Od godziny chodziłam po ulicach Barcelony. Traciłam już siły, a krew z mojego policzka nie przestawała się sączyć. Wyrzuciłam przemokniętą chusteczkę do pobliskiego kosza i przyłożyłam nową do swojej rany. Bolało mnie coraz bardziej. Modliłam się w duchu, by szycie nie było wymagane i nie została mi nieestetyczna blizna.
Stanęłam przed jednym z domów i wyjęłam telefon z kieszeni swoich spodni. Wybrałam numer przyjaciółki.
- Błagam odbierz.. - ze zrezygnowaniem kliknęłam czerwoną słuchawkę, gdy usłyszałam pocztę głosową. Spojrzałam na okno za którym znajdował się pokój przyjaciółki. W środku było ciemno, więc Alba najprawdopodobniej już spała. Mój wzrok przeniósł się na okno obok. W pokoju Gaviego świeciło się żółte światło. Widziałam, jak chłopak zdjął swoją bluzę i założył białą koszulkę w której sypiał. W momencie, gdy chciał zasłonić rolety, jego wzrok spoczął centralnie na mnie. Wiedziałam, że mnie zauważył. W przeciągu kilku sekund już go nie było w swoim pokoju. Może jeszcze zdążę odejść. Odwróciłam się z zamiarem kilkugodzinnego błąkania się po Barcelonie. Za sobą usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych i śmiech Pablo. Znieruchomiałam.
- Czy to już nie podchodzi pod stalking? Rozumiem, że jesteś moją fanką.. - zamilkł, gdy odwróciłam się ku niemu i zauważył chusteczkę przesiąkniętą krwią. Po chwili znajdował się przy mnie spoglądając na mój policzek. - Co ci się stało?
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie mogłam mu wyznać prawdy. Nikt nie mógł jej znać, ponieważ wiedziałam, że mama jest szczęśliwa u boku Hugo. Nie mogę jej tego pozbawiać.
- Wywróciłam się na chodniku - rzekłam pośpiesznie. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie ciągle milcząc. - Chciałam przyjść do Alby, ale nie odbiera. Pójdę już - pośpiesznie się odwróciłam, jednak nie wykonałam ani jednego kroku. Dłoń Gaviego zacisnęła się delikatnie na moim przedramieniu.
- Alba jeszcze nie wróciła. Trzeba opatrzeć twoją ranę.
- Nie, dam sobie..
- Wchodź do domu Valeria - Pablo nie spuszczał ze mnie czujnego wzroku. Gdyby nie fakt, że moja rana bolała coraz bardziej, już dawno bym stąd uciekła. Spuściłam głowę w dół i poszłam w stronę drzwi wejściowych. Szatyn rozejrzał się dookoła, prawdopodobnie chcąc się upewnić czy ktoś za mną nie szedł i czy to nie on był moim oprawcą.
Weszłam do wielkiego domu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Rodzice chłopaka już prawdopodobnie spali. Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział mnie w tym domu i wiedział o tej sytuacji. Piłkarz podszedł do mnie i zabrał chusteczkę z mojej twarzy. Przyjrzał się dokładniej ranie, a dzięki zaświeconemu światłu mógł lepiej ocenić jej stan.
- Idź usiąść w kuchni, zaraz wrócę - wykonałam jego polecenie i widziałam, jak Gavi wchodzi po schodach. Chciałam wykorzystać moment dopóki chłopaka nie było w pobliżu. Wyjęłam swój telefon i włączyłam przedni aparat. Zamarłam.
Rana wyglądała okropnie. Szczerze w to wątpiłam czy obejdzie się bez zszycia mojego policzka. Słysząc zbliżające się kroki schowałam pośpiesznie telefon i zaczekałam na szatyna. Stanął przy mnie odkładając apteczkę na kuchenny blat. Wyjął wodę utlenioną i gazę jałową. Spojrzał na mój policzek, a następnie w moje oczy.
- Będzie trochę boleć.
- Dzięki, że informujesz.
- Chwyć się mojego ramienia - zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. Gavi przewrócił oczami z irytacją, że nie wykonywałam od razu jego poleceń. - Po prostu to zrób, Val - objęłam swoimi obiema dłońmi jego umięśnione ramię. Pablo nasączył gazę i szybkim ruchem przyłożył do mojego policzka. Zaskoczona tym, jak bardzo mnie zabolało, wbiłam swoje paznokcie w jego ramię i wykrzywiłam twarz w bólu. Zauważyłam grymas na twarzy szatyna, gdy poczuł moje paznokcie w swojej skórze. Nic jednak nie powiedział, chcąc bym to ja mogła ukoić swój ból tym odruchem.

CZYTASZ
Broken| Pablo Gavi
Romantizm„ - Dlaczego nic nie mówiłaś? - Nie chciałam pozbawiać jej szczęścia. - A co z twoim szczęściem? Czy ono już się kompletnie nie liczy?" Valeria Ruiz, przylatuje na swoje upragnione wakacje w Barcelonie. Tylko ona, Babcia Angela u której będzie mies...