COŚ JEST NIE TAK

2.2K 108 32
                                    

Pov Mia

Kiedy wróciłam ze szkoły nie było nikogo po za Agnes. Uznałam to za nic nadzwyczajnego więc poszłam do siebie na górę. Jednak zorientowałam się, że coś jest nie tak dopiero wieczorem. Kiedy to zaszłam się w swoim pokoju i wciśniętam w fotel pod kocem z ciepłą herbatą. Aktualnie byłam w innym świecie z nowej książki przez co nie zauważyłam która jest godzina. Jednak gdy skończyłam czytać była 22:34 Zawsze o tej porze byłam już po o
kolacji na którą wołał mnie Pan James albo któryś z chłopców. Postanowiłam jednak nie zawracać tym sobie głowy. Stwierdziłam, że może mieli jakiś ciężki dzień albo po prostu musieli coś załatwić w pracy.

Nazajutrz gdy zeszłam do kuchni zobaczyłam siedzących przy stole Matthiasa i Apolla nic nie powiedzieli gdy mnie zobaczyli. Jeśli chodzi o tego starszego o rok to nie było nic dziwnego. Jednak reakcja Apolla była dość dziwna. Zawsze mówił do mnie jakimś pieszczotliwym przezwiskiem i czochrał mnie po włosach. Stwierdziłam, że pewnie jest zmęczony. Zresztą na takiego wyglądał był rozczochrany, oczy miał podkrążone a myślami był w innym świecie. Uznałam więc, że nie ma sensu nawiązywać z nimi jakiejkolwiek rozmowy. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść moje śniadanie.

Kiedy jechaliśmy w samochodzie panowała grobowa cisza. Gdy trwaliśmy w milczeniu zaczęło mi brakować naszych wyjazdów do szkoły kiedy to Apollo włączał na maksa radio. I śpiewał największe hity. Za to ja z tyłu zwijałam się ze śmiechu bo strasznie fałszował.
Gdy dojechaliśmy do szkoły odrazu się rozdzieliliśmy. Nie musiałam szukać sposobów by jakoś uniknąć ich towarzystwa. Mogłam iść gdzie chcę a oni w to nie ingerowali. I akurat ten aspekt bardzo mi się podobał.
Kiedy zadzwonił dzwonek na lunch poszłam do stołówki jednak nie usiadłam z Blitami tylko ze znajomymi. Oni nic nie powiedzieli siedzieli na swoim miejscu i cały czas myślami byli gdzieś indziej. Nie wiedziałam co się stało. Przecież zaledwie wczoraj bawiliśmy się jak prawdziwe...rodzeństwo. A dziś nawet nie rozmawiamy. Coś musiało się wydarzyć. Coś ważnego i trudnego. Coś o czym nie miałam pojęcia.

Dni mijały a ja przyzwyczaiłam się do nowej rzeczywistości. Budziłam się z budzikiem w telefonie, ogarniam się, szłam na śniadanie, które jadłam w milczeniu. W aucie uczyłam się na lekcje albo czytałam książkę. Jednak choć bolała mnie strata kontaktu z rodziną Blite. Były tego plusy. Mogłam w pełni skupić się na naszym śledztwie.
Kiedy dojeżdżaliśmy chodziłam do biblioteki gdzie czekali na mnie znajomi.
A dzisiaj czekali tam na mnie tylko Jacob i Emily no bo May i Sofi zerwały się z lekcji ponieważ nie umiały na sprawdzian z historii.

- Mamy coś nowego? - Zapytał Jacob jak tylko weszłam do środka.

Już chciałam mu odpowiedzieć, że nie. Jednak wyprzedziła mnie Emily.

- Mamy. Ten cały George coś odpisał.

- Gadasz! Co odpisał? - zapytałam podekscytowana.

Emilia spojrzała na mnie z przenikliwym uśmiechem i pokazała mi telefon.

Od Gorge Blite: Witam Pani Swallow od jakiegoś czasu próbuje się z Panią skontaktować. Mam nadzieję, że tym razem się udało. Ja w sprawie Mii Bayern otóż dowiedziałem się, że moja siostra cioteczna została przewieziona z Gracji do Anglii. Nigdy nie potwierdzono, że zostały podpisane dokumenty, które potwierdzają adopcję Mii przez co nie wiadomo z jakiej rodziny pochodzi. Ani czy Mia to jej prawdziwe imię. Wiem, że może to brzmieć jakby mały dzieciak wkręcił się w film przygodowy, ale na dowód moich słów dodaje dwa załączniki. Jest tam potwierdzenie, że Mia rzeczywiście pochodzi z Grecji a przynajmniej tam znaleźli ją Bayernowie.

Gdy skończyłam czytać zatkało mnie. Spojrzałam na zdjęcia załączone do wiadomości. Rzeczywiście na dokumentach wyraźnie było widać, że zabrano mnie z innego stanu.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz