10

6.2K 264 43
                                    

- No nie gadaj! - podekscytowana Alba pisnęła do mojego ucha. Opowiedziałam jej i Pilar o moim zakładzie z tym imbecylem. Nie sądziłam, że o tym w ogóle pamiętał. Nie sądziłam, że to w ogóle zrobi!

Stanęłyśmy na parkingu oddalonego o dobre kilkadziesiąt metrów od stadionu. Pilar zaparkowała tam swój samochód i zaproponowała nam podwózkę.

- W jaki sposób pokażesz mu, że jesteś jego fanką numer jeden? - blondynka uniosła dwuznacznie swoje brwi. Alba zachichotała pod nosem, a ja miałam ochotę zabić ją własnym wzrokiem.

- Coś wymyślę - naburmuszona założyłam ręce na piersiach. Brunetka zaczęła dziwnie przestępować z nogi na nogę. Spojrzałyśmy na nią dziwnym wzrokiem, a gdy Alba coś zauważyła, rozpromieniła się.

- Tam jest toaleta miejska! Chyba muszę iść, bo nie wytrzymam - przyjaciółka wcisnęła mi swoją torebkę w dłonie i wręcz pobiegła do upragnionego miejsca. Pilar westchnęła.

- Pójdę z nią, idziesz? - kiwnęłam przecząco głową i poinformowałam ją, że zaczekam na nie tutaj. Blondynka wręczyła mi kluczyki do auta, żebym nie musiała stać na zewnątrz. Oparłam się jednak o auto i przyglądałam się ludziom dookoła. Dzisiejsza pogoda w Barcelonie była udana, a gorąc utrzymywał się przez cały dzień. Nie miałam zamiaru dusić się w samochodzie.

Zmrużyłam oczy, by przyjrzeć się lepiej osobie, która zmierzała w moim kierunku. Pedro szedł szybkim krokiem, a na głowie miał założony kaptur bluzy. Prawdopodobnie po to, by nikt go nie rozpoznał. Uśmiechnął się szeroko na mój widok. Gdy go przytuliłam, pogratulowałam mu udanego meczu. Brunet na boisku był dziś naprawdę świetny i nie trzeba być znawcą piłki nożnej, by potwierdzić, że dał z siebie wszystko.

- Nie sądziłam, że tak daleko parkujesz samochód - od miejsca w którym się znajdowaliśmy, trzeba było przejść ze stadionu około piętnaście minut pieszo.

- Gdybym zaparkował pod stadionem i próbował potem wyjechać, zeszłoby mi pewnie dłużej niż trwał mecz - zaśmiałam się na jego słowa, ale również mu współczułam. Być może czasami nie miał ochoty rozdawać autografów i robić zdjęcia z fanami, ale pewnie nie miał serca im odmawiać.

- Tak czy inaczej zagrałeś świetny mecz - Pedri uśmiechnął się wesoło, jednak widziałam na jego twarzy zmęczenie.

- Dzięki, ale gdyby nie Gavi pod koniec, pewnie nie byłoby nam teraz tak wesoło. Zastanawia mnie tylko jego zachowanie i to co zrobił - rozszerzyłam szeroko swoje oczy, a na twarz przybrałam udawane zaskoczenie. Nie chciałam mówić o tym durnym zakładzie z Pablem. Najchętniej to w ogóle zapomniałabym o tej sytuacji.

- Dla mnie też to było dziwne. Media pewnie będą o tym pisały przez następne kilka dni - rozmawialiśmy ze sobą dopóki przy moim boku nie pojawił się Gavi. Pewnie będzie wracał do domu z Pedro. Uśmiechnął się zawadiacko w moim kierunku, a ja piorunowałam go wzrokiem.

- Żadnego zdjęcia, ani prośby o autograf? Moja fanko numer jeden - przyjaciel Pabla spojrzał na nas z niezrozumieniem. Szatyn wyczuł zmieszanie piłkarza i uśmiechał się jeszcze szerzej. - O, nie pochwaliłaś się?

Arogancki idiota.

- Nie lubię przyznawać się do porażek.

- Czyli jednak macie ze sobą coś wspólnego - zażartował Pedro, a Gavi spojrzał na niego ewidentnie zdenerwowany jego słowami.

- Autograf lub zdjęcie z tobą jest czymś zbyt banalnym - powiedziałam w stronę szatyna, który znów spojrzał w moje oczy. - Nie martw się, dotrzymuję słowa. Wymyślę jednak coś znacznie lepszego.

- Mam czekać? - rzekł niespokojny Pablo.

- Uwierz mi, będzie warto - zauważyłam błysk w jego oczach, gdy usłyszał moje słowa.

- W takim razie wierzę na słowo.

Oboje usłyszeliśmy chichot Pedro. Skupił swój wzrok na swoich butach i kręcił z rozbawieniem głową.

- Co? - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Nic nic.. - brunet przeniósł swój rozbawiony wzrok na piłkarza. - Jedziemy? - Gavi kiwnął w potwierdzeniu głową. Pedro pożegnał się ze mną i po chwili odjechali z parkingu.

Dwie dziewczyny również zjawiły się po chwili. Zajęłyśmy miejsca w samochodzie Pilar, a ja przeniosłam wzrok na Albę.

- Gavi będzie teraz u was w domu? - przyjaciółka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

- Po wygranym meczu zazwyczaj wszyscy razem świętują, a co? - na mojej twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. Spojrzałam na blondynkę, która zajęła miejsce kierowcy.

- Możesz podjechać w pewne miejsce? Muszę coś kupić - dziewczyny roześmiały się głośno i po chwili jechałyśmy w wyznaczonym przeze mnie miejscu.

To będzie coś lepszego niż zwykły autograf.

***

- Nie wierzę, że wydałam na to trzydzieści euro! - niosłam swoją zdobycz w dłoni i skierowałam się szybko w stronę pokoju Alby. Brunetka i Pilar usiadły na łóżku, a ja taśmą przyklejałam zakupioną rzecz do ściany.

- Masz to potem zdjąć. Nie chcę, żeby mnie straszył w nocy - cała nasza trójka wpatrywała się w plakat, na którym znajdował się Pablo Gavi.

- Pablo ma pokój obok ciebie? - Alba kiwnęła potwierdzająco głową, a Pilar prychnęła pod nosem. Zanim opuściłam pokój przyjaciółki, usłyszałam uwagę blondynki:

- Masz może popcorn? To jest lepsze niż niejeden serial na netflixie..

Uchyliłam delikatnie drzwi do pokoju Pabla. Omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Wszystko w nieskazitelnym porządku. Czy on był pedantem? Pokój nie różnił się zbytnio od pokoju Alby. Może tylko łóżko było trochę większe.

Podeszłam do jednej z szaf i modliłam się w duchu, by znaleźć odpowiednią rzecz. Zaczynałam się denerwować, gdy nie mogłam znaleźć koszulki na której mi zależało. Przecież on nie mógł mieć tylko jednej takiej! Ucieszyłam się jak dziecko, gdy znalazłam upragnioną zdobycz.

Podeszłam do łóżka i szybkim ruchem zdjęłam swoją koszulkę, przebierając się w koszulkę Gaviego.

- Cholera - wycedziłam, gdy mój łańcuszek zaplątał się w jedną z metek. Delikatnie go odpięłam i odłożyłam obok swojej czarnej koszulki, by więcej mi nie przeszkadzał. Poszłam szybko do pokoju w którym czekały na mnie dziewczyny. Okręciłam się wokół własnej osi, by zaprezentować się jak najlepiej.

- Pasuje ci - Pilar puściła do mnie oczko, na co ja przewróciłam oczami. Alba z telefonem w dłoni stanęła w wyznaczonym przeze mnie kadrze. Swoje włosy ułożyłam na ramieniu, żeby nie zakrywały numerku trzydzieści i nazwiska piłkarza. Spojrzałam na plakat, który zakupiłam dziś w sklepie dla fanów FC Barcelony. Przyjaciółka wykonała kilka zdjęć.

- Podaj mi numer Pabla - wybrałam jedno najlepsze zdjęcie, a gdy Alba podała mi numer do jej kuzyna, zdjęcie zostało do niego wysłane. Znów skierowałam się do jego pokoju. Przebrałam się w swoją koszulkę, a ubranie Gaviego schowałam do szafy, tak jak było zanim tutaj przyszłam.

***

Wróciłam do domu późnym wieczorem. Razem z dziewczynami siedziałam u Alby i wspólnie oglądałyśmy serial, zajadając się zamówioną pizzą. Zdjęłam buty i opadłam na swoje łóżko w pokoju. Byłam tak zmęczona, że powoli zaczynałam zasypiać. Rozbudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nieznany:

Miałaś rację, warto było czekać.

Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz