29

5.8K 315 120
                                    

Przez dwa dni nie funkcjonowałam normalnie. Moimi głównymi zajęciami był sen i wpatrywanie się w okno lub sufit. Nawet Simon nie przychodził do mojego pokoju. Wiedział, że było ze mną źle. Mój telefon bez przerwy wibrował. Alba i Pilar próbowały się ze mną skontaktować. Z tego co wiem, to były nawet pod moim domem cztery razy. Angela jednak za każdym razem im powtarzała, że potrzebuję odpoczynku i nie mam ochoty się widzieć z nikim. Nawet Pedri wysyłał mi wiadomości, które miały mnie podnieść na duchu.

Milczał jedynie Pablo. Tak jakby wiedział, że nie mam ochoty kontaktować się z nikim. 

Stałam w czarnej sukience przed swoim lustrem, a trzęsącą się dłonią wykonywałam makijaż, by w jakikolwiek sposób zmniejszyć oznaki płaczu i zmęczenia. Babcia wkroczyła do mojego pokoju i pomimo tego, że dzisiaj pochowa własną córkę, na jej twarzy widniał delikatny lecz smutny uśmiech. Staruszka dotknęła delikatnie mojego ramienia, by dodać mi otuchy. 

— Jesteś gotowa? — z powodu ściśniętego gardła, kiwnęłam jedynie potwierdzająco głową. Odwróciłam się w kierunku Angeli, która ubrana była w czarną garsonkę. — W takim razie zamówię taksówkę..

— Nie — nie pozwoliłam jej dokończyć, przez co zdziwiony wzrok babci spoczął na mnie. — Pojedziemy samochodem dziadka. Dam radę pokierować.

Od zawsze w gorszych momentach swojego życia, jeździłam samochodem po znanych mi uliczkach we Francji. Pomimo tego, że to będzie mój pierwszy raz autem w Hiszpanii, czułam się lepiej na myśl, że siądę za kierownicę. Angela jedynie kiwnęła głową i opuściła mój pokój. Wychodząc na korytarz zauważyłam Simona, który usilnie próbował zawiązać sznurówki w swoich butach. Ukucnęłam przy nim i pomogłam wykonać czynność. Wiedziałam, że mój brat również ciężko przeżywał śmierć mamy. Mimo tego, że starał się nie okazywać smutku, widziałam łzy w jego oczach. Pierwsze co zrobiłam w związku z Simonem po śmierci Marii, to zadzwoniłam do jednego z psychologów dziecięcych w Barcelonie. Za niecały tydzień, sześciolatek ma mieć pierwszą wizytę. Nie chciałam, żeby mój brat został sam z tak ciężką dla niego sytuacją. 

Siedząc już za kierownicą, chciałam wpisać adres w nawigacji, by nie pomylić się w jeździe. Angela jednak kategorycznie mi tego zabroniła, ponieważ stwierdziła, że to ona będzie najlepszym nawigatorem. Nie miałam sił się z nią kłócić, więc przytakując głową wyjechałam na jedną z ulic w Barcelonie. 

***

Trzymałam Simona za rękę, a babcia stała obok, gdy za kilka minut trumna miała znaleźć się w jednym z nagrobków. Na cmentarzu znajdowali się znajomi Marii z Barcelony, ale również przylecieli ci z Francji. Uśmiechali się współczująco w naszą stronę. Zmarszczyłam brwi, gdy Angela położyła jakąś rzecz na zamkniętej trumnie, zanim na zawsze miała znaleźć się w nagrobku. Rozszerzyłam swoje oczy ze zdziwienia rozumiejąc, że jest to talia kart do gry w pokera. 

— No co? — spytała Angela pół szeptem, wpatrując się w trumnę. — Twój tata nigdy nie umiał grać w pokera. Może teraz Maria go nauczy? 

Uśmiechnęła się smutno w moim kierunku. Poczułam czyjś uścisk na swoim ramieniu. Vito, Pilar, Alba i Pedri stanęli za moimi plecami, a jedna z dziewczyn gładziła mnie czule po ramieniu. Piłkarz poczochrał sześciolatka po włosach, uśmiechając się w jego kierunku. Znajomi mamy zaczęli podchodzić w naszym kierunku i składali kondolencję naszej rodzinie. Angela oczywiście zaprosiła większość na wspólny posiłek, który miał się odbyć w naszym ogrodzie. Twierdziła, że nie może tak po prostu wypuścić gości, którzy przylecieli specjalnie z Francji, by ostatni raz pożegnać się z Marią. 

— Wy oczywiście jesteście gośćmi honorowymi —rzekła do czwórki moich przyjaciół, którzy stali za nami. Wszyscy z nich przyjęli ochoczo zaproszenie. Wychodząc już z cmentarza, przystanęłam gdy zauważyłam Gaviego. Stał kilkanaście metrów ode mnie za murami cmentarza. Ubrany był w czarną koszulę, więc mogłam wywnioskować, że cały czas był na pogrzebie. Z niewiadomego mi jednak powodu, nawet do mnie nie podszedł. Wpatrywał się we mnie przez cały czas, ale nie podchodził. Po chwili wciągnął niespokojnie powietrze do płuc, a jego wzrok wbił się w ziemię pod stopami. Babcia szturchnęła mnie w bok. 

Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz