Tak jak myślałam. Alba siedziała na moim łóżku dwie godziny przed meczem i czekała, aż się wyszykuję. Brunetka trzymała w dłoniach karty Angeli i próbowała zrozumieć zasady gry. Chyba jednak nie wychodziło jej to, tak samo jak mi.
- Simon dzisiaj pójdzie z nami? - przyjaciółka spojrzała na mnie i zlustrowała swoim wzrokiem moją koszulkę, którą dostałam od Pabla. Uśmiechnęła się tajemniczo pod nosem.
- Ostatnio poznał jakąś grupkę dzieciaków na placu zabaw i spędza dzień u nich - odpowiedziałam tuszując swoje rzęsy i nakładając matową pomadkę na usta. Cieszyłam się, że brat wychodzi ze swojej strefy komfortu i nie spędzi samotnie swoich całych wakacji.
Angela weszła do mojego pokoju skupiając wzrok na mnie. Zerknęła na pomadkę, którą trzymałam w dłoniach i uśmiechnęła się przebiegle.
- Pewnie ktoś będzie zadowolony - przyłożyła swoją dłoń do ust zerkając na mnie. Alba z niezrozumieniem rozszerzyła oczy. Staruszka podeszła do brunetki i wręcz wyrwała jej swoje karty z jej rąk. - Idę na partyjkę pokera. Obstawiłam sto euro, jeśli przegram będę w głębokiej..
- Babciu! -staruszka machnęła lekceważąco dłonią, a Alba o mało nie udusiła się od powstrzymywanego śmiechu.
Razem z przyjaciółką opuściłyśmy dom, a po kilkunastu minutach znajdowaliśmy się pod wielkim stadionem, na którym jak zwykle była masa osób. Kibice nie mogli doczekać się dzisiejszego meczu.
Zajęłyśmy miejsca na trybunach, a po chwili obok nas zjawiła się Pilar ze zdenerwowaną miną. Tym razem była bez Vito. Usiadła sfrustrowana na swoim miejscu i dłonią poprawiła swoje blond włosy.
- Co ci jest? - zdezorientowana Alba zerknęła na dziewczynę.
- Na ostatniej imprezie ktoś wyrwał klamkę z jednych drzwi. Mama z tatą do tej pory nie dają mi żyć - zacisnęłam swoje wargi w wąską linię. Rozglądałam się po trybunach, byle by nie złapać kontaktu wzrokowego z dziewczynami. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się o tej sytuacji. Wiedziała o tym tylko ta tleniona małpa, która nas zobaczyła. Całe szczęście nie widziałam jej dzisiaj na stadionie.
Może wpadła pod koła ciężarówki? Oby.
Piłkarze FC Barcelony wyszli chwilę wcześniej na murawę, by rozgrzać się przed meczem. Słyszałam piski głównie dziewcząt, które chciały, by piłkarze zwrócili na nich swoją uwagę. Grupka pięciu dziewcząt wykrzykiwały nazwisko Pabla, który znajdował się w pobliżu nich. Szatyn uśmiechnął się w ich stronę i pomachał im przyjaźnie, na co pisk dziewcząt stał się jeszcze bardziej głośny. O ile to w ogóle możliwe. Przewróciłam z rozdrażnieniem oczy, na zachowanie dziewczyn, przez które prawie traciłam swój słuch. Gavi zwrócił na mnie swoją uwagę i uśmiechnął się blado pod nosem, gdy zauważył moje zdenerwowanie. Rozejrzałam się po trybunach napotykając kolejną parę oczu. Tomas siedział wśród kibiców Realu Madryt w sektorze obok.
A gdyby tak..
Kątem oka zerknęłam w stronę Gaviego, który nie spuszczał ze mnie czujnego wzroku. Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam w stronę blondyna, który odwzajemnił mój gest. Widziałam, jak Pablo z naburmuszoną miną potrząsnął swoją głową i wrócił do rozgrzewki. Przyjaciółki zerknęły w stronę Tomasa, któremu przed chwilą pomachałam.
- Kto to? - zagadnęła Pilar ze zdziwieniem. Alba również spojrzała na mnie z konsternacją.
- To Tomas, poznałam go wczoraj, gdy wracałam z zakupów - brunetka poruszała dwuznacznie brwiami na moje słowa i jeszcze raz zerknęła na chłopaka.
- Całkiem niezły, może to z nim będziesz miała swój pierwszy pocałunek - Alba cmoknęła w powietrzu, na co ze zdziwieniem uniosłam swoje brwi.

CZYTASZ
Broken| Pablo Gavi
Romance„ - Dlaczego nic nie mówiłaś? - Nie chciałam pozbawiać jej szczęścia. - A co z twoim szczęściem? Czy ono już się kompletnie nie liczy?" Valeria Ruiz, przylatuje na swoje upragnione wakacje w Barcelonie. Tylko ona, Babcia Angela u której będzie mies...