2.7

2K 104 36
                                    

Tydzień minął mi w miarę spokojnie. Nadrabiałam zaległości na studiach, spotykałam się z Pilar i poświęcałam więcej czasu Simonowi. Babcia o mnie bardzo dbała i mimo tego, że czasami było to frustrujące, to byłam wdzięczna, że mogłam mieć obok siebie taką osobę. Utrzymywałam również kontakt z Mateo i ten tydzień zbliżył nas do siebie pod względem przyjaźni. Był w porządku człowiekiem.
Dzisiaj był również dzień za którym nie przepadałam. Moje urodziny.

Sfrustrowana odrzuciłam telefon, gdy kolejny znajomy z Francji wysłał mi życzenia. Nie lubiłam tego. Nie lubiłam dostawać prezentów i tej całej uwagi skupionej na mnie. Uniosłam się do pozycji siedzącej, gdy usłyszałam otwieranie drzwi od mojego pokoju. Uśmiechnęłam się na widok szczęśliwej Angeli, ale po chwili przewróciłam oczami, gdy w jej dłoniach zauważyłam upieczony przez nią tort.

— Babciu..

— Wszystkiego najlepszego Val! — Krzyknęła staruszka, a za nią wbiegł wesoły Simon, który wcisnął w moją dłoń ładną laurkę. Zdecydowanie miał talent artystyczny. — Kasy, chlania i..

Umilkła zaciskając swoje wargi i spoglądając na mojego brata.

— Nie będę kończyć, ponieważ są tu dzieci. — Szczerze roześmiałam się na jej tekst i zdmuchnęłam świeczki na torcie.

Rozszerzyłam swoje usta, gdy do środka wparowała Pilar z wielką torbą w dłoni. Z niezroumieniem zerknęłam na babcię, która unikała mojego wzroku.

— O co tu chodzi? — Spytałam zaskoczona zerkając na nich wszystkich. Każdy miał minę jakby właśnie opracowywali najważniejszy plan w ich życiu.

— Chyba nie sądziłaś, że twoje urodziny będziemy spędzać w twoim pokoju. Idziemy na domówkę!  — Z rozdrażnieniem odpadłam na swoje łóżko.

— Minął dopiero tydzień od mojego wyjścia ze szpitala. To za wcześnie. — Babcia klęknęła mnie lekko w ramię odkładając wypiek na szafkę.

— Dlatego będziesz tam o siebie dbać. Zero alkoholu i niezdrowego jedzenia.

— To brzmi jak katorga, a nie domówka.. — mruknęłam zła na cały ten plan. Po chwili uświadamiając coś sobie znów się poderwałam zerkając na babcię. — Wiedziałaś prawda?

— Ależ naturalnie! — Klasnęła w swoje dłonie i zadowolona spojrzała na Pilar. — A pamiętacie, jak nie powiedziałam kiedyś Val o imprezie u Pilar i odwiozłyśmy ją...

— Pamiętam. — Przerwałam szybko jej wywód. Pamiętałam tą imprezę zbyt dobrze. Wtedy po raz pierwszy pocałowałam się z Pablo.

— To wy się zbierajcie, a my wam nie będziemy przeszkadzać. — Babcia chwyciła Simona za jego dłoń. — Nauczę cię w końcu grać w pokera, bo za przeproszeniem to niezła ciamajda z ciebie.

— Ale babciu..

— No ruszaj się! Raz, dwa..

Gdy drzwi się za nami zamknęły, Pilar wskoczyła na moje łóżko i wtuliła się w moje wątłe ciało.

— Wybacz, że ci nie powiedziałam. Chciałam żebyś się ucieszyła.. — Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Przecież nikt z nich nie chciał mi zrobić na źle. Doceniałam to, że mam ich wszystkich w swoim życiu. Chyba pora to w jakiś sposób okazać. Uśmiechnęłam się szeroko w stronę blondynki, na co ona ewidentnie odetchnęła z ulgą.

— Przestańmy już gadać i zacznijmy zbierać się na imprezę! — Powiedziałam do niej z entuzjazmem, a Pilar zaczęła wyciągać wszystkie kreacje, które ze sobą zabrała.

Coś czuję, że może to być ciekawy wieczór.

***

Odetchnęłam z pełną ulgą, gdy w końcu byłam wyszykowana. Jakby nie było ciągle byłam osłabiona i tyle czasu stania przed lustrem naprawdę mnie zmęczył. Przeczesałam dłonią swoje brązowe włosy i wygładziłam sukienkę, która opinała moje ciało.

Gdy opuszczałyśmy dom jedyne co usłyszałyśmy to gwizdy Angeli. Szkoda, że nie chciała tam pójść z nami. Jestem pewna, że byłaby główną gwiazdą wieczoru.

Wiedziałam, że domówka ma się odbyć w domu Pilar. Swojego synka odwiozła do rodziców Vito, więc dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu mogła się rozerwać.

— Val, wiem że nie lubisz prezentów, ale mam nadzieję, że ten ci się spodoba. — Blondynka wyjęła ze swojej torebki kopertę. — Wszystkiego co najlepsze słońce.

Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam zawartość koperty. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie trzymałam.

— Czy to..

— Tak, za kilka tygodni lecimy na weekend do Rzymu!

Pisnęła moja przyjaciółka i razem przed drzwiami wejściowymi przytulałyśmy się i piszczałyśmy ze szczęścia. Tak bardzo ją kochałam.

Weszliśmy do domu w którym roiło się od ludzi. Byli to głównie znajomi z mojej uczelni i przyjaciele Pilar oraz Vito. Podszedł do mnie Mateo oraz od niedawna narzeczony Pilar, którzy złożyli mi życzenia. Był również Pedro, który nie chciał wypuścić mnie ze swoich objęć.

— Teraz moja kolej! — Usłyszałam krzyk, który próbował przekrzyczeć muzykę puszczaną z wielkich głośników. — Wszystkiego najlepszego moja ulubienico!

Fernando przytulił mnie czule, a już po chwili siedzieliśmy we własnym gronie opowiadając sobie zabawne historie. Znów czułam się tak jak dawniej, czyli dobrze. Opuściłam na chwilę przyjaciół i ruszyłam w kierunku kuchni, by napić się wody i ugasić swoje pragnienie. Przecisnęłam się przez tłum ludzi, którzy tańczyli na prowizorycznym parkiecie i wlewali w siebie litry alkoholu.

Będąc już w pomieszczeniu chwyciłam w dłonie jeden z plastikowych kubeczków i napiłam się napoju zachwycając się nim jakby był drogim trunkiem. Zza swoich pleców usłyszałam chrząknięcie.

— Wszystkiego najlepszego Valeria. — Znieruchomiałam. Rozpoznałam ten głos. Odwróciłam się powoli, a moim oczom ukazał się Pablo. Wyglądał jak zwykle dobrze w białej bluzie i czarnych jeansach. Zauważyłam jak jeden z kącików jego ust uniósł się ku górze. Doskonale wiedział, że to impreza z okazji moich urodzin.

Czy to możliwe żeby.. przyszedł tutaj dla mnie?

— Dziękuję. —Tylko tyle udało mi się wydusić z ściśniętego gardła. Nie spuszczałam z niego wzroku. Pomimo tego, że cholernie mnie zranił, to tak bardzo za nim tęskniłam. Chciałam go przytulić, przekomarzać się z nim tak jak dawniej, ale wiedziałam że nie mogłam.

Ale naprawdę nie mogłam? Kto mógł mi tego zabronić?

Pokonując szybko odległość między nami podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ciało. Wyczułam to jak Gavi się spiął, jednak po chwili jego dłonie wylądowały na dole moich pleców, a swoją twarz ukrył w moich włosach. Boże, tak cholernie mi tego brakowało.

— Jak się czujesz? — Wyszeptał do mojego ucha, a ja na ten dźwięk przymknęłam z rozmarzeniem powieki.

— Lepiej. — Wyszeptałam tak, by tylko on mnie usłyszał. — Dziękuję, że tu jesteś.

Mogłam przysiąc, że poczułam pocałunek na czubku mojej głowy zanim Pablo się ode mnie odsunął.

— Przepraszam, że..

Chłopak nie dokończył, ponieważ u jego boku pojawiła się szatynka, która uśmiechnęła się w moim kierunku. Była śliczna.

— Ty pewnie jesteś Valeria.  Jestem Ana, bliska.. — dziewczyna zerknęła na Pabla, a swoją szczupłą dłoń ułożyła na jego ramieniu. — Przyjaciółka Gaviego.

Po raz kolejny w swoim życiu, poczułam jak moje serce pęka na milion kawałków.

----------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą nieobecność. Dziękuję Wszystkim, którzy nadal tutaj są. Uwielbiam Was <3

Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz