Rozdział XXIV

288 27 10
                                    

Po chwili Fury otrząsnął się z osłupienia i zaczął tłumaczyć szyfr zgodnie ze wskazówkami dziewczyny najnowszą wiadomość. Pozostali obserwowali ekran i zmieniające się na nim symbole. Kiedy została wyświetlona ostateczna wersja wiadomości, wszyscy pobladli, wymieniając przestraszone spojrzenia i jak jeden mąż rzucili się do drzwi. Lyra czuła jak dłoń pana Starka zaciska się na jej przedramieniu i ciągnie w kierunku wyjścia. Jednak nie zdążyli tam dobiec rozległa się eksplozja.

***

Wraz z ogłuszającym wybuchem zatrząsnął się cały Triskelion. Było to na tyle głośne, że Lyra była pewna, że wszystkie osoby w mieście musiały go słyszeć. Z powodu wyostrzonego słuchu dziewczyny całą tą sytuację odebrała o wiele gorzej niż inni. Fala dźwiękowa sprawiła, że na chwilę zupełnie straciła słuch. Gdyby pan Stark jej nie ciągnął pewnie nie byłaby wstanie się ruszyć z miejsca. Cały czas miała wrażenie, że ktoś zrzucił jej na głowę ciężki, mosiężny dzwon - w uszach jej dudniło i cała się trzęsła, co sprawiło, że musiała usiąść na podłodze.

- Stark, leć sprawdzić co się stało! - w końcu zaczęły dobiegać do niej urywki rozmów.

Zamrugała szybko, by przyprowadzić się do porządku, i rozejrzała się po pomieszczeniu. Dawniej stylowe i uporządkowane biuro zamieniło się w zwykłe pobojowisko; potłuczone szkło i gruz z sufitu oraz ścian leżały na podłodze wraz z połamanymi meblami. Grupa osób, które wcześniej pracowały nad złamaniem kodu, mocno chwiała się na nogach, próbując stanąć prosto. Chwyciła wyciągniętą rękę i wstała. Wtedy zobaczyła, że osobą oferującą jej pomoc był nie kto inny jak Nick Fury.

- Żyjesz, Malloy?

- Tak, chyba tak - powiedziała, choć ciągle kręciło jej się w głowie.

- Idź z moimi ludźmi. Wyprowadzą cię bezpiecznie z budynku - powiedział do niej ściszonym głosem, a następnie odezwał się głośniej: - Stark, znajdź tych ludzi i ich powstrzymaj. Hill, dowodzisz ewakuacją, dopilnuj, żeby wszyscy bezpiecznie opuścili budynek. 

- A pan, dyrektorze? - zapytała się agentka.

- Muszę iść po dane do mojego gabinetu.

Coś w tonie jego głosu mówiło, że nie przyjmuje sprzeciwu. Jednak zanim wybiegli Fury chwycił Marię za ramię i gdyby nie wyostrzony słuch Lyry, nie byłaby ona wstanie usłyszeć tego co szepnął jej do ucha:

- Pozwól dziewczynie robić to co uzna za stosowne i nie próbuj jej powstrzymać.

Hill spojrzała na niego dziwnie, nie rozumiejąc o co chodzi, a nastolatka z trudem powstrzymała się od odwrócenia za ramię i zerknięcia na nich. Pomimo starań Fury jednak chyba się domyślił co tak naprawdę ukrywała i postanowił jej pomóc, pokazując jak dużym zaufaniem ją darzył, nawet pomimo jej wieku.

Nie tracąc więcej czasy wszyscy ruszyli, chociaż niektórzy, jak pan Stark, delikatnie mówiąc marudzili. Nastolatka pobiegła za agentką Hill uprzednio rzucając Ironmanowi zaniepokojone spojrzenie. Mężczyzna pokręcił głową, dając jej jasno do zrozumienia, że ma trzymać się z daleka. W żadnym stopniu jej się to nie podobało, ale wiedziała, że nie ma teraz innych możliwości bez ujawniania kim w rzeczywistości jest. Widziała, że agenci mają ją na oku, więc wymykanie się nie wchodziło w rachubę. Na korytarzach mijali innych ludzi; część z nich, wyglądająca jak zwykły personel techniczny, dołączali się do nich w ucieczce. Jednak można było tu również zobaczyć w pełni uzbrojonych żołnierzy, w tym także tych, którzy wcześniej byli w lobby. Wszystkim cywilom nakazywali się ewakuować i kierowali ich di wyjścia z budynku. Wydawało się, że wszystko idzie dobrze, ale wtedy nastąpił wybuch. Nie był on tak głośny jak ten pierwszy, ale tym razem było jasne, że jego źródło znajdowało się na zewnątrz budynku. Kiedy tylko udało im się wydostać na dwór zobaczyli zniszczony odrzutowiec, który jeszcze chwilę wcześniej atakował Triskelion. Drugi cały czas był na niebie i starał się strzelać do budynku, ale nim zajął się już Ironman, więc było jasne, że długo tam nie polata.

Avengers. Rozświetlić ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz