Rodział 26

344 17 0
                                    

Dziewczyna obudziła się w objęciach chłopaka. Spojrzała na zegarek. 10:15. Zamkła jeszcze na chwilę oczy. Jednak nie. Momentalnie usłyszała w głowie głos Pedriego który mówi o obiedzie z rodzicami. Jak rakieta pobiegła do łazienki co obudziło Gonzaleza. Po 20 minutach wleciała spowrotem do pokoju. Otworzyła szafę I zaczęła w niej pospiesznie grzebać. Z ręcznikiem na głowie mówiła sama do siebie. Chłopak przyglądał się temu wszystkiemu z łóżka. Po chwili postanowił zapytać.
-  A tobie co się dzieje?
- A co mi się ma dziać? Po prostu chcę dobrze wypaść przed twoimi rodzicami to chyba normalna sprawa nie? Cholera jasna gdzie ja dałam tą sukienkę.
Mówiła coraz głośniej przeżucajac wieszaki z jednej strony szafy na drugą. Dobrze że zostawiła kilka ubrań u Pedriego. Gdy dziewczyna przegrzebywała chaotycznie szafę w poszukiwaniu swej wybranej kreacji chłopak podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Wiesz że dla mnie nawet w tej piżamie wyglądasz cudownie?- oparł swą brodę o jej ramię.
- Pedri może dla Ciebie tak ale chce pokazać się z dobrej strony przed twoimi rodzicami. No nareszcie!- wyciągał wieszak z sukienką w kolorze pudrowegoróżu z delikatnymi falbankami. Odwróciła się szybko do bruneta I położyła swe usta na jego ustach po czym pobiegła do łazienki.

Wyszła już w sukience z wysuszonymi włosami. Teraz tylko makijaż chłopak poszedł do łazienki. Po prysznicu wrócił do pokoju w ręczniku na swych biodrach. Z jego włosów wciąż pojedyńcze kropelki lądowały na podłodze.
- A ja co mam ubrać? - zapytał opierając się łokciem O ścianę tuż przy toaletce.
- A może... może zostaniesz w ręczniku. W nim wyglądasz bardzo pociągająco.- rzuciła dziewczyna z śmiechem odkładając Rozświetlacz.
- A nie wyglądam lepiej bez?- rzucił zalotnym spojrzeniem.
- Wyglądasz. Ale nie wiem jak twoi rodzice zareagują gdy otworzysz im drzwi bez ubrań. Pomyślą że wychowali eksybicjoniste- jeszcze głośniej zaczęła się śmiać A chłopak spojrzał na nią lekko zażenowany. Usiadł za nią.
- No dobra. Masz. Czarne dżinsy I błękitna koszulka. Będzie idealnie.- rzuciła I wróciła do makijażu.

Godzina 11:45
Oboje byli już gotowi I czekali jedynie na zapowiedzianych gości. W salonie Lila poprawiała detale. Wcześniej włączony oczyszczacz powietrza po całym mieszkaniu rozniósł cudowny lawendowy zapach. Dziewczyna poprawiła krzesła oraz ułożenie sztućców. Upadła na kanapę. Gdy nagle po domu rozniósł się donośny dźwięk dzwonka. To już. Serce dziewczyny zaczęło mocniej walić. Chłopak otworzył swe drzwi do mieszkania przez które Lila usłyszała ciepłe I miłe słowa rodziców oraz brata w stronę Pedriego. Byli z niego cholernie dumni z powodu nagrody jaką wczoraj zdobył. Dziewczyna dostrzegła że zarówno rodzice jak i Pedro lekko przecierają oczy ze wzruszenia. Przywitali się I weszli dalej do mieszkania.
- Mamo Tato... to właśnie Lila. Moja dziewczyna- chłopak objął dziewczyna w talii I spojrzał na nią wzrokiem przepełnionym miłością.
- Dzień dobry Bardzo miło mi państwa poznać- wyciągła w ich stronę rękę. Uśmiechnęła się aby zrobić dobre wrażenie.
- Ale po co tak oficjalnie. Rosa jestem.- Mama Pedriego podeszła I mocno przytuliła dziewczynę co po chwili również uczynił jego ojciec odpowiadając szybkie- A ja Fernando. Dziewczyna odrazu rozluźniła się widząc podejście rodziców swego chłopaka.
Po chwili podszedł brat  Fernando.
- witamy w rodzinie Gonzalezów.- zaśmiał się uprzejmy brunet.
Zasiedli do obiadu.
Obiad przebiegał w bardzo miłej i sympatycznej atmosferze. Rodzice chłopaka pytali dziewczynę jak odnajduje się w Hiszpanii, oraz jak właściwie się tu znalazła. Pedro nie chcąc aby jego dziewczyna czuła się skrępowana prosił rodziców O nie wypytywanie Lili O wszystko. Brunetka jednak pewnie odpowiadała I wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.

- Dobra A teraz tak serio... Co planujecie? Ślub, dziecko? - rzucił młody Fernando podczas posiłku.
Pedri spojrzał na Lilę która prawie zakrztusiła się przeżuwanym jedzeniem.
- Fer czy ty już do reszty zgupiałeś?- zapytał lekko zdenerwowany Pedri.
- No co? Pytam czy będę już wujkiem- powiedział kończąc swój posiłek.
Rodzice Pedriego spojrzeli na swego Syna co najmniej jakby to była prawda.
- Nie, Lila nie jest w ciąży. Ja też się nie oświadczyłem. Fakt jesteśmy że sobą prawie rok ale to jeszcze nie ten czas.- powiedział uspokajając rodziców którzy na słowa piłkarza faktycznie rozluźnili się.

Godzina 13:37
Dziewczyna postanowiła posprzątać po obiedzie. Zebrała talerze i zaniosła do kuchni. Pedri chciał jej pomóc jednak ta wolała zrobić to sama. Chłopak od stołu przyglądał  się każdemu ruchowi swej brunetki. Gdy nagle Fernando znalazł gdzieś piłkę którą zaczął robić kapki.
- czy ty totalnie zdurniałeś?- krzyknął Pedri biorąc piłkę bratu- chcesz mi dom całkiem rozwalić?
- No ej myślałem że coś pogramy. - dorzucił szybko.
Dziewczyna na stół położyła lampki oraz białe wino. Na stole znalazła się też deska serów oraz owoce.
Całe popołudnie przesiedzieli żartując I rozmawiając O początkach Pedriego w piłce. Następnie Lila opowiedziała o swoich początkach w tańcu. Rozmową nie było końca. Nastała godzina 17:10 gdy to rodzina Gonzalezów postanowiła już się zbierać.
- Bardzo miło nam było Cię poznać. I no mamy nadzieję że kiedyś będziesz w naszej rodzinie - zaśmiała się mama Pedriego mocno przytulając dziewczynę.
- Dobra nie strasz dziewczyny- zaśmiał się ojciec I również przytulił Lilę.
- Powodzenia z tym debilem- wyszeptał Fernando na co Pedro lekko go kopnął w nogę.
Gdy wychodzili brat Pedriego jeszcze mówił mu coś do ucha patrząc prosto na brunetkę.
- Do zobaczenia- dziewczyna podeszła do chłopaka i pomachała rodzinie na pożegnanie. Drzwi się zamknęły.
- I widzisz wcale nie było tak źle- powiedział patrząc na dziewczynę.
- To fakt. Dałam radę. Piątka- wyciągnęła rękę do chłopaka. Ten odrazu zbił jej piątkę. I wszedli do salonu.
- Wogule co mówił ci Fernando?- zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Powiedział mi że jesteś piękna i nie rozumie jak Cię wyrwałem.- zaśmiał się chłopak całując delikatnie dziewczynę w policzek.

Siedząc na kanapie omawiali przed chwilą zakończony rodzinny obiad. Lila była w dobrym humorze. Cieszyła się że tak dobrze zaprezentowała się przed być może przyszłymi teściami.

-mamy jakieś plany na dziś?- zapytał Pedri mając głowę na kolanach dziewczyny.
- No ja mam jutro rano próbę więc po woli muszę się brać. Chyba że masz jakiś plan?- zapytała przeczesujac delikatnie włosy bruneta.
- A Gavi cały czas zawraca mi dupę żeby zrobić jakąś imprezę.
- A nie może poczekać do zakończenia sezonu?- zapytała brunetka.
- To samo mu mówię. Ale jemu coś odwaliło. - rzucił szybko.

Godzina 19:12
Lila już była gotowa do wyjścia z mieszkania. Chłopak zdeklarował się ją odwieźć.
- odwiozę Ciebie i wjadę po Pabla. Chce przyjść pograć w Fifę.  Chyba się za mną stęsknił. - zaśmiał się Pedro co również rozśmieszyło Lilę.
Wyszli z mieszkania I udali się do samochodu.
- Wogule we wtorek jest mecz. A jutro wieczorem mam trening więc chyba się nie zobaczymy jutro. - rzucił wyjeżdżając z parkingu podziemnego.
- No okej. Ja i tak jutro jestem umówiona z dziewczynami na małe zakupy.

Godzina 20:30
Dotarli do mieszkania dziewczyny.
- Miłego wieczoru. Wyśpij się- powiedziała Lila całując subtelnie chłopaka.
- tobie również. Pa skarbie- rzucił Gonzalez. Dziewczyna zamkła drzwi samochodu.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz