Rozdział 32

322 19 0
                                    

Rano godzina 10:12
Kac, Dosyć mocno męczył Lilę która ledwie co otworzyła oczy. Spojrzała na telefon. Masa wiadomości. Od Valentino, Antonio, Rosy, Siry. Jednak  jedna wiadomość była dla niej dużym zaskoczeniem. Pedri. Napisał. Dziewczyna z wrażenia aż usiadła na łóżku. Najwyraźniej zbyt gwałtownie bo jej głowa zaczęła cholernie pulsować. 
"Musimy pogadać. Dziś"
Napisał brunet. Lila średnio pamiętała co działo się po przyjściu jego oraz jego brata na imprezę więc tym bardziej zastanawiało ją O czym Pedro chce rozmawiać.
"Dzisiaj próba O 14. Obecność obowiązkowa"
Wiadomość od Valentino. Świetnie. Mało czasu I dodatkowo kac. Lila mozolnie wygramoliła się z łóżka. Podczas swej porannej czynności była cholernie zamyślona. Chyba nie trzeba wyjaśniać jaki był tego powód. Gonzalez. Wciąż próbowała sobie przypomnieć co działo się gdy dwóch Kanaryjczyków przybyło na imprezę. Od tamtego momentu wszystko pamięta jak przez mgłę.

Godzina 13:36
Lila gotowa do wyjścia przeglądała jeszcze Instagrama. Odpisała też na wiadomość od Pedriego. Brak kontaktu w ostatnim czasie zaowocował tym że teraz bardzo się stresowała na planowaną rozmowę. Brunet miał przyjechać do niej tuż po próbie. Spakowała wodę oraz buty na przebrania I wyszła z mieszkania. Po krótkim spacerze była już na miejscu. Przy drzwiach, jakby oczekiwał właśnie na nią Antonio. Odrazu obdarował ją szerokim uśmiechem.
- Jak tam u najlepszej tancerki?- rzucił przepuszczajac ją w drzwiach.
- Kac więc proszę daruj sobie dzisiaj zbędnych pytań.- odpowiedziała I szybko weszła do środka.

Przez całą próbę Lila była mocno rozkojarzona. Cała sytuację pogarszał jej partner do tańca który to co chwilę rzucał w jej stronę wszelakie komplementy I dwuznaczne zdania.
Na całe szczęście próba nareszcie dobiegła końca. Lila upiła łyk wody I spojrzała na telefon. Woda z jej ust niemal nie znalazła się na podłodze.

Wiadomość od mamy:
"Hej I kiedy przylecicie z Pedrim? W sobotę o 12 jest ślub. Czekamy z niecierpliwoscią"

Świetnie. Lila totalnie zapomniała o weselu kuzynki. I co teraz skoro nawet nie jest w związku z Pedrim. Musi z nim to przegadać koniecznie. Napisała mu wiadomość.
"Możesz przyjechać jestem już po"
Po napisaniu tego ktoś zamknął jej oczy od tyłu. Lekko ją to przestraszyło jednak starała zachować się zimną krew.
- zgadnij kto?- odezwał się dobrze znany głos Antonio.
- Nie rób sobie żartów okej?- pociągła jego dłonie od swych zielonych oczu i odwróciła się do chłopaka. Wmurowało ją. Ten stał z sześcioma czerwonymi różami.- a ty co?
- za niedługo masz urodziny. Przed wczesny prezent. Pozatym może wyjdziemy gdzieś wieczorem?
- dziewczyna miała już odpowiedzieć kiedy zadzwoniła do niej mama.
Rzuciła w stronę tancerza szybkie "dzięki" i przyłożyła telefon do ucha. Szybkim krokiem wyszła z budynku rozmawiając z rodzicielką.

15 minut później
Była już w swoim mieszkaniu. Rozsiadla się na kanapie kładąc kwiaty na blat. Rozmyślała właśnie O weselu kuzynki I rozmowie z Pedrim. Właśnie o wilku mowa. Dzwonek do drzwi. Otwierając nie kryła zdziwienia  gdy to nie Pedri stał w drzwiach A Antonio.
Zmierzyła go pytającym spojrzeniem.
- zgubiłaś jedną różę.- spoglądnął na różę w ręku oraz na dziewczynę.
Dziewczyna zmieszała się jednak wzięła różę i pod pretekstem braku czasu zamkła drzwi. Przy róży była karteczka. Stwierdziła że nie będzie jej teraz czytać. Znów usadowiła się na kanapie. Nie minęło 10 minut i do jej drzwi po raz kolejny zadzwonił dzwonek. Tym razem wiedziała że to właśnie Gonzalez. Odrazu otworzyła. Nie myliła się. Chłopak spojrzał na nią subtelnie.
- Hej- rzucił pierwszy po czym wszedł do mieszkania. Siadając na kanapie w ciszy Lila obserwowała każdy jego ruch.
- Pedri jest sprawa..- powiedziała zniecierpliwiona. Chłopak spojrzał na nią z przerażeniem w oczach co trochę ją rozśmieszyło.- pamiętasz wesele Magdy? Jest w tą sobotę. Jesteś wpisany jako moja osoba towarzysząca... wiem że nie jesteśmy razem Ale wiesz...
Mówiła bardzo szybko i starała unikać się kontaktu wzrokowego.
- No dobra.- rzucił cicho.

Lila wpatrywała się w podłogę.
- wiesz jeśli nie chc... Czekaj co?- podniosła swój wzrok i usadowiła go na brunecie.
- twoi rodzice nie wiedzą że się rozstaliśmy prawda? Nie psujmy im humoru przed tym weselem. Przynajmniej niech się dobrze bawią.-  mówiąc to zciągnął swoją bluzę przez głowę i poprawił szybko włosy.
- naprawdę? Nie przeszkadza Ci to? Że no jest teraz jak jest?- zapytała zdziwiona.
- No... od zawsze mówiłaś że Polskie Wesela to najlepsze wesela więc chcę się przekonać na własnej skórze.- dorzucił cicho zakładając swe ręce na klatce piersiowej.

Lila odetchneła z ulgą I uśmiech aż wrócił jej na twarz. Usiadła obok bruneta.
- To o czym Ty chciałeś gadać?
- słuchaj.. to co ostatnio miało miejsce w klubie... zapomnijmy o tym okej?- powiedział zmieszany drapiąc swój kark.
- A co miało miejsce?- zapytała zdziwiona.
- Nie pamiętasz?- również zapytał zdziwiony.
- No niezbyt- odpowiedziała szybko.
Pedri głośno westchnął.
- całowaliśmy się.- szepnął.

Do brunetki trafiło coś w rodzaju Deja vu. Nagle przypomniała sobie tą sytuację. Na samo wspomnienie ja jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- po prostu... musimy od siebie odpocząć. I mimo ostatniej sytuacji twierdzę że przerwa dobrze nam zrobi.- wstał i mówił wszystko bardzo spokojnie.
Lila zmierzyła go wzrokiem.
- niech będzie- powiedziała powstrzymjąc swój smutek na twarzy.- Ale wiesz zawsze możesz na mnie liczyć.
- No przerwa nie oznacza braku kontaktu. Tym bardziej jeśli w tą sobotę mamy udawać parę.- dorzucił.- moment idę do łazienki.
Chłopak zniknął za ścianą A dziewczyna zrozumiała że całe wesele będzie ciężkim przeżyciem. Zamyślona nie zorientowała się kiedy Pedri wrócił.
- bądź gotowa na 18. To będzie cudowny wieczór- powiedział co szybko wyrwało Lilę z jej bujania w obłokach.- masz dzisiaj randkę?
To pytanie padło w nieco ostrzejszym tonie.
- można tak powiedzieć..- odpowiedziała nie pewnie brunetka.

Chłopak spojrzał na nią I smutno pokiwał głową na znak że rozumie.
- na wesele mam mieć garnitur tak?- zapytał.
- No fajnie by było.- dorzuciła tancerka.
- A Ty jaki masz kolor sukienki?- zapytał.- wiesz mogę kupić sobie muszkę w tym samym żeby wiesz... pasowało.
- żółta. Muszka nie jest konieczna. Wystarczy że będziesz miał garnitur.
- No dobra. Czyli kiedy lecimy?- usiadł na kanapie wyciągając telefon z włączonym kalendarzem.
- może w czwartek?- zapytała nie pewnie.
- czyli pojutrze?
- No dobrze by było.
- Dobra ogarnę bilety- powiedział.

Jeszcze przez pół godziny rozmawiali o weselu. Gdy to Gonzalez postanowił że nadszedł czas aby wrócić do siebie. Dziewczyna odprowadziła go do drzwi.
- To... miłej randki- rzucił przechodząc przez próg I lekko uśmiechając się. Jednak w jego oczach mozna było dostrzec smutek.
- dzięki- odpowiedziała cicho. Również nie cieszył ją fakt że randkę ma właśnie z Antonio A nie Gonzalezem.

Godzina 18:06
Dzwonek do drzwi. Lila ubrana w spódnicę różową do łydki I biały top otworzyła drzwi. Antonio. Czarne jeansy i biała koszulka.
- jeszcze tylko dorzucę koszulę- powiedziała i wzięła swą przewiewną biała koszulę. Ubrała I związała w talii.
Zeszli do samochodu.
- To gdzie jedziemy?- zapytała zapinając pasy.
- do restauracji.- powiedział uśmiechając się.- pięknie wyglądasz.
- dzięki.- odpowiedziała po czym ruszyli.

Po kilku minutach trasy znaleźli się w jednej z spokojniejszych uliczek Barcelony. Restauracja była mała Ale mimo to bardzo ładna. Usiedli przy stoliku tuż obok dużego okna. W sumie nie było źle. Nie mieli okazji poznać się bliżej więc oboje dużo opowiadali o sobie oraz śmiali się gdy których opowiadał swe historie z dzieciństwa.

Godzina 20:12
Wychodząc z restauracji w dobrym humorze kierowali się do samochodu. Uwagę Lili przykuł jednak nie samochód Antonio A ciemno zielony który znajdował się po drugiej stronie uliczki.
- poczekasz chwilę?- zapytała I ruszyła w stronę dobrze znanego jej pojazdu.
Gdy była już bliżej zauważyła że w aucie przebywają dwie osoby które na widok dziewczyny jakby lekko spanikowały.
Wtedy już wiedziała. Podeszła I otworzyła drzwi od strony pasażera.
- o hej Lila. Zjawiskowo dziś wyglądasz- rzucił lekko zestresowany Gavi.
- ta jasne czy wy mnie śledzicie?- zapytała brunetka wbijając swój wzrok w Pedriego. Jednak jego oczy były zawieszone na kierownicy.
- Nie wydaje Ci się. Jesteśmy tu przejazdem- powiedział po chwili Gonzalez nadal unikając kontaktu wzrokowego z dziewczyną.
- przejazdem... ta...- powiedziała lekko zażenowana I zamkła drzwi.
Ruszyła w kierunku swego towarzysza.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz