17

7K 308 336
                                    

- Trafiony, zatopiony - nieszczęśliwy głos Simona dotarł do moich uszu. Zadowolona z siebie zaznaczyłam kilka kratek na swojej kartce. Razem z bratem uwielbialiśmy grać w statki. Zawsze wygrywałam. Nie to co z Angelą w pokera. - Nigdy nie dasz mi wygrać, prawda?

- Musisz się nauczyć grać.

- Tak samo jak ty w pokera? - sześciolatek przyłożył swoją dłoń do ust, gdy zorientował się co powiedział. Prześwietliłam go swoim surowym wzrokiem. Jestem pewna, że Angela zapłaciła mu, żeby to powiedział. Simon uśmiechnął się w moją stronę niewinnie.

Zakończyliśmy naszą grę, ale mój młodszy brat nie zdążył opuścić pokoju, ponieważ do środka weszła zadowolona Alba. Czy ona nauczy się kiedyś pukać?! Zauważyłam w jej ręce dwie koszulki i jakieś pliki kartek. Zauważyłam, że to jakieś bilety. Poczochrała mojego brata po jasnych włosach i usadowiła się obok niego na łóżku.

- Co powiesz na to, by kibicować dzisiaj Pablo podczas meczu? - brunetka zadała pytanie Simonowi. Zmarszczyłam swoje brwi. Nie miałam pojęcia, że Barcelona gra dzisiaj mecz. Zadowolony chłopiec pokiwał ochoczo głową i z błyskiem w oczach spojrzał na mnie.

- Jak super! Pójdziemy razem na mecz! - brat podbiegł do mnie wtulając się w moje nogi. Nie miałam pojęcia, jak odmówić i wybrnąć z tej sytuacji. Wiedziałam, że kibicowanie na meczu, równa się ze spotkaniem z Gavim, którego miałam unikać.

- Simon - ukucnęłam przy nim i spojrzałam w jego niebieskie oczy, które były identyczne jak moje. - Nie wolisz porobić czegoś innego? Możemy pójść gdziekolwiek zechcesz - chłopczyk spojrzał na mnie z niezrozumieniem.

- Masz rację, już wiem gdzie chcę iść - blondyn udawał, że się zastanawia. Byłam zadowolona, że mój plan zadziałał. - Chcę iść na mecz!

Rozszerzyłam w szoku swoje oczy. Kiedy ten maluch stał się taki cwany? Zdecydowanie spędził za dużo czasu z Gavim.

- To nie wszystko! - Alba wstała z łóżka i zbliżyła się do mojego brata. - Pablo kazał mi to przekazać. Mówił, że jest specjalnie dla ciebie - brunetka wyciągnęła w jego stronę koszulkę. Chłopiec z niedowierzaniem chwycił w dłonie koszulkę z numerem trzydzieści i nazwiskiem piłkarza.

- Naprawdę? - Simon wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Nie cieszył się tak nawet z nowych zabawek, które zawsze dostawał na święta i swoje urodziny. Alba pokiwała głową i wyciągnęła w moją stronę drugą koszulkę. Z niezrozumieniem ją chwyciłam i zlustrowałam ją wzrokiem. W swoich rękach trzymałam koszulkę z numerem trzydzieści i napisem "arogancki idiota". Dokładnie ta, którą Gavi miał podczas swojego meczu, gdzie przegrałam z nim zakład.

- Mówił, że ta jest dla ciebie. Chciał ci je przekazać wczoraj, ale podobno szybko uciekłaś z domu - prychnęłam zirytowana na jej słowa.

- Wcale nie uciekłam - tym razem to przyjaciółka roześmiała się w taki sposób, jakby kompletnie nie wierzyła w moje słowa. Podekscytowany Simon zaczął skakać w miejscu.

- Nie mogę uwierzyć! Idę powiedzieć mamie! - sześciolatek wybiegł z mojego pokoju, a ja złowieszczo spojrzałam na brunetkę.

- Słuchaj, nie mam pojęcia co takiego zrobił ci Gavi i dlaczego nie chcesz iść na mecz, ale zrób to dla Simona - westchnęłam ciężko i odłożyłam koszulkę na łóżku. Alba miała rację. Odkąd mój młodszy brat poznał piłkarza, jestem pewna, że jego największym marzeniem jest pójście na jego mecz i zobaczenie tego wszystkiego na żywo. Spojrzałam zrezygnowana na dziewczynę i kiwnęłam głową, czym dałam jej znak, że zgadzam się, by pójść na mecz. Oczywiście robię to tylko dla Simona.

Broken| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz