Rozdział XXXIII

313 28 17
                                    

Przykro mi, że tak długo nie było nowych rozdziałów, ale ostatnio mam mało czasu i wena ciągle mnie opuszcza. Postaram wrócić się do w miarę systematycznego publikowania, ale nic nie obiecuję.

Miłego czytania i zobaczcie notatkę pod rozdziałem

***

- Zamknij się i wsiądź do tego samolotu, zanim sam cię tam wrzucę - warknął, lekko już zdenerwowany Tony.

Od 20 minut próbował przekonać przyjaciela, że nic mu nie będzie jeśli zostanie na kilka dni sam. Coraz bardziej czuł się jak nastolatek rozmawiający z nadopiekuńczymi rodzicami.

- Tones, jesteś pewien? Mogę to jakoś przełożyć - zaproponował Rhodey, choć oboje wiedzieli, że to nie była prawda.

Spotkania dotyczące Porozumień były ostatnio o wiele rzadsze niż by chcieli, więc mieli jeszcze mniej okazji do przekonania innych do swoich racji. Z powodu incydentu na ostatnim takim spotkaniu Tony miał oficjalny zakaz wstępu przez czas nieokreślony, dlatego Rhodey musiał pojechać tam sam. Normalnie nie stanowiłoby to żadnego problemu, ale tak się akurat złożyło, że zebranie odbywało się w dzień urodzin Tony'ego. Od czasu tej bardzo nieudanej imprezy z 2010 przyjęcia odbywały się jedynie w ich małym gronie. Jednak tym razem nie było nikogo z kim można by było świętować; Avengers się rozpadli, Pepper i Happy z powodu burzy utknęli w Japonii, a Rhodey musiał lecieć na spotkanie.

- Zawsze mógłbyś ją zaprosić - odezwał się były żołnierz, jakby czytając w jego myślach.

- Młoda jest dzisiaj zajęta z Piratem jakimiś sprawami w Tarczy - odpowiedział, próbując sprawiać wrażenie, że go to nie obchodzi.

W końcu był tylko jej szefem/mentorem i nastolatka nie musiała przesiadywać w Wieży każdego dnia, a już zdecydowanie nie musiała zdawać sobie sprawy z jego dzisiejszych urodzin.

- A powiedziałeś jej co jest dzisiaj? Może chciałby przyjść, ale nie zdaje sobie sprawy albo nie wie, że może?

- Może... Ale i tak na pewno jest już w Triskelionie, a ty powinieneś już dawno być w drodze na spotkanie.

- Tony...

- Idź już. Będziemy świętować kiedy wrócisz, razem z Pepper i Happy'm.

- Dobra - w końcu odpuścił. - Jakby coś się działo albo gdybyś po prostu chciał pogadać to dzwoń bez wahania.

- Jasne. Pa, Dziobaku.

- Trzymaj się, Tones. I wszystkiego najlepszego - z tymi słowami wsiadł na pokład samolotu i już po chwili rozległ się dźwięk uruchamianego silnika.

Tony patrzył jak samolot odlatuje, stając się coraz mniejszą kropką na horyzoncie. Kiedy tylko całkowicie stracił go z oczu, wszedł do samochodu i wrócił do Wieży. Ignorując wszystko inne, od razu skierował się do warsztaty, mając ogromną ochotę wysadzić coś w powietrze.

- Fri, włącz tryb "nie przeszkadzać" - rzucił i zaczął pracować.

***

Lyra siedziała w biurze dyrektora Tarczy i z lekkim zaniepokojeniem zerkała co chwilę na ekran zegarka. Powinna teraz poprawiać firewalle w bazie, ale nie mogła się skupić nawet w najmniejszym stopniu. Pan Stark zazwyczaj odpisywał na jej wiadomości w rekordowym tempie, bez względu na to czy był w warsztacie czy na spotkaniu z prezydentem, a teraz czekała już ponad 40 minut i nie wyglądało na to, by w najbliższym czasie miał zamiar odpowiedzieć.

- Dobra. Co się dzieje, Malloy? - nie wytrzymał w końcu Fury, który od kilkunastu minut się jej przyglądał. - Od dłuższego czasu nic nie napisałaś i w kółko gapisz się w zegarek. Miałaś pomóc w poprawieniu zabezpieczeń, a nie korzystać z darmowego internetu.

Avengers. Rozświetlić ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz