Otworzyłam swoje zaspane oczy i z bólu wykręciłam swoją twarz. Moja rana zaczynała coraz bardziej piec, co oznaczało, że chyba czas wymienić opatrunek. Spojrzałam w okno, a wspomnienia z ostatniego wieczoru zaczęły być coraz bardziej wyraźne. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to koniec tego koszmaru, a Hugo nie istnieje już w naszym życiu. To koniec poniżania mnie i wmawiania mi rzeczy, które z czasem zaczynałam brać na poważnie.
Poczułam ręce na swoich plecach. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się szczerzący Simon. Jego uśmiech zbladł, gdy zauważył mój policzek.
— Co się stało? Czy mam komuś pokazać, gdzie jest jego miejsce? — chłopczyk zacisnął swoją małą pięść i uniósł ją ku górze. Zaśmiałam się cicho, ponieważ Simon wyglądał uroczo w takiej pozycji. Pokiwałam przecząco głową i skłamałam, tak samo jak wczoraj. Nie chciałam, żeby mój brat wiedział, co robił mi Hugo. Był jeszcze za mały na takie problemy. — Dlaczego nie ma nigdzie Hugo?
Przełknęłam ślinę i ciężko westchnęłam. Nie wiedziałam, jak mam wyjaśnić to Simonowi.
— Hugo już nie będzie z nami mieszkać. Mama już z nim nie jest —chłopczyk uniósł swoje jasne brwi w szczerym zaskoczeniu.
— Dlaczego? — to fakt, że Simon był zaskoczony, jednak zauważyłam na jego twarzy delikatny uśmiech. Wiedziałam, że mój brat nie był przywiązany do partnera mojej matki. Jego stosunek do niego był nijaki.
— Czasami tak jest, że dorośli się rozstają, bo im się nie układa, to normalne — nie ma opcji, że powiem temu maluchowi prawdę. Być może pozna ją dopiero za kilka lat. Chłopczyk chwycił się swoimi małymi rączkami za brzuch.
— Idę zjeść śniadanie razem z Pablo. Wiesz, że obiecał mi, że kiedyś zagram z nim w piłkę?! — jak poparzona usiadłam na łóżku. Kompletnie zapomniałam, że szatyn został wczoraj u mnie na noc, ponieważ go o to poprosiłam. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Zajrzałam do środka, tak by nikt mnie nie zauważył. Widziałam jak chłopak rozmawiał o czymś zawzięcie z Angelą. Nie mogłam ich usłyszeć, ponieważ ich ton można było porównać do szeptu.
Simon wbiegł do kuchni, a oczy babci i Gaviego przeniosły się na mnie. Zauważyłam, jak babcia i piłkarz automatycznie zakończyli swoją konwersację. Staruszka uśmiechnęła się słabo w moją stronę, tak samo jak Pablo. Chłopak podrapał się nerwowo po głowie.
— Będę musiał już iść — po słowach Gaviego, zawiedzony Simon stanął u jego boku.
— Już? Zostań jeszcze chwilę — mój brat chwycił jego dłoń pociągając za nią. Gavi ukucnął przy nim i poczochrał po jego bujnych włosach.
— Za niedługo mam trening. Muszę ćwiczyć, żebyś czasami nie wygrał ze mną naszego meczu — sześciolatek roześmiał się na jego słowa. Pablo wstał na równe nogi. Poczułam jego delikatny uścisk na swoim ramieniu, gdy przechodził obok mnie.
— Będziesz dzisiaj szła na tą imprezę z Albą? — słowa Angeli wydostały się z jej ust. Piłkarz stanął w miejscu i odwrócił się w naszą stronę.
— Raczej odmówię, powiem Albie, żeby poszła z samą Pilar — babcia spojrzała na mnie zaskoczona i momentalnie kiwnęła przecząco głową.
— Nie możesz rezygnować ze swoich planów z powodu tego, co ten idiota ci wczoraj zrobił. Masz iść się bawić, Valeria — Gavi był coraz bardziej zmieszany.
— Jaka impreza? — jego pytanie było skierowane prosto do mnie.
— Jakaś przyjaciółka Alby zaprosiła mnie na swoje urodziny do klubu. Szczerze mówiąc, sądziłam, że ty też tam będziesz — Pablo kiwnął przecząco głową, a jego wzrok spoczął na moich oczach.

CZYTASZ
Broken| Pablo Gavi
Romance„ - Dlaczego nic nie mówiłaś? - Nie chciałam pozbawiać jej szczęścia. - A co z twoim szczęściem? Czy ono już się kompletnie nie liczy?" Valeria Ruiz, przylatuje na swoje upragnione wakacje w Barcelonie. Tylko ona, Babcia Angela u której będzie mies...