2.8

2.1K 109 21
                                    

Byłam zdenerwowana i sfrustrowana tym kogo wczoraj poznałam. Nie wiedziałam kim była Ana, ale bolał mnie fakt, że po tak krótkim czasie od naszego zerwania wokół Pabla kręciła się jakaś dziewczyna. Dodatkowo bardzo ładna dziewczyna. Pedro powiedział mi, że jest to zwykła znajoma, która odnowiła kontakt z Gavim, jednak to nie zmienia faktu, że od tak przyszła z nim na moje urodziny! Jeśli piłkarz zamierzał tak ze mną pogrywać to ja nie będę mu dłużna.

Pakowałam właśnie walizkę na mój wyjazd do Rzymu, jednak nie polecę tam tylko z Pilar. Zaraz po tym jak poznałam Anę, zaproponowałam, by wybrał się z nami Mateo, który ochoczo się zgodził i szybko zakupił swój bilet. Gdy Fernando i Pedri to usłyszeli, uderzyli się otwartą dłonią w czoło. Stwierdzili, że oni również z nami polecą tak samo jak Vito, bo kilka dni relaksu im się przyda. Zapowiadał się świetny wyjazd jednak nie wiedziałam jeszcze o jednym ważnym aspekcie o którym dowiedziałam się dopiero na lotnisku...

***

Zerknęłam szybko na ekran swojego telefonu i zestresowana stwierdziłam, że reszta znajomych spóźniała się na umówioną godzinę. Tylko Mateo przyszedł na czas i towarzyszył mi na lotnisku.

— Przysięgam, że pozabijam ich własnymi rękoma. — Mruknęłam pod nosem i jak niespełna rozumu chodziłam w kółko, bo nie byłam w stanie wysiedzieć na plastikowych i niewygodnych krzesełkach.

— Zaraz na pewno się pojawią. Nie stresuj się, nie chcę żeby znowu coś ci się stało. — Gdy usłyszałam co powiedział do mnie brunet na moich policzkach pojawił się rumieniec. To było miłe, gdy ktoś się o mnie martwił, a w ostatnim czasie chłopak dawał mi dużo wsparcia.
Odetchnęłam z ulgą, gdy z oddali zauważyłam blondynkę, która biegła w moim kierunku i ciągnęła za sobą wielką walizkę. Oddychała szybko, a jej włosy były w nieładzie przez bieg i dystans który pokonała. Zaraz za nią pojawił się się jej narzeczony oraz dwójka braci. Popatrzyłam na nich z wyrzutem, a gdy zerknęłam na Fernando przygryzłam wargi, by nie wybuchnąć śmiechem. Chłopak miał na sobie biały t-shirt gdzie drukowanymi literami było napisane "I LOVE ROME." Wyglądał jak typowy wujek, który leciał na swoje pierwsze wakacje w życiu.

— Przepraszamy, były korki. — Pilar poprawiła szybko swoje włosy i uśmiechnęła się do nas niezręcznie. — Nie traćmy już czasu. Zaraz mogą zamykać bramki, więc..

— Musimy jeszcze na kogoś poczekać. — Wszyscy byli dosyć zdziwieni, gdy usłyszeliśmy głos Pedro. Przecież byliśmy już w komplecie. Brunet podrapał się po głowie i umiejętnie unikał mojego wzroku.

— Na kogo? — Spytał Vito stając przy swojej narzeczonej i odbierając od niej ciężką walizkę.

— O właśnie idzie.. a raczej idą.. — Odwróciliśmy się w kierunku, którym patrzył piłkarz, a mój puls niemiłosiernie przyspieszył. Ku nam kroczył Pablo, a za nim wesoła Ana. To chyba żarty! To miał być normalny wyjazd, a czuję, że może się skończyć na rękoczynach i wyroku dla mnie. Każdy z nas był zdziwiony łącznie z Pedrim, który ewidentnie nie wiedział o obecności dziewczyny. Gdy para do nas podeszła przywitali się skinieniem głowy. Gavi zatrzymał swój wzrok na mnie i Mateo, który stał kilka centymetrów za mną. Widać było, że nie pała do niego sympatią. Gdy jego brązowe oczy zatrzymały się na moich mogłam przysiąc, że miał ochotę się uśmiechnąć, jednak jego kamienna mina się nie zmieniła. Usłyszałam niezręczny śmiech blondynki.

— No dobrze.. jeśli jesteśmy już wszyscy to chodźmy, bo za chwilę naprawdę zostaniemy na tym lotnisku. — Cała nasza grupa skierowała się w stronę bramek. Gdy niezauważalnie znalazłam się obok Pedriego pociągnęłam go za rękaw bluzy. Chłopak zerknął na mnie przelotnie.

— O co tu chodzi i co oni tu robią? — Szepnęłam tak, by usłyszał mnie tylko i wyłącznie chłopak.

— Przysięgam, że nie wiedziałem o jej obecności. — Odpowiedział, gdy wciskaliśmy w dłonie młodej kobiety nasze paszporty.

— Nie chodzi tylko o nią. Co tu robi Pablo? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?  — Brunet odetchnął zrezygnowany.

— Dowiedziałem się wczoraj wieczorem. Gavi jakimś cudem dowiedział się o wyjeździe i sam kupił sobie bilet. Nie było nawet czasu na rozmowę z nim. — Zmarszczyłam swoje brwi, gdy usłyszałam co powiedział Pedri. Kompletnie nie rozumiałam zachowania Pabla. Najpierw ze mną zrywa, a potem robi wszystko by pojawiać się tam gdzie nasza grupa znajomych. Dodatkowo zabiera ze sobą swoją nową przyjaciółkę. Jednak być może źle to interpretowałam? Być może chce po prostu dobrze bawić się ze swoimi znajomymi i wcale nie patrzy na moje towarzystwo. Ukradkiem zerknęłam na chłopaka, który był kilka metrów za mną, a moje serce znów przyśpieszyło, bo szatyn nie spuszczał ze mnie wzroku. Już kompletnie nic nie rozumiałam.

***

Lot miał trwać godzinę i pięćdziesiąt minut, dlatego szykowałam się na solidną drzemkę. Loty samolotem zawsze mnie nudziły, jednak może nie będzie tak źle, gdy u mojego boku będzie siedzieć Pilar. Nie ukrywam, że moje ciśnienie się podniosło, gdy Ana zajęła miejsce obok Pabla i bez przerwy opowiadała mu coś z uśmiechem na twarzy. Widziałam, jak szatyn czasami przymykał zirytowany oczy i kiwał jej w odpowiedzi głową. Trochę już go znałam i wiedziałam, że nudna rozmowa ciągnięta na siłę niesamowicie go drażniła, a ciągłe gadanie dziewczyny go irytowało. Masz za swoje.

Gdy lot się rozpoczął uniosłam swój wzrok na Fernando, który siedział przed nami i bez przerwy odwracał się w naszym kierunku.

— Wiecie czym się różni koń od koniaku? — Spojrzałam na Pilar, która zdenerwowana przymknęła powieki. — Tym czym rum od rumaka.

Mina Fernando zrzedła, gdy zauważył, że żadna z nas się nie zaśmiała.

— Może coś spaliłem..

— Boże daj mi siłę.. — Usłyszałam szept Pilar i dopiero wtedy delikatnie się uśmiechnęłam.

Dobrze było mieć ich przy sobie.

***

Po przylocie na lotnisko w Rzymie, zapakowaliśmy się do dwóch taksówek i ruszyliśmy w kierunku hotelu w którym mieliśmy zarezerwowane pokoje. Przez cały czas unikałam wzroku Pabla co wychodziło mi całkiem dobrze. Nie dam sobie zepsuć wyjazdu jego obecnością. Będąc już na miejscu i przekraczając próg hotelu musieliśmy jakoś rozdzielić się kto i z kim dzieli pokoje. Przed wylotem poprosiłam Vito, by dzielił pokój z Mateo. Wiedziałam, że narzeczony Pilar dobrze nawiązuje nowe znajomości i jest raczej bezproblemowy, a nie chciałam, by mój przyjaciel ze studiów czuł się niekomfortowo w naszym towarzystwie. I tak się właśnie rozdzieliliśmy: ja i Pilar, Vito i Mateo, Pablo i Pedri. Została nam tylko Ana i Fernando na co starszy z braci uśmiechnął się szeroko. Jednak mina dziewczyny wykazała niezadowolenie.

— Czy nie możemy się jakoś podzielić inaczej? Ja i Fernando ledwo się znamy i... — Dziewczynie nie było dane dokończyć, ponieważ ręka bruneta wylądowała na jej ramieniu.

— Nie martw się koleżanko! Nie bałaganie, jedynie czasami w nocy głośno chrapię, ale jak wsadzisz sobie stopery do uszu to wszystko będzie grało. Jeśli chcesz pożyczę ci ten t-shirt. Lubię się dzielić! — Pilar prawie zachłysnęła się powietrzem, gdy próbowała ukryć swój śmiech. Ana zdenerwowana do maksimum przytaknęła głową, a ja nawiązałam kontakt wzrokowy z Fernando, który uśmiechnął się i puścił mi przy tym oczko. Wiedziałam, że Fer nie przepada za dziewczyną i dokucza jej specjalnie.

W głowie narodziła mi się jedna myśl: muszę zapoznać Fernando z Angelą.

Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz