ELEMENTY UKŁADANKI

2.4K 98 19
                                    

Pov Mia

Siedziałam na fotelu w bibliotece i czytałam jedną z tysiąca książek, byłam zafascynowana nową lekturą i prawie zapomniałam o rozmowie, którą musiałam odbyć z Panem Jamesem przed wyjściem w sobotę do Emily. Odwlekałam ją najdłużej jak tylko się dało. Wiązało się to z tym, że bałam się jego reakcji oraz nie byłam na to gotowa. Wiedziałam, że nie mogę z tym tak długo zwlekać bo już jutro zaczynał się weekend. I o to nadszedł ten nieunikniony dzień. Miałam przygotowaną rozmowę od a do z. Choć wiedziałam, że mogę być najbardziej na świecie przygotowaną osobą, ale jeśli Pan James powie nie to znaczy nie. Postanowiłam więc nie ryzykować i nic mu nie mówić o Jacobie, który również ma tam być.

- Mia tata cię prosi do siebie -powiedział Will, który właśnie wszedł do biblioteki.

Ja posłusznie podniosłam się z fotela i poszłam za nim w kierunku salonu. Na kanapie siedział Pan James.

- Mia masz do mnie sprawę prawda? -zapytał rzeczowo

- Tak, chciałam się Pana zapytać czy mogę iść jutro do znajomej.- powiedziałam nie śmiało bojąc się jego reakcji. Sama nie wiem czemu tak się go bałam. Nigdy nie dał mi powodu bym się tak czuła. Jednak czasami piła od niego taka aura nie pokoju, która sprawiała, że włosy stawały mi dęba. Taką właśnie aurą emanował ojciec chłopców w tym momencie.

- Kim ona jest? -zapytał i lekko zmarszczył brwi.

- Emily Swallow- odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- Czy po za Emily będzie ktoś jeszcze?

- May Daffodil. -powiedziałam nic nie wspominając o chłopaku.

Po tych słowach Pan James spojrzał na swojego syna, który stał nie daleko. Pewnie sprawdzał czy dziewczynom można ufać. Dopiero po reakcji syna skinął głową.

- Nie widzę przeciwwskazań byś mogła pójść do swoich koleżanek. Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Co będziecie tam robić?

- Będziemy się uczyć bo w poniedziałek mamy sprawdzian z hiszpańskiego.- odpowiedziałam. Co nie do końca było kłamstwem. Naprawdę mieliśmy test z hiszpańskiego i pewnie będziemy się do niego uczyć. Jednak to nie był główny cel naszego spotkania.

- Cóż Mia naturalnie możesz iść jutro do znajomych. Po śniadaniu, któryś z moich synów cię odwiezie. Czy to wrzysrko?

- Tak, dziękuję Panu bardzo- powiedziałam z miłym uśmiechem na twarzy.

- Nie masz za co mi dziękować. Z mojej strony to wrzysrko jeśli nie masz więcej pytań pozwolisz moja droga, że już pójdę do gabinetu.

- Jasne nie będę Panu przeszkadzać - pożegnałam się i poszłam w stronę galerii bo przed spotkaniem musiałam się jeszcze czegoś upewnić.

Przed wejściem do pomieszczenia sprawdziłam czy niedaleko nikt się nie kreci. Gdy się tu wprowadzałam nikt mi nie pokazywał galerii więc postanowiłam nie pokazywać, że się o niej dowiedziałam i, że do niej przychodzę. Na całe szczęście teren był czysty. Wślizgnęłam się więc do środka i zamknęłam po cichu drzwi. Tym razem nie rozglądałam się po wszystkich obrazach jakie tu wisiały. Poszłam prosto do dzieła przedstawiającego rodzine Blite. Nie stety nie znalazłam tam żadnej daty czy czegoś podobnego. Postanowiłam więc zrobić zdjęcie portretowi rodziny by pokazać je reszcie. ~Może oni coś na nim zobaczą~ pomyślałam.
Kiedy już skończyłam robić szczegółowe zdjęcia dzieła musiałam wyjść stąd nie postrzeżenie.
Delikatnie wychyliłam głowę przez drzwi by upewnić się, że nikogo nie ma. Miałam niesamowite szczęście bo nikt nie przechodził tedy kiedy tu wchodziłam jak i wtedy kiedy stąd wychodziłam. Szybko opuściłam galerię ponieważ chciałam jeszcze zjzec do biblioteki.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz