SEN NA JAWIE

1.7K 73 17
                                    

Pov Mia

Pierwsze co zobaczyłam po otwarciu oczu to mój pokój. Co prawda trochę się różnił od tego jakiego go zapamiętałam. Na ścianach, które zawsze kojarzyły mi się z nudną bielą i nadzwyczajnym spokojem wisiały zdjęcia i obrazy z całego mojego życia. Choć nie pamietałam prawie wszystkich momentów przedstawionych na nich. Nie tylko to się różniło cały pokój był... Mój. W każdym milimetrze był urządzony przeze mnie.

Wstałam z łóżka i podeszłam do okna by jak zwykle odsłonić zasłony. Następnie podeszłam do szafy gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka. Garderoba była ogromna i każdy jej centymetr zajmowały drogie markowe ubrania, buty i suknie balowe. Przetarłam oczy, by upewnić się, że nie śnie.

Dalej w szoku podeszłam do jednaj z setek półek wzięłam z niej komplet dresowy w kolorze khaki, związałam włosy w warkocz zostawiając dwa swobodne pasemka opadające mi na twarz.

Jak tylko wyszłam z garderoby do mojego pokoju wpadł Apollo.

- O obudziła się nasza śpiąca królewna - powiedział tak dobrze znaną mi formułkę z perlistym uśmiechem.

- Pol czemu tu się tyle zmieniło? - Zapytałam trochę onieśmielona swoim pytaniem.

On patrzył na mnie ze zdziwieniem i lustrował mnie spojrzeniem, ale nic nie powiedział, bo właśnie do pokoju wszedł Matt.

- Ile ty siedzisz u niej w pokoju miałeś ją obudzić i wrócić- Poskarżył się bratu, a potem spojrzał na mnie. - Zwłaszcza, że ona już jest ogarnięta. - Uśmiechną się i zmierzwił mi włosy na głowie przez co trochę mi się rozwalił warkocz.

Zmierzyłam go spojrzeniem pełnym dezaprobaty. On jednak tylko się uśmiechnął głupkowato po czym dodał.

- Chodzicie na śniadanie a nie tak sobie tu gawędzicie. Ale najpierw braciszku masz dokońćzyć ze mną rozgrywkę. Czekam już 2 minuty za długo żeby cię rozwalić. - Dodał z uśmiechem po czym zabrał Apolla z mojego pokoju, a sam wyszedł zaraz za nim.

Ja natomiast poszłam jeszcze na chwilę do łazienki by poprawić włosy na, których punkcie miałam obsesję, a mój durny brat mi je rozwalił więc wymagały poprawki. Gdy już je ogarnęłam zeszłam na śniadanie. Cały czas jednak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś się zmieniło. Nie chodziło tu taj tylko o mój pokój. W całym domu było jakoś inaczej jakoś bardziej kobieco...

Nagle ją zobaczyłam. Moją mamę siedzącą przy stole i rozmawiającą z tatą.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Uszczypnęłam się raz, dwa, trzy razy, ale obraz nie znikał. Moja mama cała i zdrowa rozmawiała sobie właśnie z moim tatą.

- O dzieciaki jesteście w końcu. Chodzicie, bo wam ostygnie - Zawołała Agnes.

Ja za to nie byłam w stanie zrobić choćby jednego kroku. Stałam jak wryta wpatrując się w kobietę, która przecież nie żyje.

- Lily wszystko w porządku? - Zapytała mnie tak spokojnym i opiekuńczym głosem, który był wręcz przepełniony matczyną troską

- T-tak - Powiedziałam i zmusiłam moje nogi do chodzenia. Nie umknęło jednak mojej uwadze, że wszyscy, ale to absolutnie wszyscy mi się przyglądali.

- Jakie plany na dziś? - Zagaił Apollo dzięki czemu chociaż na chwilę odwrócono ode mnie uwagę.

- Leżenie do góry brzuchem - Powiedział bardzo zadowolony ze swojej odpowiedzi Matt

Jego komentarz sprawił, że sama samoistnie się uśmiechnęłam.
Nasza rozmowa trwała jeszcze jakiś czas a uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy rozmawiałam z każdym z nich. To był mój dom.

Zaginiony skarb (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz