2

7K 239 129
                                    

Po kilkunastu minutach spaceru stałam przed domem w którym teraz mieszkała Alba. O ile domem można było go nazwać. Przede mną była wielka willa. Nie wiedziałam, że rodzina przyjaciółki była aż tak bogata. 

Przeszłam przez ogromny podjazd i po kilku chwilach stałam przed wielkimi drzwiami frontowymi. Nie wiedzieć czemu zaczęłam się stresować przed spotkaniem z dziewczyną. Drżącą dłonią zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś mi otworzy. 

— Znowu zapomniałeś kluczy?! — zza drzwi usłyszałam krzyk Alby. Zaśmiałam się cicho pod nosem, a gdy drzwi się otworzyły mój wzrok spoczął na niej. Brunetka niewiele się zmieniła przez te ostatnie kilka miesięcy. Jej duże, zielone oczy spoczęły na mnie, a dłonią zasłoniła swoje usta w niedowierzaniu. 

— Valeria! — przyjaciółka uwiesiła się na mojej szyi, a ja wyczułam jej słodki, waniliowy zapach. Alba nie chciała mnie wypuścić ze swych objęć i chichotała jak nienormalna.

— Po.. powietrza — wydusiłam resztkami sił, a brunetka dopiero wtedy mnie wypuściła. 

— Wybacz, nie mogę uwierzyć, że tu jesteś! Dlaczego nic nie mówiłaś? 

— Chciałam ci zrobić niespodziankę i jak widać udało mi się — zlustrowałam ją wzrokiem, a gdy zauważyłam coś na jej kolanie zmarszczyłam brwi. — Czy to orteza? 

Alba machnęła lekceważąco dłonią i wpuściła mnie do środka. 

— Tak w skrócie, ja i piłka nożna to słabe połączenie — oglądałam dom w którym się teraz znajdowałam i szczerze mówiąc zaparło mi dech w piersiach.  Pierwszy raz znajdowałam się w tak bogatym i nowoczesnym domu. Przez moment czułam się tam nawet nieswojo. Alba wchodziła powoli na górę z powodu swojego kolana, a po chwili znalazłyśmy się w pokoju,  który teraz zajmowała ona. 

Ułożyłyśmy się wygodnie na jej wielkim łóżku i zachwycałyśmy się swoim towarzystwem. 

Dopiero teraz zorientowałam się jak bardzo mi jej brakowało. 

— Dlaczego mi nie powiedziałaś, że musisz się przeprowadzić? 

Widziałam jak uśmiech przyjaciółki zbladł. Położyłam swoją dłoń na jej chudym ramieniu, by dodać jej otuchy. 

— To świeża sprawa, a poza tym nie jestem zadowolona z tego faktu. Praktycznie całe dnie siedzę sama w tym wielkim domu. Ciocia i wujek bardzo dużo pracują i wracają późnymi wieczorami. Jest jeszcze Pablo, ale powiem ci tak w sekrecie — głos Alby zamienił się w szept. — Dla mnie to imbecyl. 

Wybuchłam szczerym śmiechem na wyznanie Alby. 

— Kto to Pablo? — ciekawa odpowiedzi ułożyłam się wygodniej na łóżku. 

— Mój kuzyn, jest z naszego roku. Jestem pewna, że o nim słyszałaś. Pablo Gavi — zmarszczyłam brwi, gdy Alba wytłumaczyła mi kim jest. Nie interesowałam się piłką nożną, jednak to nazwisko mi coś mówiło. 

— Jest piłkarzem, prawda? — przyjaciółka kiwnęła głową, jednak po chwili prychnęła pod nosem. 

— Dla mnie piłkarzykiem.  Gra w reprezentacji Hiszpanii i w klubie FC Barcelona — zagwizdałam na jej wypowiedź. 

— Teraz mogę się chwalić we Francji, że znam rodzinę sławnego piłkarzyka — Alba szturchnęła mnie prześmiewczo w bok. Odwróciłyśmy się twarzami do siebie i patrzyłyśmy w swoje oczy. 

— Wczoraj minął rok. 

Na wypowiedź przyjaciółki uśmiech zszedł z mojej twarzy. Westchnęłam ciężko i kiwnęłam głową. Po śmierci mojego taty, to właśnie Alba wspierała mnie najmocniej. W jeden dzień zakupiła bilet do Francji i wieczorem była już u mnie. To ona przytulała mnie, gdy dusiłam się łzami na pogrzebie. 

— Wiem, ale staram się nie załamywać. Tęsknie za nim codziennie — przyjaciółka pogładziła mnie delikatnie po włosach. — Ale teraz spędzę dwa miesiące w Barcelonie i przysięgam, że się ode mnie nie odpędzisz! 

***

Rozmawiałyśmy o wszystkim co się stało w naszym życiu w przeciągu kilku miesięcy. Mijały godziny, a tematów nam nie brakowało. Po chwili zaschło mi w gardle i poprosiłam Albę o szklankę wody. Widziałam grymas bólu na twarzy dziewczyny gdy próbowała wstać z łóżka, dlatego zaoferowałam, że sama pójdę po picie. 

— Kuchnia jest zaraz obok salonu — wytłumaczyła mi brunetka na co kiwnęłam głową i skierowałam się we wskazane miejsce. Głupio było mi chodzić po obcym domu i używać nie swoich rzeczy, ale i tak oprócz Alby nikogo nie było. Nikt się nie dowie. 

Gdy weszłam do przestronnej kuchni, zaczęłam przeszukiwać szafki, by odnaleźć szklanki. Po znalezieniu tego co chciałam, nalałam wody z butelki, która stała na ladzie. Upiłam kilka łyków i ukoiłam pragnienie. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą, przez co moje serce przyśpieszyło. 

— Kim jesteś i co robisz w moim domu? — odwróciłam się w stronę głosu. Przede mną stał chłopak średniego wzrostu. Przeczesał dłonią swoje brązowe włosy, a oczy tego samego koloru wpatrywały się we mnie wrogo. Skrzyżował ręce na piersiach i wyczekiwał na moją odpowiedź. 

Zrozumiałam, że to Pablo o którym wspominała Alba. Byłabym kłamcą, gdybym stwierdziła, że nie był przystojny. Gavi prawdopodobnie był jednym z przystojniejszych chłopaków, których kiedykolwiek było mi dane spotkać. Uśmiechnęłam się niezręcznie nie wiedząc co powiedzieć.

— Jestem Valeria, przyjaciółka Alby — chłopak prychnął pod nosem na moją odpowiedź, czym ewidentnie mnie zaskoczył negatywnie. Nie lubiłam, gdy ktoś traktował mnie wrogo, nie znając mnie. 

— Widzę, że Alba nieźle się zadomowiła, skoro już przyprowadza obcych ludzi do naszego domu — tym razem to ja prychnęłam na jego słowa. Przyjaciółka miała rację, skończony imbecyl!

Widzę, że ego większe niż pamięć mojego telefonu.

Cóż, może nie musiałaby przyprowadzać obcych ludzi, gdyby ktoś czasami spędził z nią trochę czasu — gdy chciałam go wyminąć, zatrzymałam się u jego boku i znów spojrzałam w jego brązowe tęczówki. — Miło było poznać. 

Chciałam już stamtąd zniknąć i znowu znaleźć się w pokoju Alby. Nie było mi to jednak dane, ponieważ chłopak trącił mnie swoim ramieniem, przez co reszta wody wylądowała na mojej bluzce. 

— Zwariowałeś?! — spojrzałam na swoje ubranie. Jasna cholera, biała bluzka i czarny stanik to zdecydowanie złe połączenie. Przez wodę, moja bielizna zaczęła mi prześwitywać. 

— Ups — rzekł chłopak, który bezwstydnie przyglądał się mojej bluzce. Przygryzł dolną wargę, a ja czułam jak jego wzrok wypalał dziurę w moim ciele. Wyminęłam go i kierowałam się w stronę schodów. 

— Arogancki idiota.. — mruknęłam do siebie, tak by Gavi tego nie usłyszał. 

— Mówiłaś coś? — na jego słowa odwróciłam się na pięcie. 

— Tak, nazwałam cię aroganckim idiotą, a jeśli masz problemy ze słuchem, to polecam wybrać się do lekarza! — sfrustrowana jego zachowaniem poszłam w kierunku pokoju brunetki. Weszłam do środka, a zdziwiony wzrok przyjaciółki spoczął najpierw na mojej bluzce, by później przeniósł się na moją twarz. 

— Chyba właśnie nazwałam piłkarza Barcelony aroganckim idiotą. 


Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz