Rozdział 48

355 24 1
                                    

Rozsiadła się na ogromnej kanapie w salonie I nadal nie mogła nadziwić się cudnym domem Gonzaleza. Ten w między czasie poszedł przebrać się w coś bardziej odpowiedniego niż same bokserki. Analizując wystrój salonu dziewczyna dostrzegła iż na ścianie wisi pełno zdjęć. Wstała więc aby je obejrzeć. Fotografie były zarówno z Fernando z okresu dzieciństwa jak I zdjęcia teraźniejsze. Dużo ramek było wypełnionych zdjęciami z rodziną oraz dumą Katalonii A przede wszystkim Gavim. Jednak patrząc dalej doszukała się zdjęcia na którym była ona wraz z nim. Była to pierwsza gala na której byli razem. Zdjęcie że ścianki przywrócił masę wspomnień dziewczynie. Szybko przypomniał jej się ten błogi czas. Pewnie trwała by dłużej w swym powrocie do tamtych dni jednak usłyszała że ktoś schodzi po schodach. Postanowiła szybko wrócić na kanapę.

Gdy spojrzała przez ramię ujrzała Pedriego. Miał on na sobie błękitną koszulę oraz czarne spodnie. No chodzący model. Jak to się działo że zawsze gdy ubierał się elegancko wyglądał niczym ściągnięty z wybiegu dla modeli? Jeszcze ten kilkudniowy zarost.
- myślisz że na tą koszulę kogoś poderwiesz?- zapytała brunetka przyglądając się mu.
- A chcesz się założyć że tak?- zapytał. Brzmiał tak jakby był Co najmniej pewny swego.
- dobra. O co?- zapytała zaciekawiona wstajac z kanapy.
- hmm.. No może... Jak wygram idziesz ze mną na randkę. O tak! - uśmiechnął się po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- aha czyli zakładamy się o to kto pierwszy kogoś poderwie w klubie tak? Okej A więc jeśli ja wygram to... robisz wszystko co ci powiem przez tydzień.- zaczęła wyciągać w jego stronę dłoń.
- hola hola. Nie pojebało Cię dziewczynko? Tydzień?- dopowiedział.
- No dobra jeden dzień.- podała mu dłoń.
Zakład został zatwierdzony przecięciem.

- A więc dziś walczymy o wygraną. Życzyłabym ci powodzenia Ale jesteś moim wrogiem.- powiedziała po czym głośno się roześmiała.
Gonzalez starał się udawać poważnego jednak wcale mu to nie wychodziło. Byli oni właśnie w drodze do klubu w którym to ponoć już wszyscy byli i czekali na tą dwójkę.

Spóźnieni jednak dotarli 20 minut później. Jak zwykle mieli osobną lożę zamkniętą tylko dla siebie. Ten klub był dość znany. Głównie z tego że często przychodziły tam różne gwiazdy. Nic dziwnego. Był naprawdę olbrzmi. Aż można było się w nim zgubić. Jednak będąc taką grupą szansę były na to małe. Pedro wraz z Lila dotarli wkońcu do reszty.
- I co już po?- rzucił śmiejąc się Raphinha.
Ten żart podłapali wszyscy I głośno zaczęli się śmiać.
- dziś jesteście jako para czy przyjaciele?- dopytywał Pablo. Jednak chyba widząc zażenowanie przybyłej dwójki postanowił już odpuścić.

Rozsiedli się wygodnie I zamówili po drinku. Lila usiadła tuż obok dziewczyn przez co była naprzeciw Pedriego który w tamtym momencie był dość zajęty rozmową z Frenkiem.
- Dostawaa!!- krzyknęła rozradowana Anna I sięgnęła po jednego co odrazu po niej uczyniła reszta.
- to co za wygraną?- rzucił Ferran podnosząc swoją szklankę ku górze.
- za wygraną!- odpowiedzieli chórem wszyscy.
Lila wtedy kątem oka spojrzała na Pedriego I równocześnie z nim wyszeptała "za zakład".

Po 2 kolejkach kolorowych napoji postanowili ruszyć na parkiet. Tanecznym krokiem wpierw weszły dziewczyny które szybko za sobą pociągły piłkarzy. Pedro czas na parkiecie poświęcił na szukanie jakiejś dziewczyny. Nie trwało to długo gdyż w klubie roiło się wręcz od płci żeńskiej. Tanecznym krokiem nagle znalazł się tuż koło tancerki.
- widzisz tamtą?- kiwnął głową w stronę jakiejś nieznajomej brunetki - dziś będzie moja zobaczysz.
Poruszył swymi bramami na co Lila parskneła śmiechem I lekko go odepchneła.
- No to idź i działaj amaro- powiedziała przez śmiech.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję innych. Po tym gdy Pedri nagle odłączył się od grupy zaczęły padać pytania.
- A ten co? Najebany już?
- Podrywacz jebaniutki.
- temu to się nudzi.
Lila nie skomentowała żadnego. Po prostu wciąż się śmiała. W między czasie starała się również namierzyć wzrokiem jakiegoś mężczyznę. Niby było to proste zadanie jednak albo nie byli w guście dziewczyny albo byli zajęci.
"Jestem trochę w dupie" pomyślała jednak nie chciała tak szybko się poddawać tym bardziej iż wiedziała jak wysoka jest stawka.

Godzina 01:18
Wszyscy znów zasiedli w loży. Dziewczyny dostały właśnie porcję kolejnych drinków. Piłkarze jednak zrezygnowali z tego pomysłu tłumacząc się dopiero co rozpoczętym sezonem. Gdy tak siedzieli I prowadzili różne rozmowy nie wiadomo skąd zjawił się Pedro. Wszyscy momentalnie wbili w niego wzrok. Co najlepsze albo najgorsze. Na jego szyji oraz rozpietej już koszuli były ślady szminki. Tuż za nim zjawiła się sprawczyni tego wszystkiego. Uśmiechnięta od ucha do ucha.
- to Mia.- powiedział lekko już wstawiony Gonzalez.
- hejka wszystkim- pomachała do całego towarzystwa. Była urocza. Przepraszam. Zbyt urocza. Sam jej głos był Co najmniej tak słodki jak czekolada bądź wata cukrowa. Lilę aż zmuliło.  Szybko wstała nie odpowiadając nic I przeszła obok Gonzaleza lekko zaczepiając to barkiem.

Nie wiedzieć czy to przez alkohol czy przez dziewczynę przypowadzona przez piłkarza Lilce zachciało się wymiotować. Szybkim krokiem udała się do łazienki. Stanęła naprzeciw lustra I popatrzyła na siebie.
- czemu ja kurwa płaczę?- zapytała sama siebie dostrzegając zaszklone oczy. Wpatrywała się w siebie tak dość długo. Czuła że od wybuchu smutku dzielą ją zaledwie sekundy. Jednak szybko się powstrzymała. W głowie wciąż powtarzała sobie że to tylko zakład.

Ale co właściwie ją tak ruszyło? Pedri z nową dziewczyną? Przecież nic do niego nie czuła.. przecież to głupia zabawa.. I wtedy zrozumiała. To uczucie do Gonzaleza nigdy w niej nie zgasło. Próbowała jedynie sobie to wmówić jednak na marne. Delikatnie wytarła swe oczy i nałożyła szybko uśmiech na swoją twarz. Wyszła z toalety i wróciła do reszty.
- Co jest? Wszystko okej?- pytał zmartione dziewczyny.
- Tak tak. Wszystko git. Może jeszcze drinka co wy na to?- zapytała uśmiechając się I wciąż rozglądając się po innych lożach.
Wszyscy odmówili kolejnego już drinka więc Lila postanowiła podejść do baru sama. Na jej szczęście bądź też nie przy barze siedział właśnie Pedro z dziewczyną która to próbowała chyba wejść w jego ciało poprzez mocne przytulnie.

- jedno Pina Colada poproszę- powiedziała do barmana grzebiąc w swej torebce. Gdy podniosła swój wzrok dostrzegła wysokiego czarnowłosego mężczyznę w loczkach z czarującym uśmiechem.
"Dobra teraz albo nigdy"
Usiadła na wysokim krześle I z uśmiechem oraz zwodzicielskim wzrokiem analizowała każdy jego ruch. Musiał to zauważyć ponieważ uśmiech nie schodził z jego ust. Na dodatek kilka razy puścił dziewczynie oczko.
- proszę bardzo piękna Damo- powiedział kładąc przed nią drinka.
- ależ dziękuję bardzo. Ile płacę?- zapytała machając kartą przed jego oczami.
- hmm.. niech pomyślę.. twój numer telefonu będzie odpowiednią ceną.- zaśmiał się zbliżając się do dziewczyny.
Lila zaśmiała się I kątem oka spojrzała na bruneta który najwyraźniej zauważył obecną sytuację I starał ukryć się wkurwienie.

Lila co wtedy czuła? No oczywiście że satysfakcję.
- ha.. no dobra zapisz sobie- podyktował mu numer po czym zmierzyła go szybko wzrokiem biorąc drinka w dłoń.
- do zobaczenia następnym razem- powiedział barman gdy ta odchodziła.
Pomachała mu jedynie na pożegnanie I wróciła do loży.
Spojrzała na swój telefon i dostrzegła że jest już 3 nad ranem. Dostała też wiadomości od dziewczyn.
"My już pojechaliśmy. Wróć ostrożnie"
No dobra.

Pijąc drinka poczuła ugięcie się kanapy obok niej. Odwróciła głowę Pedro.
- wracamy już?- powiedział dość nie wyraźnie spierając swą głowę na jej ramieniu.
- tylko dopiję- odpowiedziała. Po chwili wstała i aż się zachwiała.  Niby jeden dodatkowy drink A jednak robił różnicę.
Oboje wyszli przed budynek gdzie stała masa taksówek. Wsiadli więc do samochodu i podali wpierw adres dziewczyny. Siedzieli dość blisko siebie. Lila swą dłoń położyła na jego udzie blisko jego krocza. Na ten gest chłopak spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął.
- Co myślisz że mnie też poderwiesz?- zapytał obejmując mocno dziewczynę za talię.
- myślę że to już zrobiłam- odpowiedziała dumna z siebie opierając swą głowę o jego ramię.
Chłopak zaśmiał się delikatnie I pocałował ją w czoło.

- zostajesz u mnie?- zapytała gdy byli coraz bliżej mieszkania dziewczyny.
- no nie wiem.. A czemu miałbym zostać?- zapytał podśmiechując się.
- No nie wiem.. przyda mi się taki mężczyzna w mieszkaniu.- zaśmiała się po czym delikatnie przesuneła swoją dłonią z jego uda na jego klatę.
- No niech będzie. Mam nadzieję że nie będę tego żałował.- powiedział wpatrując się w dziewczynę. Jego dłoń zjechała na jej pośladek który mocniej ścisnął.
- o to się nie bój.- zaśmiała się.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz