Jesteśmy już za połową książki. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko to mi minęło. Prawdę mówiąc kilka razy chciałam się poddać, ale cieszę się, że ostatecznie tego nie zrobiłam.
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Przypominam, że przy 15 gwiazdkach jest dodatkowy rozdział.
***
Przez kilka kolejnych dni Lyra wdrażała się ponownie w rytm spotkań w wieży. Praca w laboratorium była najlepszymi chwilami w ciągu dnia, a kilka razy nawet udało jej się zejść i pomóc innym pracownikom. Poza stażem już kilka razy zostawała na kolacje z czego, jak się wydawało, cieszyli się wszyscy mieszkańcy. Pod ich wpływem, zwłaszcza Pepper, nastolatka zaczęła dbać o sen i posiłki. W szkole również było wszystko w porządku, aż do pewnego dnia, w którym jedno ogłoszenie zniszczyło cały jej dobry nastrój.
-Dzień karier?! Ze wszystkich możliwych rzeczy muszą właśnie tą zorganizować?! Jakby nie można było zrobić jakiegoś konkursu czy czegoś w tym stylu!
Od 10 minut Maya była zmuszona wysłuchiwać narzekań Lyry. Dziewczyna miała naprawdę ogromną cierpliwość i wiedziała o stracie przyjaciółki, ale zaczynało ją to powoli męczyć.
- AL, uspokój się - powiedziała. - Wiem, że nie cierpisz tego dnia, ale krzyczenie nic ci nie da.
- Ja wiem - westchnęła i, w końcu, zrezygnowana usiadła na łóżku, koło przyjaciółki. - To po prostu irytujące. Nie wiem czemu aż tak na to zareagowałam, przecież ten dzień jest co roku.
Chociaż prawda była taka, że obie zdawały sobie doskonale sprawę czemu w tym roku jest inaczej. Ten rok był pierwszy po jej śmierci i zdecydowanie nie było to łatwe. Lyra może i nie miała normalnej rodziny, ale na dniu karier nigdy nie była dotychczas sama. Zwłaszcza, że Kristie, która na pewno z kimś przyjdzie, za nic nie przegapi okazji do dokuczania Lyrze.
- Możesz po prostu nie przychodzić - zauważyła Maya.
- Już obiecałam panu Crew, że pomogę mu z uruchomieniem sprzętu na apelu, bo ostatnio coś szwankował.
To w sumie nie było nic nowego. Od dłuższego czasu, kiedy tylko wszyscy poznali się na umiejętnościach technicznych nastolatki, Lyra była proszona o różne drobne naprawy, np. komputerów w salach. Poza tym każdy wiedział, że obietnice traktuje bardzo poważnie, czego przykładem było to, że przyszła raz do szkoły z niemal 40 stopniową gorączką, tylko po to, by pomóc Johnowi w przygotowaniu do testu.
- Możesz trzymać się mnie i Johna. Jeśli będziemy z rodzicami może Kristie nic nie powie - zaproponowała Maya, choć szczerze w to wątpiła.
- Może... Mniejsza o to. Najwyżej nawieję po apelu. Powinnam dać radę.
- To nie tak, że nigdy tego nie robiłaś - mruknęła pod nosem, na co Lyra posłała jej psotny uśmiech.
Po tej uwadze ich rozmowa zeszła na inne tory. Maya była naprawdę bardzo dobrym słuchaczem i nigdy nie zdradziłaby czegoś co zostało jej powierzone w sekrecie. Właśnie dlatego to częściej jej, a nie Johnowi, Lyra opowiadała o tym co porabiała w wieży Avengers. Bardzo cieszyła się szczęściem przyjaciółki, ponieważ wiedziała, że ostatnie lata były dla niej naprawdę ciężkie.
W pewnym momencie ich rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego powiadomienia na telefon Lyry.
***
Dyrektor Fury
Malloy, masz teraz kilka godzin?Shadow
Zależy na coDyrektor Fury
Potrzebuję porady w kwestii
systemu zabezpieczeń Triskelionu
CZYTASZ
Avengers. Rozświetlić ciemności
FanfictionLyra Malloy to dla większości jedynie bardzo mądra nastolatka, ale w rzeczywistości jest również superbohaterką, która pomaga ratować ludzi przed różnymi niebezpieczeństwami. Jednak jedna wiadomość całkowicie zmienia jej życie. *** Większość postaci...