Po kilkunastu minutach spaceru stałam przed domem w którym teraz mieszkała Alba. O ile domem można było go nazwać. Przede mną była wielka willa. Nie wiedziałam, że rodzina przyjaciółki była aż tak bogata.
Przeszłam przez ogromny podjazd i po kilku chwilach stałam przed wielkimi drzwiami frontowymi. Nie wiedzieć czemu zaczęłam się stresować przed spotkaniem z dziewczyną. Drżącą dłonią zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś mi otworzy.
— Znowu zapomniałeś kluczy?! — zza drzwi usłyszałam krzyk Alby. Zaśmiałam się cicho pod nosem, a gdy drzwi się otworzyły mój wzrok spoczął na niej. Brunetka niewiele się zmieniła przez te ostatnie kilka miesięcy. Jej duże, zielone oczy spoczęły na mnie, a dłonią zasłoniła swoje usta w niedowierzaniu.
— Valeria! — przyjaciółka uwiesiła się na mojej szyi, a ja wyczułam jej słodki, waniliowy zapach. Alba nie chciała mnie wypuścić ze swych objęć i chichotała jak nienormalna.
— Po.. powietrza — wydusiłam resztkami sił, a brunetka dopiero wtedy mnie wypuściła.
— Wybacz, nie mogę uwierzyć, że tu jesteś! Dlaczego nic nie mówiłaś?
— Chciałam ci zrobić niespodziankę i jak widać udało mi się — zlustrowałam ją wzrokiem, a gdy zauważyłam coś na jej kolanie zmarszczyłam brwi. — Czy to orteza?
Alba machnęła lekceważąco dłonią i wpuściła mnie do środka.
— Tak w skrócie, ja i piłka nożna to słabe połączenie — oglądałam dom w którym się teraz znajdowałam i szczerze mówiąc zaparło mi dech w piersiach. Pierwszy raz znajdowałam się w tak bogatym i nowoczesnym domu. Przez moment czułam się tam nawet nieswojo. Alba wchodziła powoli na górę z powodu swojego kolana, a po chwili znalazłyśmy się w pokoju, który teraz zajmowała ona.
Ułożyłyśmy się wygodnie na jej wielkim łóżku i zachwycałyśmy się swoim towarzystwem.
Dopiero teraz zorientowałam się jak bardzo mi jej brakowało.
— Dlaczego mi nie powiedziałaś, że musisz się przeprowadzić?
Widziałam jak uśmiech przyjaciółki zbladł. Położyłam swoją dłoń na jej chudym ramieniu, by dodać jej otuchy.
— To świeża sprawa, a poza tym nie jestem zadowolona z tego faktu. Praktycznie całe dnie siedzę sama w tym wielkim domu. Ciocia i wujek bardzo dużo pracują i wracają późnymi wieczorami. Jest jeszcze Pablo, ale powiem ci tak w sekrecie — głos Alby zamienił się w szept. — Dla mnie to imbecyl.
Wybuchłam szczerym śmiechem na wyznanie Alby.
— Kto to Pablo? — ciekawa odpowiedzi ułożyłam się wygodniej na łóżku.
— Mój kuzyn, jest z naszego roku. Jestem pewna, że o nim słyszałaś. Pablo Gavi — zmarszczyłam brwi, gdy Alba wytłumaczyła mi kim jest. Nie interesowałam się piłką nożną, jednak to nazwisko mi coś mówiło.
— Jest piłkarzem, prawda? — przyjaciółka kiwnęła głową, jednak po chwili prychnęła pod nosem.
— Dla mnie piłkarzykiem. Gra w reprezentacji Hiszpanii i w klubie FC Barcelona — zagwizdałam na jej wypowiedź.
— Teraz mogę się chwalić we Francji, że znam rodzinę sławnego piłkarzyka — Alba szturchnęła mnie prześmiewczo w bok. Odwróciłyśmy się twarzami do siebie i patrzyłyśmy w swoje oczy.
— Wczoraj minął rok.
Na wypowiedź przyjaciółki uśmiech zszedł z mojej twarzy. Westchnęłam ciężko i kiwnęłam głową. Po śmierci mojego taty, to właśnie Alba wspierała mnie najmocniej. W jeden dzień zakupiła bilet do Francji i wieczorem była już u mnie. To ona przytulała mnie, gdy dusiłam się łzami na pogrzebie.
— Wiem, ale staram się nie załamywać. Tęsknie za nim codziennie — przyjaciółka pogładziła mnie delikatnie po włosach. — Ale teraz spędzę dwa miesiące w Barcelonie i przysięgam, że się ode mnie nie odpędzisz!
***
Rozmawiałyśmy o wszystkim co się stało w naszym życiu w przeciągu kilku miesięcy. Mijały godziny, a tematów nam nie brakowało. Po chwili zaschło mi w gardle i poprosiłam Albę o szklankę wody. Widziałam grymas bólu na twarzy dziewczyny gdy próbowała wstać z łóżka, dlatego zaoferowałam, że sama pójdę po picie.
— Kuchnia jest zaraz obok salonu — wytłumaczyła mi brunetka na co kiwnęłam głową i skierowałam się we wskazane miejsce. Głupio było mi chodzić po obcym domu i używać nie swoich rzeczy, ale i tak oprócz Alby nikogo nie było. Nikt się nie dowie.
Gdy weszłam do przestronnej kuchni, zaczęłam przeszukiwać szafki, by odnaleźć szklanki. Po znalezieniu tego co chciałam, nalałam wody z butelki, która stała na ladzie. Upiłam kilka łyków i ukoiłam pragnienie. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą, przez co moje serce przyśpieszyło.
— Kim jesteś i co robisz w moim domu? — odwróciłam się w stronę głosu. Przede mną stał chłopak średniego wzrostu. Przeczesał dłonią swoje brązowe włosy, a oczy tego samego koloru wpatrywały się we mnie wrogo. Skrzyżował ręce na piersiach i wyczekiwał na moją odpowiedź.
Zrozumiałam, że to Pablo o którym wspominała Alba. Byłabym kłamcą, gdybym stwierdziła, że nie był przystojny. Gavi prawdopodobnie był jednym z przystojniejszych chłopaków, których kiedykolwiek było mi dane spotkać. Uśmiechnęłam się niezręcznie nie wiedząc co powiedzieć.
— Jestem Valeria, przyjaciółka Alby — chłopak prychnął pod nosem na moją odpowiedź, czym ewidentnie mnie zaskoczył negatywnie. Nie lubiłam, gdy ktoś traktował mnie wrogo, nie znając mnie.
— Widzę, że Alba nieźle się zadomowiła, skoro już przyprowadza obcych ludzi do naszego domu — tym razem to ja prychnęłam na jego słowa. Przyjaciółka miała rację, skończony imbecyl!
Widzę, że ego większe niż pamięć mojego telefonu.
— Cóż, może nie musiałaby przyprowadzać obcych ludzi, gdyby ktoś czasami spędził z nią trochę czasu — gdy chciałam go wyminąć, zatrzymałam się u jego boku i znów spojrzałam w jego brązowe tęczówki. — Miło było poznać.
Chciałam już stamtąd zniknąć i znowu znaleźć się w pokoju Alby. Nie było mi to jednak dane, ponieważ chłopak trącił mnie swoim ramieniem, przez co reszta wody wylądowała na mojej bluzce.
— Zwariowałeś?! — spojrzałam na swoje ubranie. Jasna cholera, biała bluzka i czarny stanik to zdecydowanie złe połączenie. Przez wodę, moja bielizna zaczęła mi prześwitywać.
— Ups — rzekł chłopak, który bezwstydnie przyglądał się mojej bluzce. Przygryzł dolną wargę, a ja czułam jak jego wzrok wypalał dziurę w moim ciele. Wyminęłam go i kierowałam się w stronę schodów.
— Arogancki idiota.. — mruknęłam do siebie, tak by Gavi tego nie usłyszał.
— Mówiłaś coś? — na jego słowa odwróciłam się na pięcie.
— Tak, nazwałam cię aroganckim idiotą, a jeśli masz problemy ze słuchem, to polecam wybrać się do lekarza! — sfrustrowana jego zachowaniem poszłam w kierunku pokoju brunetki. Weszłam do środka, a zdziwiony wzrok przyjaciółki spoczął najpierw na mojej bluzce, by później przeniósł się na moją twarz.
— Chyba właśnie nazwałam piłkarza Barcelony aroganckim idiotą.

CZYTASZ
Broken| Pablo Gavi
Romance„ - Dlaczego nic nie mówiłaś? - Nie chciałam pozbawiać jej szczęścia. - A co z twoim szczęściem? Czy ono już się kompletnie nie liczy?" Valeria Ruiz, przylatuje na swoje upragnione wakacje w Barcelonie. Tylko ona, Babcia Angela u której będzie mies...