Miesiąc później.
— Jasna cholera — mruknęłam pod nosem, gdy z mojej torby wypadły mi cztery opakowania zakupionych leków w aptece. Rozejrzałam się dookoła czy żadna znajoma twarz nie widziała tego, co się stało i z powrotem spakowałam swoje leki do torby. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku swojej klatki schodowej. Kiwnęłam głową na przywitanie pani Delon, która zeskanowała mnie swoim nienawistnym spojrzeniem. Ta stara jędza nienawidziła mnie, odkąd skończyłam trzynaście lat i uderzyłam ją w głowę piłką, którą dostałam od taty na swoje urodziny.
Oczywiście zrobiłam to przypadkowo.
Pablo byłby ze mnie dumny.
Przymknęłam swoje powieki i skarciłam się w myślach za to, że myślami znów powróciłam do szatyna. Robiłam to jednak codziennie odkąd wyjechałam. Od miesiąca nie miałam z nim żadnego kontaktu.
Otwierałam kluczami drzwi swojego mieszkania, gdy kątem oka widziałam, jak pani Delon wchodzi do siebie. Oczywiście życie tak ze mnie kpiło, że ta starucha musiała być moją sąsiadką. Przewróciłam oczami słysząc, jak mruczała coś pod nosem o niewychowanej młodzieży. Nie miałam jednak zamiaru wdawać się z nią w niepotrzebne dyskusje i zamaszystym ruchem zatrzasnęłam drzwi mieszkania. Zdjęłam ze stóp swoje białe trampki, a torbę z lekarstwami położyłam na stole w kuchni. Oczywiście otworzyłam jedno z pudełek i połknęłam dwie tabletki popijając je wodą. Musiałam to robić codziennie zgodnie z zaleceniami mojego psychiatry, do którego wybrałam się od razu po moim powrocie. Pani Lina była kobietą po czterdziestce do której chodziłam dwa razy w tygodniu. Nie żałowałam, że podjęłam taką decyzję. Psychiatra pomagał mi uporządkować wszystkie sprawy w mojej głowie, które w ciągu ostatnich dwóch miesięcy tworzyły jeden wielki chaos. Leki, które mi przepisała nie były silne, ale pomagały mi się uspokoić i wyciszyć. Dzięki niej powoli zaczynałam rozumieć swoją sytuację życiową. Znienacka stałam się sierotą, która zdecydowanie zbyt szybko musiała dorosnąć. Z tego co mówiła Angela, Simon również radzi sobie całkiem nieźle. Od miesiąca chodzi do pierwszej klasy podstawówki i dobrze dogaduje się z rówieśnikami. Babcia mówiła, że jego związek z Esperanzą kwitnie i czeka na ślub. Stara wariatka.
Simon radził sobie dobrze, ja uczęszczałam na terapię i za miesiąc mam zacząć studia. Architektura chyba była dobrym wyborem, a moje życie powoli wracało do normy.
No prawie wracało do normy, bo kogoś mi w nim brakowało.
Zerknęłam na swoją złotą bransoletkę. Od miesiąca nie zdjęłam jej nawet na sekundę. Wiedziałam, że się tym katuję, ale nie miałam serca tego zrobić. Miesiąc. Cholerny miesiąc.
Gdy układałam w szafce opakowania swoich leków, usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy zadzwoniła do mnie Pilar i Alba na naszej grupie. Odebrałam połączenie ukazując siebie, a na ekranie smartfona pojawiły się twarze przyjaciółek.
— No nareszcie! — głos Alby był piskliwy, przez co ze zirytowaniem przymknęłam swoje powieki. — Dzwoniłam do was od samego rana!
Pilar przejechała dłonią po swojej twarzy, a ja segregowałam papiery, które były mi potrzebne na dzisiejsze południe.
— Musiałam załatwić kilka spraw na uczelni — mruknęłam pod nosem. Było to oczywiście kłamstwo. Dzisiaj miałam kolejną wizytę u psychiatry, jednak nikt ze znajomych o tym nie wiedział i chciałam aby tak pozostało. Tylko Angela znała całą sytuację. Chciałam jeszcze pójść dzisiaj na cmentarz, jednak babcia od dwóch tygodni mi tego zakazywała twierdząc, że zleciła jakiś remont nagrobka i lepiej bym go zobaczyła zaraz po zrobieniu.

CZYTASZ
Broken| Pablo Gavi
Romance„ - Dlaczego nic nie mówiłaś? - Nie chciałam pozbawiać jej szczęścia. - A co z twoim szczęściem? Czy ono już się kompletnie nie liczy?" Valeria Ruiz, przylatuje na swoje upragnione wakacje w Barcelonie. Tylko ona, Babcia Angela u której będzie mies...