Rozdział XXXIX

169 18 7
                                    

- To będzie koszmar - stwierdziła Lyra. - Absolutny, totalny koszmar.

- Dramatyzujesz - przewrócił oczami John, a Maya pokiwała głową na znak zgody.

- Sorki. Po prostu ten dzień będzie okropny - usiadła z westchnieniem na kanapie.

- O dniu karier też tak mówiłaś i z tego co pamiętam to świetnie się ostatecznie bawiłaś - trafnie zauważyła Maya.

- Właśnie, Al. Poza tym zawsze możesz poprosić Starka, żeby wpadł...

- Nie ma szans! - przerwała mu natychmiast.

Dwójka jej przyjaciół tylko wymieniła zrezygnowane spojrzenia, prowadząc cichą rozmowę między sobą. Lyra tylko przewróciła oczami na ten widok, przyzwyczaiła się do tego w ciągu ostatnich miesięcy, co oczywiście nie znaczyło, że mniej ją to irytowało.

- Daj spokój. Na pewno przyszedłby jakbyś go o to poprosiła.

- I właśnie tego się obawiam. Znając go zrobiłby coś głupiego i wszyscy dowiedzieliby się kim jest, a ja naprawdę nie mam ochoty tłumaczyć skąd znam Ironmana.

- Przemyśl to jeszcze - poradziła jej Maya. - W końcu to dzień ojca.

***

Pepper Stark

Maya
Przepraszam, że przeszkadzam,
ale mam pewną sprawę

Pepper
Wszystko w porządku
O co chodzi?

Maya
Jutro jest w naszej szkole
pokaz talentów z okazji
dnia ojca i wiem, że Lyra 
będzie jedną z niewielu osób,
dla których nikt nie przyjdzie
I chciałam zapytać czy może
pan Stark mógłby się pojawić?

Pepper
Oczywiście
To żaden problem
I tak nigdy go nie ma na
spotkaniach zarządu.
A dlaczego pytasz w imieniu Lyry?

Maya
Bo wiem, że ona sama tego
nigdy nie zrobi, a chciałaby,
żeby pan Stark przyszedł

Pepper
Rozumiem, że ma to
pozostać tajemnicą?

Maya
Oczywiście

***

Kiedy nadszedł kolejny dzień Lyra nie miała nawet najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, nie mówiąc już o wychodzeniu z domu. Jednak obiecała przyjaciołom, że się pojawi, a jej nauczyciele liczyli na to, że weźmie udział w pokazie talentów. Osobiście wydawało jej się to dość głupie, ale nie przyznała tego na głos.

Pochwalenie się swoimi talentami przed rodziną i przyjaciółmi to jedno, ale niektórzy kochali popisywanie się nimi przed wszystkimi tylko po to, żeby zdobyć chwilę uwagi (czytaj Kristie). No i każdy taki konkurs na jakim była kończył się kłótnią rodziców uczniów o to, że werdykt jest niesprawiedliwy i kto tak naprawdę powinien wygrać. Przynajmniej w tym roku nie planowano przyznawać miejsc.

Wyszła z domu i skierowała się do szkoły. Z jakiegoś powodu zawsze gdy nie chciała iść to jakimś cudem przychodziła przed czasem, a kiedy nie przeszkadzało jej to jakoś bardzo spóźniała się. To była ogromna ironia losu.

Jednak gdy już miała wchodzić po schodach prowadzących do budynku rozpoznała pewną postać. Zamrugała kilkukrotnie, ale osoba nie zniknęła tylko stało i przyglądała jej się z wyraźnym rozbawieniem. Podeszła do szybkim krokiem, chcąc upewnić się, że nikt inny go nie zauważy.

- Co pan tu robi? - zapytała, rozglądając się dookoła.

- Wpadłem z wizytą. Domyślam się, że moje zaproszenie zaginęło gdzieś w wirze biurokracji?

Avengers. Rozświetlić ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz