WIADOMOSCI

1.9K 97 52
                                    

Pov Raphael

Ojciec musiał wyjechać do kancelarii w związku z adoptowaniem Mii. Sam nie wiem dla czego akurat tak daleko się zapuszczał skoro miał bardzo zaufanych prawników tu na miejscu, ale tak czy inaczej musiałem objąć stery i zająć się tą wesołą watahą dzikich zwierząt jaką byli moi bracia wraz z Miją.

- Pojedźmy gdzieś - Usłyszałem po raz kolejny lamentujący głos mojego najmłodszego brata.

- Masz tu cały dom ze wszystkim co możesz znaleźć na mieście. Nie wymyślaj proszę cię. - Powiedziałem zirytowany jego dziecięcym zachowaniem.

- To chodźmy razem na kręgle. - Powiedział tym razem William.

- Will oni to jeszcze dzieci, ale nawet ty przeciwko mnie? - Powiedziałem wznosząc oczy do góry i w duchu błagając o cierpliwość do tych bachorów.

- Musimy mieć kogoś po naszej stronie. - powiedział z szerokim uśmiechem Apollo.

- Zrobimy tak: dacie mi w spokoju wszystko ogarnąć i po kolacji pójdziemy na kręgle oraz do sali kinowej. - Odparłem poddając się. - Ale jak usłyszę jakąś kłótnie, czy krzyki to, to odwołuje. - Powiedziałem poważnie by nie myśleli , że owinęli mnie sobie wokół palca.

Zobaczyłem tylko ich porozumiewawcze spojrzenia co spotkało się z moim głośnym westchnieniem. Szybko jednak wziąłem kawę z blatu i poszedłem na górę.

W gabinecie czekało na mnie sporo roboty. Powinienem być zły na ojca, że zostawił mnie z tym wszystkim samego, jednak się już do tego przyzwyczaiłem. Wiedziałem, że prędzej czy później sam będę musiał zarządzać tym imperium władzy, więc takie sytuacje tylko mnie uczyły jak mam wtedy postępować. Usiadłem za biurkiem i wziąłem się za leżącą na nim stertę papierów. Zacząłem je wertować, kiedy dobiegł mnie odgłos pukania do drzwi. Chwilę później staną w nich mój ochroniarz.

- Panie Blite Panienka Mia chciała by z Panem porozmawiać. - Powiedział swoim monotonnym profesjonalnym głosem.

- Niech wejdzie. - Powiedziałem równie spokojnie, jednak nie czułem spokoju. Oczekiwałem wyjaśnień od Mii dlaczego przyszła do prawego skrzydła.

Sekundę po tym drzwi otworzyły się trochę szerzej, a w nich stanęła drobna sylwetka dziewczyny. Obserwowałem każdy jej ruch. Ostrożnie weszła do środka, a gdy już była w gabinecie ochroniarz zamkną za nią drzwi.

- Mia? - Zapytałem zaniepokojony, bo jej postawa wskazywała na to, że nie chciała tu przyjść. Co oznaczało, że miała ku temu ważny powód.

- Przepraszam, że przychodzę tutaj do ciebie. Wiem, że nie mogę tu wchodzić, ale...dostałam jakąś dziwną wiadomość - Powiedziała podchodząc trochę bliżej i kładąc mi na biurku swój telefon z wyświetloną wiadomością: 7;)

Nic więcej. Tylko cyfra 7 i ten uśmieszek. Chwicilem jej komórkę i spojrzałem z widoczną aprobatą na dziewczynę przede mną.

- Widzę, że zaczynasz się powoli odnajdować w naszym świecie. Bardzo dobrze zrobiłaś przychodząc prosto do mnie. - Powiedziałem z dumą szybko jednak spoważniałem. - Chociaż przyjście tutaj było ryzykowne. Następnym razem w podobnej sytuacji lepiej poszukaj Willa.

- Jasne. Przepraszam. Trochę się tym przestraszyłam i to było pierwsze co mi przyszło do głowy.

- Zaraz poinformuję o tym tatę. Postaram się też namierzyć numer, który do ciebie pisał. Jeśli znowu da on o sobie znać: napisze do ciebie, albo zadzwoni masz zachować się dokładnie tak samo jak teraz. Chyba, że ja, albo Will będziemy po za biurem. Wtedy masz przyjść do nas i nie pchać się tutaj. Jasne? - Zapytałem by upewnić się, że wszystko rozumie.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz