Rozdział 19

409 17 1
                                    

Nastał Ranek. Lila spojrzała na zegarek na ścianie. Godzina 9:13. Po leżeniu chwilę w łóżku postanowiła wstać. Udała się do kuchni na szybkie śniadanie. Następnie postanowiła iż właśnie dziś posprząta dom. Pranie, prasowanie, jakieś małe przemeblowania. Jak postanowiła tak też chciała uczynić. Najpierw pranie. Weszła do pokoju w którym nadal spał Pedri. Pozbierała jego ubrania z podłogi po wczorajszej imprezie I ruszyła z nimi do łazienki. Niosąc je zauważyła iż nie pachną one męskim perfumami. Pachną damskimi.  Dochodząc do łazienki wzięła koszulkę którą chłopak miał na sobie podczas imprezy I powąchała. Damskie perfumy które wcale nie należały do brunetki. W dodatku dostrzegła iż prawie całą koszulka jest ubrudzona czerwoną szminką oraz podkładem. Poczuła wbitą szpileczke w serce. Włożyła ja szybko do pralki I aby nie ulec emocją brała kolejne ubrania I wrzucała do pralki. Spodnie Gonzaleza z imprezy. Na całym ciemnym materiale można było dostrzec brokat. Mnóstwo brokatu. Kolejna szpileczka wbita w serce. W kieszeniach bluzy znalazła coś co już całkiem ją rozbiło. Damskie kolczyki. Przy kolczykach była karteczka.

" Pedrito mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. Tu masz mój numer. Zadzwoń"- przeczytała dziewczyna.
Oparła się o ścianę I zsuneła się. Usiadła I nie miała pojęcia co ma myśleć. Z jednej strony była przekonana że coś musiało dziać się ja tej imprezie. Z drugiej zaś za nic nie chciała dopuścić do siebie tej myśli. Zaczęła płakać. To było zbyt dużo jak na jej cierpliwość.

Godzina 11:14
Siedząc cały czas w łazience na podłodze z twarzą zalaną łzami straciła poczucie czasu. Nagle jej ciężki poranek przerwał głos chłopaka.
- Lilka? Gdzie jesteś? Boże mój łeb- mówił zachrypnietym głosem chłopak.
Dziewczyna postanowiła wstać i powiedzieć mu szybko co myśli.
Udała się do sypialni. Gdy weszła I znajdowała się już bliżej chłopaka dostrzegła na jego ręce ramiączko od biustonosza. Lila nigdy nie dała mu ramiączka. Po chwili na twarzy zauważyła lekkie ślady szminki a na szyji malinkę. Nie wytrzymała. Rozpłakała się potwornie.
- Jak mogłeś..- jedynie co mogła z siebie wydusić. Obruciła się na pięcie zażuciła na swój komplet bluzę i już kierowała się do drzwi.
- Lila co jest O co ci chodzi?- złapał zapłakaną dziewczynę Pedro.
- Ty się jeszcze pytasz? Idź zobacz do lustra jak wyglądasz. Co masz na ręce. Jak wyglądają twoje ubrania. Z kim spedziłeś imprezę co? - powiedziała z potwornie łamiącym się głosem i już przekroczyła próg drzwi.- A ja ci ufałam wiesz?

Powiedziała po czym szybkim krokiem wyszła z mieszkania I szła przed siebie. Otarła szybko łzy jednak wciąż czuła potworny ból. Nie wiedziała gdzie ma się podziać co ze sobą zrobić. Szła wciąż przed siebie. Weszła wkońcu do parku w którym usiadła na ławce I zaczęła płakać.

- Hej Lila. Co.. Co jest co się stało?- usłyszała głos. Podniosła swą głowę i dostrzegła Rose wraz z Gavim.
Na ich widok przetarła szybko łzy.
- u mnie wszystko okej. A wy co randeczka?- zapytała ubierając na swoja twarz sztuczny uśmiech który jednak nie oszukał jej rozmówców.
- Lila co się dzieje?- zapytała głosem pełnym troski dziewczyna. Usiadła obok brunetki i mocno ją przytuliła.
- Pedri. On..- nie wydusiła z siebie nic więcej. Rosa wymownie spojrzała na Gaviego po czym ten postanowił bez słowa odejść. Koleżanka zaprowadziła brunetkę do auta A nastepnie udały się do mieszkania Rosy.

15 minut później
Były już w mieszkaniu blondynki. Usiadły na kanapie. Rosa wyczekiwała wyjaśnień Lily dlaczego w środku dnia płakała na ławce w parku. Brunetka jedynie spojrzała na dziewczynę. Dopiero po chwili wydusiła
- On chyba... mnie.. zdradził- powiedziała przełykając głośno ślinę.
Rosa patrzyła jedynie na dziewczynę z szeroko otwartymi oczami I niedowierzaniem.
- Ale.. Jak to Cię zdradził?- zapytała.
Lila znów wybuchła płaczem. Rosa mocną ją przytuliła.
Blondynka dostrzegła że telefon dziewczyny non-stop dzwonił. Pedro. A któż by inny. Zapłakana dziewczyna zrzucała jednak cały czas połączenia.

Wieczór godzina 18:30
- Rosa ja nie chcę do niego wracać- powiedziała Lila pijąc herbatę.- za bardzo boli. Nie chce. Nie mogę.
- Spokojnie możesz zostać u mnie ile tylko zechcesz- powiedziała łagodnie uśmiechając się do brunetki blondyna.
Te słowa uspokoiły delikatnie dziewczynę. Rosa dała jej  ubrania do snu. Lila wzięła szybki prysznic i wróciła do salonu. Usłyszała jednak rozmowę Rosy z kimś przez telefon. Chciała obejść to bez podsluchiwania gdyż nie lubiła być wścibska. Jednak plan zmienił się gdy usłyszała swoje imię. Stanęła za ścianą I słuchała.
- Gavi nie. Pod żadnym pozorem. Ona musi teraz odpocząć. Ona nie chce z nim rozmawiać. Nie mieszajmy się. Mnie też boli że oboje cierpią Ale nie możemy. Nie powinniśmy. Dobra ty jedz do niego. Ja muszę kończyć.
Rosa rozłaczyła się. Dostrzegła że za ścianą stoi już wyczerpana z sił Lila.

- słyszałaś?- zapytała że smutkiem Rosa.
- częściowo.- odpowiedziała niby obojętnie Lila.
- Wiem że nie chcesz O nim słyszeć Ale źle z nim. Nie ruszył się nawet na trening. Gavi pojechał zobaczyć co u niego.
Słowa blondynki zabolały Lilę. Martwiła się o chłopaka jednak wciąż powtarzała sobie że sam on sobie na to zapracował.
- może powinnaś z nim porozmawiać.- zaproponowała Rosa.
- Po moim trupie. Nie chce już znać tego człowieka. Myślałam że jest szczery i kochany. A on po tylu przejściach razem I prawie roku bycia w związku potrafi zrobić takie coś.- znów oczy brunetki się zeszkliły.
- Lila ja go nie chce bronić Ale może to nie wygląda tak jak myślisz- powiedziała dziewczyna przytulając Lilę.
- Może i powinnam porozmawiać. Ale nie teraz. Jeszcze nie teraz. Póki co nie chce go widzieć. Muszę odczekać.- powiedziała patrząc wprost na przyjaciółkę.
- jasne, rozumiem to. Chodź idziemy obejrzeć jakiś serial?- zapytała Rosa.
- nie ja odpadam. Dla mnie za dużo dziś się działo. Idę się położyć.- odsuneła się od blondynki sztucznie się uśmiechając I udając się do pokoju w którym miała spać. Usiadła na łóżku i spojrzała na telefon.
Połączenie przychodzące. Pedro. W sumie nie była zaskoczona. Cały dzień do niej wydzwaniał. Patrzyła tylko i wachała się czy aby napewno nie odbierać połączenia. Odrzuciła. Telefon na szafce nocnej. Znowu dzwoni. A niech to. Włączyła go całkowicie. Teraz tylko sen. Może chociaż podczas snu zapomni o tym beznadziejnym dniu który na szczęście już się kończył.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz