CZTERY PRZYJAŹNIE

2.6K 91 35
                                    

James

Byłem bardzo zaniepokojony tym że ten skurwysyn tak szybko zaczął się interesować Mią. Niby było mi to na rękę, bo mogłem szybciej wcielić w życie swój plan, ale co jeśli on mnie przyjrzał i teraz tylko udaje. Nie, jest na to za tępy.

Zszedłem na dół by porozmawiać o tym z Raphelelem. Kiedy tam dotarłem zobaczyłem moich chłopców i Mię.

- Czy to dres Matthiasa - zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy

- Tak, kazali mi się przebierać- powiedziała z wyraźnym nie zadowoleniem

- Założyła krótkie szorty i top- poskarżył mi się Matthias.

Ucieszył mnie fakt, że nie pozwolili jej tak wyjść i mój syn dał jej swój dres. Wyglądała uroczo. Była to naprawdę urodziwa nastolatka więc nawet w za dużym męskim dresie ładnie wyglądała. Jej brązowe włosy były spięte w wysokiego kucyka a czarne oczy wpatrywały się we mnie. Widząc ją było mi trochę wstyd za samego siebie, że chce ja tak perfidnie wykorzystać.

- Raphael potrzebuje Cię w pracy- powiedziałem stanowczo kierując te słowa do mojego najstarszego syna.

- W porządku Will pilnuj ich. –
Gdy to powiedział ruszył za mną do gabinetu.

- O co chodzi tato? - zapytał z wyraźnym niepokojem.

- O Miję - Powiedziałem krótko

- O co im kurwa chodzi. Czemu tak się jej uczepili?! - powiedział zdenerwowany

- Nie wiem tego. Jednak mam informacje, że ma na jej punkcie "obsesję" Zaczynam myśleć że ta mała może coś wiedzieć o naszym świecie. - A to by mi tylko zaszkodziło.

- Myślisz, że może być ich wtyką?- zapytał z ciekawością, ale i niepokojem.

- Nie no co ty raczej by nie planował skrzywdzić własnej pracowniczki. - Powiedziałem chociaż po tym zjebie można się spodziewać wszystkiego. - Ale ostrożności nigdy nie zawiera więc lepiej mieć ją na oku.

- To o czym konkretnie mówisz? - dopytywał z ciekawością.

- Może... sam nie wiem może Ci jej rodzice biologiczni albo zastępczy są u nas. - Zastanawiałem się na głos.

- A nie możesz tego sprawdzić? - Zadał to pytanie jakby to była najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Nie dziwiłem mu się, bo sam też odrazu o tym pomyślałem.

- Wiesz w bazie danych nie mam ich nazwisk jednak mogą działać pod pseudonimem. - Powiedziałem sprawdzając to na komputerze

- Zamierzasz się z nimi spotkać? - Dopytywał

- Sam nie wiem. Na razie Mia jest moim priorytetem. Gdzie mieliście jechać? ‐ Powiedziałem by zmienić temat.

- Do sklepu kupić jakieś ubrania do szkoły. - Odpowiedział obojętnie.

- No to w porządku – Powiedziałem tylko wpatrując się w przestrzeń.

- Masz jakiś plan by chronić Miję? - Zapytał. Najwyraźniej dla niego to jeszcze nie był koniec tematu. - Przynajmniej do czasu?

- No cóż tylko podstawy. – Odparłam jednak moje myśli były skupione zupełnie na czym innym.

- To nie za mało? – Dopytywał przejęty. Najwyraźniej jemu też było szkoda tej małej. Nie dziwiłem mu się. Nie powiem, że nigdy nie wykorzystywałem ludzi, bo to byłoby kłamstwo, ale raczej unikałem wykorzystywania do własnych celów dzieci.

Mia

Dzisiaj było rozpoczęcie roku szkolnego. Obudziłam się o 8.00 a uroczystość miałam na 10.00 więc miałam trochę czasu. Odświeżyłam się i przebrałam w stylizacje jaką mi wybrał Apollo. Stwierdził, że kupi mi ją wczoraj i bez dyskusji miałam ją włożyć. Była śliczna więc nie zamierzałam się o to kłócić . Gdy się przebrałam, wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół. Tam spotkałam Apollo i Matthiasa, którzy byli ubrani w białe koszule i czarne spodnie.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz