NOWY JORK

2.7K 89 4
                                    

Mia

Oczywiście jak zwykle w moim życiu bywa musiało coś pójść nie tak. Do lotu zostało mi nie mal półtorej godziny. W tym krótkim czasie musiałam przygotować się do lotu, dojechać na lotnisko i przejść przez bramki. Stałam na deszczu i ze niecierpliwieniem wyczekiwałam taksówki, która zdecydowanie była przeciwko mnie, bo spóźniała się już 5 minut. Normalnie nie miałabym z tym problemu, ale nie teraz! Strugi deszczu spływały po mojej parasolce spadając wolno na ziemię. Wkońcu zobaczyłam jak żółte auto podjeżdża obok mnie.

- Pani Bayern? - Zapytał kierowca, a ja kiwnęłam głową jednocześnie składając parasol. - Przepraszam, że tak późno przyjechałem, ale były korki na mieście. Pozowali Pani, że pomogę. - Powiedział biorąc odemnie walizki.

- Dobrze, że już Pan jest. Na lotnisko. Szybko. - Powiedziałam ledwo łapiąc oddech i wsiadając do auta.

Zaraz po tym ruszyliśmy. Kierowca chyba rzeczywiście przeją się tym, że się spóźnił, bo jechał naprawdę szybko. Najwyraźniej był to jego pierwszy dzień w pracy. Było to łatwo poznać po tym, że tak bardzo się starał wypaść jak najlepiej. Zdążyłam się już przyzwyczaić do standardowych kierowców, którzy nie robią sobie nic z faktu, że się spóźnili nawet 20 minut. Ten natomiast przejmował się zaledwie 5 minutami. To prawda dla mnie to było bardzo cenne 5 minut, ale dla innych to takie same minuty jak każde inne. Oczywiście to była też w dużej mierze moja wina, że tak bardzo musieliśmy się spieszyć. To normalne, że były korki przede wszystkim z uwagi na pogodę. A jak powszechnie wiadomo w Londynie pada niemal zawsze. Spojrzałam na zegarek w telefonie 8.48 - szlak mam 42 minuty. Kiedy dotarłam na lotnisko niemal od razu wybiegłam z auta prawie zapominając o bagażach.

- Proszę Pani! - Zawołał kierowca kiedy zobaczył, że chce już się kierować na schody.

Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam młodego mężczyznę wskazującego na moje walizki.

- Matko dziękuję. - Powiedziałam chwytając za bagaż.

- Domyślam się, że nie ma Pani za dużo czasu, ale czy mugłbym zapytać gdzie się Pani tak spieszy i czy warto tak bardzo się tym przejmować? - Zapytał z pogodnym uśmiechem.

- Warto. Lecę zacząć od nowa z czystą kartą. - Mówię i pędzę na schody. - Dziękuję, że tak bardzo mi Pan pomógł. - Powiedziałam szybko i pobiegłam na lotnisko.

Ostatnim żutem na taśmę oddałqwam walizki. Szybko przeszłam przez odprawę i nie czekając długo pobiegłam w stronę bramek. Nie wiem jakim cudem, ale zdążyłam. Stałam w kolejce do samolotu. Wyciągnęłam paszport i czekałam na swoją kolej. W między czasie napisałam do Pani Melody, że u mnie wszystko w porządku i właśnie czekam na wejście do samolotu. Nie wspominałam jej o tym, że nie mogłam się zakwaterować w akademiku. Nie chciałam myśleć jakby na to zareagowała. Jeśli moi opiekunowie prawni, którzy średnio się mną przejmują tak zareagowali to lepiej sobie nawet nie wyobrażać jaka byłaby jej reakcja.

Kiedy już się uspokoiłam tym, że się nie spóźnię mogłam pomyśleć o tym co mnie czeka i jakie emocje mi towarzyszą.
Trochę się bałam ale byłam też podekscytowana. W Końcu wyjeżdżam do miasta moich marzeń i będę się tam uczyć przez prawie cały rok. Jednak obawiałam się moich nowych współlokatorów. Pana Jamesa (bo tak miał na imię właściciel domu.) Znałam tylko z wiadomości. Gdy zdecydowałam się zamieszkać u niego i jego synów wymieniliśmy się numerami telefonów by być w kontakcie. Maił po mnie przyjechać jak będę na miejscu.

Odprawa na szczęście nie trwała długo i po jakimś czasie byłam już w samolocie. Włożyłam słuchawki i odpaliłam sobie playlistę na Spotify. Słyszałam stłumiony głos z głośników o bezpieczeństwie, ale jakoś bardzo nie zwracam na niego uwagi. Wsłuchiwałam się w muzykę i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz