Rozdział I

538 24 6
                                    

To był całkiem normalny dzień. Nic nie wskazywało na to, że akurat dzisiaj jedna wiadomość odmieni życie najprawdopodobniej wszystkich ludzi. Ale od początku...

To był zwyczajny poranek. Lyra właśnie skończyła pakować się do szkoły po kolejnej nieprzespanej nocy, spędzonej na pracy nad swoim nowym, nanotechnologicznym strojem, lub jak to jej przyjaciele mówili "wysadzaniem siebie i różnych rzeczy w powietrze". Nie zaprzeczała jednak słuszności tych słów, wiedziała że kryje się w nich ziarnko prawdy. Nie raz zdarzyło jej się coś wysadzić w powietrze i bardzo często wychodziła z tego z lekkimi obrażeniami. Ale żyła, a to się liczy. Miała głowę pełną pomysłów, jednak nie była wstanie zrealizować większości z nich, z powodu za małej liczby materiałów. 

- Lyra, jak nie wyjdziesz za 5 minut z domu to spóźnisz się do szkoły, znowu - odezwał się głos z brytyjskim akcentem z zegarka dziewczyny.

Nastolatka przewróciła oczami. Codziennie, za każdym razem JANAI mówiła to samo. Sama ją taką zaprogramowała, ale nie zmieniało to faktu, że sztuczna inteligencja potrafiła być wnerwiająca. Towarzyszyła jej już od kilku lat i za nic by nie zrezygnowała z jej towarzystwa, ale Nai czasami naprawdę zachowywała się jak nadopiekuńcza starsza siostra, co było zwłaszcza widać podczas nocnych wypraw. 

Lyra szybko chwyciła w rękę plecak i wyszła z pokoju. W kuchni zabrała ze sobą kanapkę, którą zapakowała jej Carla. Carla Malloy była prawną opiekunką dziewczyny, ale z powodu nocnej zmiany w sklepie często się mijały. Jak dziewczyna wracała, to kobieta odsypiała noc. Jedynie wieczorem udawało im się znaleźć czas na wspólną kolację, tuż przed jej wyjściem. Nastolatka próbowała znaleźć sobie jakąś pracę, ale prawie nikt nie chciał przyjąć szesnastolatki bez żadnego doświadczenia, nieważne jak bardzo byłaby mądra. Carla wiedziała, że dziewczyna mimo ogromnej wiedzy często zapominała o takich zwykłych rzeczach jak sen czy jedzenie. Na szczęście było parę osób, które jej o tym przypominały.

Przy wyjściu zerknęła w lustro wiszące w przedpokoju. Szybko przeczesała długie do łopatek, brązowe włosy, które po nocy spędzonej na pracy nie wymagały zbyt dużo pracy. Skrzywiła się lekko na widok sińców pod oczami, wiedziała że jej przyjaciele nie będą zadowoleni z tego, że znowu nie spała w nocy, ale dziewczyna nie potrafiła nic wstanie poradzić na nawracające ciągle koszmary.

Po drodze zatrzymała się, żeby kupić kawę, bez której funkcjonowanie po nieprzespanej nocy byłoby bardzo ciężkie. Miła sprzedawczyni już ją dobrze znała, więc zawsze, gdy widziała ją przez witrynę kawiarni to szykowała jej ciemną mocną kawę na rozbudzenie. Poczuła wibracje zegarka, które przypomniały jej o tym, że powinna się pośpieszyć. Ruszyła więc biegiem, ściskając pewniej kubek z gorącym napojem. 

Wpadła przez główne wejście do szkoły wręcz równo z dzwonkiem, na co recepcjonistka lekko się zaśmiała. Wszyscy uczniowie, nauczyciele i pracownicy w szkole znali Lyrę oraz jej zamiłowanie do kawy i tendencję do wiecznego "przychodzenia idealnie na czas". Zdecydowana większość osób ją lubiła, nauczyciele za jej wiedzę i to, że nie przechwalała się nią za bardzo, uczniowie za to, że zawsze była gotowa każdemu pomóc w problemie, a inni pracownicy za to, że po prostu ich szanowała. 

Szkoła pomimo naprawdę wysokiego poziomu nauki nie była zbytnio ekskluzywna. Budynek z zewnątrz nie wyróżniał się niczym szczególnym, ot zwykły budynek z czerwonych cegieł. W środku zaś zwykłe szare korytarze, z szafkami stojącymi po obu stronach korytarza. Władze szkoły wolały wydawać dodatkowe fundusze na najnowszy sprzęt w klasach i różne konkursy naukowe niż na ozdabianie budynku. 

Lyra dosłownie wbiegła przez drzwi do sali od chemii i z trudem wyhamowała na małej odległości między wejściem a biurkiem nauczyciela. Klasa zaśmiała się widząc jej niemal nieudaną próbę utrzymania równowagi. Pan Crew również lekko zachichotał na ten widok. 

Avengers. Rozświetlić ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz