Rozdział 46

322 20 2
                                    

Gdy rodzice dostrzegli Lilę spojrzeli na siebie A następnie znów na dziewczynę.
- też bym się pośmiała? Powiecie O co chodzi?- zapytała ponownie robiąc kilka kroków w stronę rodziców.
Matka brunetki wstała z kanapy I zmieszanym wzrokiem spojrzała na fotel.
- o co chodzi?- zapytała ponownie.
I wtedy zrozumiała. Już wiedziała o co chodzi. Stanęła I z wrogością oraz szokiem patrzyła na mężczyznę który właśnie wstawał z fotela.
- hej Lila. Przyleciałem- powiedział lekko się uśmiechając. Patrzył na nią spod swoich włosów przez co wyglądał jak mały bezbronny piesek.
- powiedz mi co ty tu kurwa robisz?- zapytała gdy całkowicie zorientowała się że to właśnie on. Pedro Gonzalez.

Chłopak zaczął powolnym krokiem zmierzać ku brunetce. Ta widząc to założyła swe ręce na klatkę piersiową.
- musimy pogadać- rzucił gdy dzieliły ich zaledwie 3 metry.
- nic nie musimy. Ja nie mam O czym z Tobą rozmawiać. Ogarnij sobie bilet i wracaj do Hiszpani- powiedziała pewna siebie. Odwróciła się na pięcie I ruszyła do pokoju.
- Ale Liluś!- usłyszała krzyk swego ojca jednak nawet on nie poskutkował. Nie ugięcie dążyła do swego pokoju. Zamknęła drzwi i rzuciła się na łóżko. Nie chciała jednak zasypiać szybko. Chciała posłuchać co teraz brunet zamierza.

15 minut później
Z dołu wciąż było słychać rozmowy jednak rozszyfrowanie co mówili było ciężkie. Po czasie nastała cisza. Do głowy tancerki napłyneła myśl iż brunet napewno już poszedł. Szczerze? Była zła na rodziców. Mimo iż nie wiedzieli do końca jak sytuacja między nimi wygląda. Sam fakt wpuszczenia byłego swojej córki do domu i urządzanie sobie z nim pogawędek było conajmniej nie na miejscu.

Z racji że zbliżała się już 22 postanowiła spokojnie usiąść i zmyć swój makijaż. W tle puściła sobie cicho swoją ulubioną piosenkę czyli Quevedo Bzrp. Nie wiedzieć czemu Ale zmywanie makijażu jakoś ją uspokoiło I pozwoliło choć na chwilę oderwać myśli od tego całego zamieszania. Właśnie na chwilę. Bo gdy już skończyła I wzięła się za pielęgnację usłyszała pukanie do drzwi. Długo nie odpowiadała. Liczyła że osoba z drugiej strony szybko odpuści gdy nie usłyszy odpowiedzi. Jednak nie. To wcale nie poskutkowało. Po raz drugi usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała na nie. Wtem klamka ugieła się w dół i przez szparę dostrzegła Pedriego.

- Lila proszę, musimy pogadać- mówił dość cicho i powolnym krokiem zaczął wchodzić do pokoju.
- o czym? Po co? Nie mamy ze sobą już nic wspólnego.- odpowiedziała chamsko I dokończyła swoją pielęgnację. Kątem oka dostrzegła że mężczyzna zamknął na sobą drzwi i absolutnie nie zwrócił uwagi na jej słowa. Stanął I wpatrywał się w podłogę. Swe dłonie miał włożone do tylnich kieszeni w czarnych dżinsach.
- ja Cię kocham- wyrzucił z siebie i szybko podniósł wzrok prosto na brunetkę która to właśnie wstała od swojej toaletki. Słysząc to aż ponownie usiadła na malutkim krześle.

Zamurowało. Totalnie. Patrzyła tępym wzrokiem na chłopaka.
- ty to masz poczucie humoru- zaśmiała się.
- Lila ja mówię całkowicie poważnie. Kocham Cię- powtórzył I podszedł dwa kroki w stronę brunetki.
- Gonzalez kurwa przestań żartować- powiedziała już ostrzejszym tonem.
Chłopak słysząc odpowiedź pokręcił głową i usiadł na kanapie tuż za toaletką- hej nie pozwoliłam ci siadać!
- to prawda. Nie pozwoliłaś. Ale to zbyt poważny I długi temat żebym miał nad Tobą Ślęczyć- odpowiedział. Było to aroganckie jednak przez to Lilę jeszcze bardziej wmurowało. Rozsiadł się co najmniej jakby był u siebie w domu i przenikliwym wzrokiem patrzył na dziewczynę.

- dobra. Niech Ci będzie.- odwróciła się całkowicie w jego stronę i zmierzyła go wzrokiem.- O czym chcesz gadać?
Nastała chwila ciszy. Chłopak porozglądał się po pokoju dziewczyny i po chwili znów jego wzrok wylądował na niej.
- o wszystkim. O wszystkim i o niczym. Chcę za każdym razem opowiadać ci o moim durny dniu. O moich treningach, o chwilach spędzonych bez ciebie. Chcę żebyś była przy mnie. Trzymała mnie za rękę w trudnych momentach. Chcę budzić się codziennie przy twym boku. Chcę abyś zawsze była przy mnie. Chcę oglądać z Tobą gwiazdy. Każdy wschód I zachód również. Chcę zwiedzić z Tobą świat. Robić rzeczy O których ludziom się nawet nie śniło. Śmiać się aż zabraknie nam tchu. Głośno krzyczeć gdy będziemy się kochać. Chcę widzieć Cię na trybunie gdy gram mecz. Chcę Cię pocałować kiedy tylko chcę...- wziął głęboki wdech- Chcę Po prostu Ciebie. Czy to tak wiele?

No dojebałeś kurwa.
Nastała cisza. Lila przez słowa chłopaka cała się zaczerwieniła. Mimo iż miała wrażenie że nic do niego nie czuje jej serce zachowywało się całkiem tak jakby miało za chwilę eksplodować.
Tak wiele? A może tak mało? Nie znała odpowiedzi wogule. Sam fakt że przyleciał do Polski z Hiszpani żeby tylko jej to powiedzieć robi wrażenie. Ale...No Co... Mętlik w głowie dziewczyny narastał z minuty na minutę. Patrzyła pustym wzrokiem w mężycznę. Czy go kochała? Chuj wie. Czy chciała z nim być? Jeszcze bardziej nie wiedziała. Chłopak wciąż patrzył na nią oczekując jakiej kolwiek odpowiedzi. Jednak z sekundy na sekundę jakby wątpiał że ją dostanie.

- to to chciałeś powiedzieć?- wydusiła z siebie po chwili.
- No.. tak..- odpowiedział niepewnie. Swą prawą dłonią przeczesał swe roztrzepane włosy i znów wlepił wzrok w dziewczynę.
- Pedri.. na co liczysz? Że... przecież Ty jesteś z Emmą! Ty świnio!- podniosła się zdenerwowana z krzesła i niemal krzykneła - ona wogule wie że Ty jesteś tu?! Boże A tak mówiłeś że to cudna dziewczyna!
Rzuciła mu jeszcze wrogie spojrzenie. Już miała ciągnąć dalej swoją pouczającą gadkę kiedy to ten jej przerwał.
- Nie jestem z Emmą..- wymamrotał.
- jak to? Bo?- zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Tak to. Zerwaliśmy. Ostatnio w wywiadzie już O tym wspomniałem.- dorzucił.

Do brunetki dotarło wtedy wspomnienie z obejrzenia wywiadu. Nie obejrzała go do końca bo się faktycznie wkurzyła więc mógł powiedzieć to później. Postanowiła jednak że nie będzie ciągnąć tego tematu.
- I co teraz chcesz żebym to ja do Ciebie wróciła?- zapytała ponownie siadając na krześle naprzeciw chłopaka.
- A co do mnie czujesz?- zapytał. Na jego twarzy pojawił się promyczek nadzieji. Już chyba całkiem liczył na powrót ich związku.
- nic.. przez ten czas zdążyłam zapomnieć o tobie...- odpowiedziała. Czy go okłamała? Chyba nie.. chociaż.. przyspieszona akcja serca gdy usłyszała te dwa słowa kocham Cię musiała się z czegoś wziąść. Jednak najwyraźniej nie potrafiła tego przed samą sobą przyznać.

Z twarzy piłkarza momentalnie znikł delikatny uśmiech i błysk nadzieji. Wszystko rozpłyneło się gdy usłyszał słowa Lili. Znów oboje milczeli. Wpatrując się w siebie nawzajem jak w obrazki. Milczeli I siedzieli. Jakby oboje bali się już cokolwiek powiedzieć.
- czyli nie..- utwierdził się Pedro.
- możemy być przyjaciółmi- wypaliła bez wcześniejszego przemyślenia brunetka.
- przyjaciółmi- prychnął pod nosem. Opuścił głowę I oparł ją na swych dłoniach.- niech będzie. To zawsze coś. Ale wiedz że ja będę na ciebie czekał. Choćby to miały być dni, tygodnie, miesiące. Nawet lata. Będę czekał.. Bo nikogo nie kocham tak jak ciebie

Ta zawsze coś...

*jak mogliście zauważyć okładka oraz tytuł znów zostały zmienione.   Wydaje mi się wciąż że ta książka trwa już zbyt długo jednak może to tylko moje odczucie. Dajcie znać w komentarzu.*

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz