostą linię, bijąc się z myślami.

– To proszę mu powiedzieć, żeby do mnie oddzwonił – rzuciłam i zaraz po tym zakończyłam połączenie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu a następnie z głębokim oddechem, opadłam na materac plecami. Sama nie wiedziałam co do końca miałam myśleć.

No bo przecież nie miałam pojęcia czy nie miał siostry. Albo czy jego mama nie przyjechała w odwiedziny? Nie to na pewno nie to, jej głos był melodyjny i nie pasował do kobiety w starszym wieku.

Miałam nadzieję, że Maxim jakoś sensownie mi to wyjaśni bo nie chciałam znowu przechodzić przez kryzys w naszej relacji. Nie miałam na to siły.

Do wieczora nikt się do mnie nie odezwał. Postanowiłam nie być nachalna i gdyby chcieli, to sami by zadzwonili. To samo tyczyło się Maxima, który również nie oddzwonił po tej dziwnej sytuacji z jakąś kobietą.

Byłam rozbita. Może sobotni wieczór to była tylko część jego gry. Może nic z tego nie było prawdziwe?

Elsher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz