Rozdział 23

371 21 2
                                    

Przeprowadzka Lili trwała pełną parą. Pedro wraz z Gavim nosili wszystkie rzeczy do samochodu A Lila I Rosa pakowały je do kartonów. Po kilku godzinach pakowania ruszyli aby je przewieźć.
Dojechali. Po wynoszeniu ich przez pół godziny Lila zbiegła do samochodu po ostatni karton. Gdy wyciągała go niemal go nie upuściła.
*Antonio? A ten tu co?*- pomyślała widząc chłopaka stojącego tuż przed nią.
- Hej widzę że już całkowicie się wprowadzasz. Może pomogę z tym?- powiedział szeroko uśmiechnięty chłopak biorąc od dziewczyny dosyć ciężki karton.
- O dziękuję ci bardzo.- odpowiedziała lekko zmęczona dziewczyna. Zamkła samochód Gonzaleza I udała się w stronę mieszkania.
Gdy weszła przyjaciele byli dość rozbawieni co odrazu podłapała Lila.
- A Ty gdzie masz ten karton? Przecież po coś poszłaś jeszcze do auta?- powiedziała Rosa z rozbawieniem.
- A znalazłam pomocnika. Słuchajcie to Antonio. Mój partner w tańcu.- na te słowa chłopak akurat wszedł do mieszkania szeroko się uśmiechając.
- Siemka wszystkim.- odłożył karton na podłogę i podszedł aby przedstawić się każdemu.
Pablo i Rosa zareagowali w miły sposób odrazu wyciągając tancerza do rozmowy. Lila stanęła za wyspa kuchenna aby nalać coś spragnionym przyjacielom. Wtem dostrzegła ostry wzrok Pedriego który mierzył wzrokiem Antonio. Podeszła z napojami co odrazu ucieszyło wszystkich.
- To co kiedy ta imprezka powitalna?- rzucił szybko Anto.
- Oo imprezka to świetny pomysł- powiedział Pablo upijajac łyka swego napoju.
- Może dziś co?- dorzuciła Rosa z nutką ekscytacji w głosie.
- No w sumie... czemu nie?- po chwili zastanowienia wypaliła Lila.
Cała grupka odrazu się ucieszyła na te słowa. Tylko Pedri siedział trochę jakby przygaszony. Nie odzywał się nic od momentu wejścia tancerza. Brunetka dobrze wiedziała że to właśnie o niego chodzi.

30 minut później
- To do zobaczenia o 19:00- krzyknęła Lila odprowadzajac znajomych na klatkę.
W mieszkaniu został tylko Pedri. Zamkła drzwi i oparła się głową O ścianę patrząc na bruneta. Nastała cisza. Po chwili Pedro zorientował się że oczy brunetki są zawieszone właśnie na nim.
- Co?- powiedział dość pretensjonalnym tonem.
- Jajco.- odpowiedziała szybko z lekkim rozbawieniem I momentalnie usiadła koło chłopaka.- co jest?
- A co się ma dziać? Nic. Wszystko w porządku. Chodź idziemy się przygotować na imprezę trzeba kupić jedzenie, picie i alkohol.- chłopak zaczął wstawać jednak Lila szybko złapała to za rękę.
- Pedri ja serio pytam. Widzę że coś jest nie tak. Mów.
- Po prostu... uhh.. denerwuje mnie ten cały Antonio. Taki pewny siebie. Cwaniaczek. Myśli że może zbajerować każdą. Nie lubię go. Nie podoba mi się jego styl bycia.

Po tych słowach brunetka przez chwilę wyglądała bardzo poważnie. Jednak nie długo Wybuchła śmiechem co rozśmieszyło delikatnie Pedriego.
- No co?- zapytał śmiejąc się przez kamienną twarz.
- No nie lubisz go bo jest taki sam jak ty.- ledwo powiedziała te słowa I znów zaczęła się śmiać.- Ty jesteś zazdrosny!
Chłopak szybko zbliżył się do dziewczyny przez co ta spoważniała.
- Nie jestem wcale zazdrosny. Po prostu nie podoba mi się ten typek okej?- powiedział zbliżając się bardzo blisko Lili na co ta tylko pokiwała głową.
-no dobra może trochę zazdrosny...- dorzucił po chwili.
Po chwili głębokich spojrzeń w oczy brunetka rzuciła
- Dobra jedziemy na te zakupy mamy mało czasu.- na zegarze dochodziła 17:00. Odrazu wstali I pospieszyli do samochodu.

Godzina 18:30
Lila właśnie wtaszczyła ostatnią torbę z jedzeniem.
- Ja idę się umyć. Rozpakuj to proszę- powiedziała i szybkim tempem udała się do łazienki.
Szybki prysznic. Odrazu po nim dziewczyna wzięła się za makijaż. Jeszcze włosy. Te lekko podkręciła na prostownicy. Wybiegła z łazienki do sypialni aby się w coś ubrać. Postawiła na krótką czerwoną sukienkę z delikatnymi falbankami. Do tego wszystkiego złote dodatki I już czuła się jeszcze bardziej kobieco. Dzwonek do drzwi. Pedri szybko otworzył wejście. Jako pierwsi przybyli piłkarze. Torress wraz z Sirą, Fati, Raphinha na czele z Gavim I Rosą. Raphinha również przyszedł z dziewczyną. Rozsiadli się wygodnie w salonie. Lila już zamierzała w ich stronę jednak zatrzymał ją Gonzalez.
- Nie zbyt... seksownie?- powiedział mierząc dziewczynę od góry do dołu.
- yy... nie? Napewno nie. Chodź się bawić- pocałowała szybko bruneta I weszła do kuchni aby zrobić drinki.
Znów dzwonek do drzwi. Tym razem to reszta znajomych Lili. Przywitały się szybko i również otrzymały drinki.
Dzwonek. Antonio. Wchodząc do mieszkania bez słowa udał się w poszukiwaniu gospodyni imprezy.

- Boże jak ty pięknie wyglądasz!- po tych słowach mocno przytulił dziewczynę co ta odwzajemniła. Spojrzenie Pedriego gdyby mogło zabijać zabiło by tą dwójkę. Dziewczyna odsuneła się od tancerza I jemu również podarowała drinka.
Jeszcze kilku znajomych przybyło I zaczęła się imprezka.

Godzina 23:30
Alkohol wypity przez towarzystwo powoli dawał O sobie znać.
- Hej może w coś zagramy?- rzuciła Rosa- Prawda I wyzwanie? Co wy na to?
Cała ekipa entuzjastycznie krzyknęła co oznaczało zgodę. Lila wraz z Pedrim nie byli zwolennikami tego typu gier jednak przez  procenty I dobre towarzystwo wcale nie protestowali. Dali butelkę na mały stolik aby losować. Pierwszy Gavi. Jego wybór to pytanie. Je miała zadawać Ana. Padło na jakieś proste, związane z piłką nożną. Znów kręcenie ii.. butelka na Antonio.
- No to pytanie czy wyzwanie?- powiedział z cwaniackim uśmiechem Pablo.
- pytanie - odpowiedział szybko mężczyzna.
- Fuck Marry Kill do wyboru masz- Gavi przeleciał wzrokiem po wszystkich dziewczynach- Rose , Ane I... Lili.
- O dobra. A więc tak...- podczas wypowiedzi tancerza brunetka delikatnie spojrzała na Pedriego. Jego  ostry wzrok był zawieszony na tancerzu I oczekiwał jedynie na jego słowa.- Kill Ana, za krótko się znamy. Fuck Rosa. A Marry oczywiście Lila.
Brunetka na te słowa lekko się zarumieniła co szybko dostrzegł Pedri I jego szczęka mocno się zacisła. 
- Idę do łazienki wy grajcie dalej- rzucił Gonzalez I wstał.

Lila odprowadziła go wzrokiem jednak nie udała się za nim.
- Lila hej! Pytanie czy wyzwanie?- powiedział pewny siebie Antonio.
- yyy... co? Dobra niech będzie wyzwanie.- powiedziała bezmyślnie Lila nie licząc się z konsekwencjami.
- To zapraszam na moje kolanka- powiedział po czym poklepał po swoich udach.
Całe towarzystwo zrobiło dosyć głośne "ooo!!" co przyciągło uwagę Gonzaleza wychodzącego z toalety.
Brunetka spojrzała szybko na niego A on jakby wiedział co właśnie się szykuje. Dziewczyna wstała i usiadła na kolanach swego tanecznego partnera. Odwróciła szybko głowę aby spojrzeć na twarz swojego chłopaka. Nie był zbytnio zadowolony lecz starał się udawać że wszystko okej. Usiadł I sam zakręcił butelką. Padło kilka wyzwań i pytań I nastał czas na Pedriego.
- Pytanie albo wyzwanie?- powiedziała Lila patrząc na bruneta.
- wyzwanie - rzucił pewnie pijąc łyka drinka.
- No to może...zatańcz jakiś taniec- powiedziała lekko się śmiejąc.
Chłopak odrazu włączył swoją ulubioną piosenkę I zaczął tańczyć. Lila aby dodać mu otuchy zaczęła bić brawo. Lubiła jak tańczył gdyż przypominał jej wtem O pierwszej gali na której wspólnie tańczyli. Według niej chłopak tańczył świetnie. Widziała w nim swojego tancerza od którego nie potrafiła oderwać wzroku.

- Boże jak on tańczy. Lila I że to twój chłopak?- powiedział Antonio dosyć pewny siebie.
Słowa te szybko wyłapał Pedri I momentalnie przestał. Spojrzał na tancerza zabójczym spojrzeniem I zaczął zmierzać w jego stronę. Lila momentalnie wstała z kolan Anto I podeszła do swojego chłopaka mocno go przytulając aby go uspokoić. Jednak to nie do końca pomagało.
- Kurwa słuchaj. Jak Ci coś nie pasuje zawsze możesz wyjść- niemalże krzyknął zdenerwowany Gonzalez.
- Słońce spokojnie.- brunetka złapała chłopaka za rękę i starała się go odciągnąć na chwilę na Balkon.
- A może to Ty wyjdziesz co? W końcu to nie jest twoje mieszkanie?- zaśmiał się jedynie tancerz.
W powietrzu było czuć ogromne napięcie wszyscy zamilkli. Pablo i Rosa chcieli jakoś rozluźnić atmosferę jednak ta z sekundy na sekunde stwała się coraz bardziej napięta.
- Wiesz co? Masz rację. Nie wytrzymam ani chwili dłużej w tym mieszkaniu z takim kretynem. - Pedri wyrwał swoją rękę z ręki dziewczyny I ruszył w stronę drzwi.
- Pedri! Stój! - dziewczyna odrazu ruszyła za nim dogoniła go dopiero gdy był przed budynkiem

- Pedri przecież miałeś zostać na noc. Proszę Cię nie rób zamieszania. Oni I tak już wychodzą.
- Lila, nie. Już dawno mogłaś na to w jaki kolwiek sposób zareagować Ale tego nie zrobiłaś. Pierwsze on cie podrywa potem siadasz mu na kolana a teraz mnie jeszcze gnoji?! Muszę ochłonąć.- powiedział coraz bardziej oddalając się od dziewczyny.
- Pedri! Przecież to tylko głupia gra! To nic nie znaczy!- krzyczała dziewczyna. W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Chłopak na te słowa stanął. Po czym odwrócił się I podszedł do brunetki.
- Głupia gra? A może... to ja jestem dla Ciebie grą co?- powiedział bez zawahania.  Widział łzy w oczach Lili I ten widok sprawił że w jego ciemnych oczach również pojawiły się łzy. Znów się oddalił.

Grą? To był mocny cios dla dziewczyny.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz